Reklama

Ranking Weszło – lewi obrońcy 2019

redakcja

Autor:redakcja

27 grudnia 2019, 14:52 • 4 min czytania 0 komentarzy

Czy dożyjemy czasów, w których do przygotowywania rankingu najlepszych polskich lewych obrońców zasiądziemy bez smutku i zażenowania? Wierzymy w to, ale naiwni nie jesteśmy – raczej nie wydarzy się to w najbliższej przyszłości. Cholera, jest źle. Choć trzeba uczciwie przyznać, że mogło być jeszcze gorzej. 

Ranking Weszło – lewi obrońcy 2019

Dlatego zaczniemy nietypowo, gdzieś mniej więcej od środka. Na tym zachmurzonym niebie niedawno pojawił się promyk słońca, a jest nim Michał Karbownik. Bez dwóch zdań – odkrycie jesieni w PKO Bank Polski Ekstraklasie. Szansę dostał w sierpniu, gdy Legię zajmowały jeszcze europejskie puchary, w związku z czym trzeba było rotować, ale wykorzystał ją koncertowo. Dziecko reformy i przepisu o młodzieżowcu w składzie? Choć jego twórcy bardzo chcieliby wypiąć pierś i przyjąć za to order, trudno go tak nazwać, wszak za sprawą Majeckiego Legia ma z tą kwestią spokój. Bardziej docenialibyśmy tu nos Aleksandara Vukovicia, który dał 18-latkowi szansę i umiejętnie wprowadził do składu. Tym bardziej, że lewa obrona to nie była i podobno dalej nie jest jego nominalna pozycja.

Czy nie będzie? Trudno to teraz rozstrzygać i nam w obliczu nędzy na tej pozycji pozostaje wyrazić życzenie, że jednak będzie. I jakoś umiejscowić Karbownika w hierarchii polskich lewych obrońców. Na razie widzimy go na piątej pozycji z klasą D. Z naciskiem na “na razie”. Dlaczego tak? Ano dlatego, że należy wziąć poprawkę na to, że piłkarz Legii w seniorskim futbolu, na w miarę poważnym poziomie (czyli III ligi nie uwzględniamy), rozegrał wciąż tylko szesnaście spotkań. W większości wypadł naprawdę bardzo fajnie, najprawdopodobniej duża kariera przed nim, ale musimy uważać, żeby nie przecenić tego błysku w lidze na peryferiach europejskiej piłki.

Drugim powodem do optymizmu jest fakt, że Arkadiusz Reca zaczął regularnie grać na poziomie Serie A i wygląda tam nie najgorzej. Wcześniej był holowany przez selekcjonera, ale teraz trudno się do jego obecności w kadrze przyczepić. Nawet jeśli ekipa SPAL, do której jest wypożyczony z Atalanty, zleci z ligi, on ma szansę się w niej utrzymać.

Czy to oznacza, że jest naszą jedynką na tej pozycji? No nie, ten tytuł pozostaje u Macieja Rybusa, choć jemu z selekcjonerem nie do końca jest po drodze. Zawodnika Lokomotivu cały czas trochę stopują kwestie zdrowotne, ale mimo wszystko, szczególnie w obliczu mizernej konkurencji, nie wypada nam nie doceniać gracza, który występuje ze swoim klubem na poziomie Ligi Mistrzów (pięć z sześciu meczów w pierwszym składzie) i ma udział (choćby niewielki) w zdobywaniu trofeów w znacznie silniejszej niż nasza lidze (Puchar i Superpuchar Rosji).

Reklama

Pomiędzy tą dwójką, która dostaje powołania do kadry, a Michałem Karbownikiem, umieściliśmy jeszcze dwóch piłkarzy. Po pierwsze – Pawła Jaroszyńskiego, który w tym roku rozegrał prawie 30 spotkań na włoskiej ziemi. W obecnym sezonie występuje na zapleczu Serie A w Salernitanie, do której wypożyczony jest z Genoi. W dodatku w systemie z trójką obrońców zazwyczaj pełni rolę nie wahadłowego, a jednego z trzech stoperów. Uznaliśmy jednak, że gra z lewej strony wiosną w Chievo to wystarczający argument, by sklasyfikować go właśnie tutaj. To, że jesienią pokazał uniwersalność, zapisaliśmy jako dodatkowy plus. Po drugie – za podium znalazł się jeszcze Rafał Pietrzak, który w Wiśle Kraków solidnie zapracował na kontrakt na Zachodzie. W Mouscron nie robi furory, zapewnie nie wyjmie go stamtąd żaden wielki ligi, ale również nie przepadł, co w Belgii zdarzyło się w ostatnich latach Polakom, jak mogłoby się wydawać, z większym potencjałem.

Druga piątka? Na początek materiał na solidnego ligowca, czyli Hubert Matynia, ale najpierw 24-latek powinien na dobre udowodnić swoją wyższość nad Ricardo Nunesem. Chyba jest na właściwej drodze, jednak w tym roku to się jeszcze nie wydarzyło. Coś podobnego trzeba również powiedzieć o Kamilu Pestce. Za nim dziwny rok. Wiosną na wypożyczeniu do Chrobrego Głogów nie wymiatał, za to Euro U-21 było w jego wykonaniu udane. Powrót do Cracovii to najpierw duże rozczarowanie. Choć przepis dotyczący młodzieżowca miał pomóc, pamiętamy słynną wędkę i urlop. W zmienionej młodzieżowce też bywało różnie. Nie sposób jednak nie zauważyć również, że zabiegi Michała Probierza pomogły i w końcówce rundy wyglądało to nieźle. Czekamy na kontynuację. Dalej Maciej Sadlok, który na lewą stronę wrócił jesienią i – jak w przypadku całej Wisły – bywało różnie. Jak zwykle znalazło się też miejsce dla Adama Marciniaka, choć w tym przypadku za przyzwoitą wiosnę, bo jesienią, szczególnie na początku, kapitan Arki się kilka razy skompromitował. Zamykamy Adrianem Klimczakiem, ważnym graczem ŁKS-u. Jak solidnym – to chyba najlepiej widać po meczach, w których nie mógł wystąpić. Tych w Ekstraklasie było sporo, stąd dopiero ostatnia pozycja. Z widokiem na więcej w przyszłym roku, bo nawet jeśli ŁKS spadnie, to Klimczak powinen dorwać inną robotę.

Na koniec ciekawostka – sytuacja zmusiła nas do tego, by pod uwagę brać nawet pierwszoligowców. W tym przypadku choćby Krystiana Getingera ze Stali Mielec.

81724562_2505088752947565_1229388239056404480_n

Sprawdźcie poprzednie odcinki:

bramkarze

Reklama

prawi obrońcy, 

środkowi obrońcy. 

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

0 komentarzy

Loading...