Jak świat światem, a trybuny trybunami, kibice chcą, by ceny biletów były niższe. W polskich warunkach tym bardziej łatwo to zrozumieć: co tu pudrować rzeczywistość, poziom jest jaki jest, a przecież i on nie bywa najgorszym, co można zobaczyć na stadionie. Tymczasem w Chorzowie doszło do sytuacji wyjątkowej – kibice Ruchu sami postulowali o to, by… bilety były droższe.
Ruch, który w tym roku obchodzi stulecie, delikatnie mówiąc bywał już w hierarchii polskiego futbolu ciut wyżej. Ale kto wie, czy spadek na ten poziom nie będzie pewnego rodzaju katharsis dla Niebieskich. Raz, że sytuacja w tabeli wygląda obiecująco, a dwa, że – abstrahując od boiska – wokół Ruchu dzieje się sporo dobrego. Kibice chcący podwyższenia cen biletów, aby bardziej pomóc klubowi, to pewnego rodzaju symbol.
Jak to dokładnie przebiegało? Pytamy Tomasza Ferensa, rzecznika prasowego Ruchu: – W poprzednim sezonie, gdy graliśmy w drugiej lidze, podstawowa cena biletu wynosiła 15 złotych. Latem spadliśmy z ligi, kibice ogłosili bojkot, wszystko wisiało na włosku, więc uznaliśmy, że wobec tych negatywnych rzeczy wokół klubu należy obniżyć ceny. Zeszliśmy na dziesięć złotych i tak to funkcjonowało jesienią, podczas której sytuacja diametralnie się zmieniła, zarówno organizacyjnie, jak i sportowo – zakończyliśmy rundę na 2. miejscu w tabeli. Zakładaliśmy, że zimą podniesiemy ceny biletów. Należy pamiętać, że mimo gry w III lidze zainteresowanie Ruchem jest wciąż duże. Musimy organizować imprezy masowe, co powoduje, że nasze koszty dnia meczowego nie są mniejsze niż w czasach gry w Ekstraklasie. Nie możemy sobie pozwolić, by dokładać do dnia meczowego. Postanowiliśmy, że wrócimy do 15 złotych. Natomiast wtedy zaskoczyli nas kibice, bo chcieli jeszcze bardziej podnieść ceny. Długo rozmawialiśmy, sondowaliśmy temat na forach i w mediach społecznościowych. Sugerowaliśmy, żeby nie robić drastycznego skoku, ale w dalszym ciągu byliśmy w ciężkim szoku, że zdecydowana większość chce wyższych cen. Ostatecznie osiągnęliśmy kompromis – 15 złotych za bilet w przedsprzedaży, a w dniu meczu 20 złotych. Jest to coś pośredniego pomiędzy propozycją klubu a propozycją kibiców. W związku z tą podwyżką wyższe są też ceny karnetów, bo je wylicza się proporcjonalnie do podstawowej ceny biletu.
Obok tego trwa mobilizacja mająca na celu pobicie rekordu karnetowego Ruchu Chorzów. Hasło kibiców? „NA STULECIE PO KARNECIE.
Ponownie Ferens: – Karnety ruszyły, nasz rekord z ostatnich lat wynosi 4600. To trzeci dzień sprzedaży, na razie liczby są zadowalające, wszyscy chcą pobić rekord i myślę, że to jest możliwe. Powiem od siebie, że siedem lat pracuję w klubie i takiej dobrej atmosfery nie pamiętam, a zaczynałem przecież, gdy w klubie był trener Kocian i puchary. I naprawdę: dzisiaj atmosfera wokół Ruchu jest lepsza niż wtedy. Ruch staje się wiarygodny, teraz sami garną się do nas przedsiębiorcy, gdzie kiedyś na hasło „Ruch” odkładano telefon, zamykano drzwi. Dziś firmy chcą nam pomagać. Inna inicjatywa kibiców: wystartowaliśmy z aplikacją, która pośredniczy w zakupach – założenie było takie, że kibic nic do tego nie dokłada, po prostu kupując u naszych partnerów określony procent z transakcji trafia do klubu. Cele zawsze są tam jasno określone: zbieraliśmy na remont szatni, na sprzęt fizjoterapeutyczny, na dofinansowanie zgrupowania pierwszej drużyny. I kibice sami poprosili, żeby można było przekazywać przez aplikację pieniądze bezpośrednio na ten cel w formie darowizn. Tego nie zakładaliśmy. Tam, mówiąc kolokwialnie, jest ogień. Zaufanie kibiców rośnie także z tego względu, że w radzie nadzorczej klubu jest ich przedstawiciel. Wychodzimy z olbrzymiego zakrętu, a te wszystkie rzeczy to pokazują. Tomek Foszmańczyk, nasz kapitan, sam zaproponował obniżenie kontraktu, bo wiedział, jaka jest sytuacja. Z pomocą zgłaszają się wolontariusze. W klubie, po prostu, dzieją się dobre rzeczy, a jest ich tak dużo, że trudno nadążyć z realizacją.
Wiadomo, że droga długa, wyzwań przed Ruchem wiele, wyboje znając życie jeszcze niejednokrotnie się pojawią. Ale cieszy, że można wreszcie napisać coś o Niebieskich w pozytywnym tonie, zamiast komentować nieustające gradobicie kłopotów. Miejsce Ruchu Chorzów na pewno jest znacznie wyżej.
***
Szerzej o wspomnianej aplikacji pisaliśmy TU, w materiale Przemka Michalaka
Fot. FotoPyK