Reklama

Góra zawiniła, trenera powiesiła

redakcja

Autor:redakcja

08 października 2019, 14:42 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mamy w Ekstraklasie coraz więcej przypadków, gdy trener dostaje czas i zaufanie. Ireneusz Mamrot w Jagiellonii miał być już na wylocie, ale koniec końców został i podpisał nowy kontrakt. Kazimierz Moskal nie musiał drżeć o swoją posadę nawet po ośmiu z rzędu porażkach ŁKS-u. Kosta Runjaić i Michał Probierz wyszli mocniejsi z fatalnego startu w zeszłym sezonie. Nawet Dariusz Mioduski zapewnia o swoim wsparciu dla Aleksandara Vukovicia, które wcale nie będzie oznaczało rychłego zwolnienia. Coś się zmienia, ale jak widać – nie wszędzie. W Arce Gdynia w klasyczny sposób szefowie klubu nie wytrzymali ciśnienia. 

Góra zawiniła, trenera powiesiła

Po porażce z Wisłą Płock z posadą pożegnał się Jacek Zieliński. Jego posada nie od dziś wisiała na włosku. Już kilka razy o tym pisaliśmy, więc tylko powtórzymy: żegnanie go teraz to po prostu absurd. Ok, Arka jest na przedostatnim miejscu w tabeli, a w piątek dostała 1:4. Ale bezpośrednio przed starciem z “Nafciarzami” po ładnej grze zremisowała z Piastem Gliwice – jakby nie było, aktualnym mistrzem – i rozbiła ŁKS. Najgorsze już ewidentnie minęło, tymczasem szkoleniowiec dostaje kopa w tyłek przy pierwszym lepszym pretekście.

A to przecież nie wina Zielińskiego, że gdyński klub był latem jednym wielkim bajzlem decyzyjnym, bo ścierały się dwie koncepcje wzmacniania zespołu po stracie m.in. Janoty i Zarandii: oszczędna, forsowana przez byłego już prezesa Wojciecha Pertkiewicza, i ofensywna, której oczekiwali właściciele. To nie Zieliński sprawił, że przez takie zamieszanie wiele ciekawych tematów uciekło, a najpoważniejszych wzmocnień (powrót Marko Vejinovicia) dokonano rzutem na taśmę, już po odejściu Pertkiewicza. To również nie były już trener gdynian w głównej mierze decydował o tym, że zaburzono proporcje na niektórych pozycjach – nadmiar środkowych pomocników przy jednoczesnych brakach na skrzydłach i w ataku. No trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z klasycznym “kowal zawinił (nie ty, Wojtek), cygana powiesili”.

Wspominaliśmy o remisie z Piastem i pokonaniu ŁKS-u, ale ktoś może wypomnieć, że w międzyczasie Arka odpadła w Pucharze Polski z beznadziejną w I lidze Odrą Opole. Fakt jest faktem, jednak w obecnej sytuacji te rozgrywki są dla gdynian jednym z ostatnich zmartwień. Trudno przecież mieć pretensje do Zielińskiego, że dał szansę zmiennikom – na czele z Hiszpanami, których tego lata w takich a nie innych okolicznościach mu sprowadzono. Kiedy, jak nie w takim meczu ich sprawdzić?

Trener zwyczajnie zasłużył, żeby pozwolić mu wyjść z drużyną na prostą. Nie pracował w Gdyni od pięciu lat, nie można było stwierdzić, że formuła się wyczerpała i tym podobne. Przyszedł w kwietniu, w ośmiu wiosennych kolejkach wywalczył 14 punktów i utrzymał klub w Ekstraklasie. A teraz się go żegna, gdy – jak już wspominaliśmy – najgorszy okres Arka zdaje się mieć za sobą. Zero logiki.

Reklama

Na dodatek zarządzający klubem z Trójmiasta mogą mieć problem z szybkim znalezieniem porządnego następcy. Miał już być dogadany Wojciech Stawowy – co samo w sobie stanowiło duże zaskoczenie – lecz w ostatniej chwili zrezygnował. Trzeba szukać dalej, możliwy jest powrót Grzegorza Nicińskiego (info janekxa), ale nie będziemy zaskoczeni jeśli znów za moment wszystko się zmieni.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Inne kraje

Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia

Szymon Piórek
0
Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia
Ekstraklasa

Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Jakub Radomski
0
Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...