Reklama

Biało-czerwona Italia. Co czeka Polaków w tym sezonie Serie A?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

24 sierpnia 2019, 12:42 • 36 min czytania 0 komentarzy

Od dawna żaden sezon Serie A nie zapowiadał się równie zagadkowo jak ten. Właściwie wokół każdej z drużyn, które przystąpią do rywalizacji o mistrzostwo Włoch roi się od znaków zapytania. Jedno jest wszelako pewne – w Italii wciąż wysoko cenią sobie Polaków. W tej chwili mamy w samej tylko Serie A aż szesnastu przedstawicieli, a to oznacza, że tamtejsze kluby chętniej niż po zawodników urodzonych nad Wisłą sięgają wyłącznie po graczy z Brazylii, Argentyny i Francji. Nie mogliśmy sobie zatem odmówić nieco dokładniejszej analizy pozycji biało-czerwonych w świecie calcio na starcie rozgrywek 2019/20.

Biało-czerwona Italia. Co czeka Polaków w tym sezonie Serie A?

O co właściwie chodzi z tą zagadkowością?

Ano – wystarczy popatrzeć na to, co się wyprawia w czołowych włoskich klubach. Zaczynając od samego czubka piramidy, czyli Juventusu. Niby „Stara Dama” ma wszelkie argumenty czysto piłkarskie, by przedłużyć swoją hegemonię na krajowym podwórku o kolejny rok. Nikt w lidze nie może się równać z Juve, jeżeli chodzi o personalia, które robią naprawdę olbrzymie wrażenie. Z drugiej jednak strony, turyńczycy mają pewne powody do zatroskania. Sprowadzają się one przede wszystkim do osoby Maurizio Sarriego, nowego szkoleniowca klubu, który boryka się na domiar wszystkiego z poważnymi kłopotami zdrowotnymi. Czy ten specyficzny manager zdoła okiełznać turyński gwiazdozbiór? Pytanie, które musi w tej chwili pozostać bez odpowiedzi.

Pozostałe ekipy z Italii dałyby pewnie wiele, by mieć takie zmartwienia jak Juventus. Kompletnie nie wiadomo czego spodziewać się po rozbitej Romie. Tajemniczo wygląda Inter Mediolan, przejęty przez Antonio Conte. O długo wyczekiwanym odrodzeniu marzy Milan, świetną passę chce podtrzymać Atalanta, z kryzysu pragnie się wykaraskać Fiorentina, stabilizacji szuka Lazio. I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Ci w przebudowie, tamci w lekkim kryzysie, jeszcze kolejni nieźle się wzmocnili i są na fali wznoszącej… Włoska ekstraklasa na pewno dostarczy w najbliższych miesiącach całe mnóstwo piłkarskich wrażeń.

Spójrzmy zatem, gdzie w tym całym galimatiasie znajdują się Polacy. Kto ma szansę powtórzyć sukces Krzysztofa Piątka, a komu pisane jest podkulić ogon w stylu Michała Marcjanika? Kto straci cały sezon jak Arkadiusz Reca, a kto złapie swoją niespodziewaną szansę jak Bartłomiej Drągowski? Przekonajmy się.

Reklama

BARTOSZ BERESZYŃSKI (UC SAMPDORIA)

Bartosz Bereszynski (Sampdoria) during the Italian "Serie A" match between Spal 1-2 Sampdoria at Paolo Mazza Stadium on March 03 , 2019 in Ferrara, Italy. (Photo by Maurizio Borsari/AFLO) LIGA WLOSKA PILKA NOZNA SEZON 2018/2019 FOT. AFLO/NEWSPIX.PL POLAND ONLY! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Prawdę powiedziawszy – dość przeciętny. Przynajmniej jak na możliwości Bartka, który w pewnym momencie swojej kariery we Włoszech zdawał się sygnalizować, iż Sampdoria – bardzo solidny, ale jednak tylko ligowy średniak – jest dla niego odrobinę za ciasna. Tymczasem w minionych rozgrywkach „Bereś” zagrał 27 meczów ligowych, notując w nich dwie asysty. I trzeba tutaj jasno dopisać: „tylko” 27 meczów i „tylko” dwie asysty, nawet biorąc pod uwagę, że jedna z nich zakończyła się olśniewającym golem Fabio Quagliarelli. W drugiej części sezonu Bereszyńskiemu zdarzało się przesiadywać mecze w całości na ławce rezerwowych. Grał Jacopo Sala.

Między 29. a 36. kolejką Polak spędził na boisku ledwie 187 minut. Fakt, że musiał w międzyczasie odpękać jeden mecz kary za nadmiar żółtych kartek, ale i tak widać wyraźnie, że w pewnym momencie trener Marco Giampaolo spostrzegł, że z dyspozycją prawego defensora Sampy nie wszystko jest jak należy.

Porównanie niektórych statystyk Bereszyńskiego robi dość kiepskie wrażenie. W sezonie 2018/19 Polak w lidze stracił aż o 11 piłek więcej na własnej połowie względem rozgrywek 2017/18, gdy plotkowało się o jego transferze choćby do Interu Mediolan. Odebrał natomiast o 40 piłek mniej. Wygrane pojedynki? O 60 mniej. Do tego gigantyczny regres skutecznych wślizgów, przechwytów. Krótko mówiąc – jeżeli chodzi o grę w defensywie, która w swoim czasie była znakiem firmowym Polaka, właściwie wszystkie słupki statystyczne zauważalnie spadły. Miały na to wpływ pewne kłopoty całego zespołu z grą w destrukcji, jasne. Ale indywidualnie Polak po prostu nie błyszczał. Poprawiły się natomiast nieco jego wyniki w ofensywie, z tym że nie było z tego wielu konkretów.

Bezpośredni konkurent polskiego obrońcy, wspomniany Sala, pod pewnymi aspektami prezentował się w minionym sezonie korzystniej. A nie jest to wybitny zawodnik.

Reklama

POZYCJA W ZESPOLE. Nieco gorszy czas Bereszyńskiego ma swoje zauważalne efekty na starcie nowych rozgrywek. Doszło nawet do tego, że przyszłość Polaka w klubie z Genui przestała być pewna i spokojna. I to raczej nie na zasadzie, że były zawodnik Legii Warszawa przebiera sobie w lukratywnych ofertach.

Po zmianie trenera, Bereszyński musi znowu walczyć o pozycję zawodnika wyjściowej jedenastki w Sampdorii. Opowiadał o tym w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. – Dopóki okno transferowe się nie zamknie, wiele może się wydarzyć. W klubie jest trzech prawych obrońców – ja, Jacopo Sala i kupiony teraz Fabio Depaoli. Myślę, że jeden – Jacopo lub ja – będzie musiał opuścić drużynę. On ma ważny kontrakt przez rok, ja do 2023, więc na pewno trzeba by za mnie więcej zapłacić. Robię wszystko, żeby zostać. Jest nowy trener, nowa taktyka, nowi koledzy do rywalizacji, a co za tym idzie bodźce, które jeszcze bardziej zmuszają do ciężkiej pracy.

Nowym szkoleniowcem klubu z Genui został Eusebio Di Francesco. Można go – zwłaszcza w zestawieniu z super-zachowawczym poprzednikiem – określić bez kozery mianem zwolennika ofensywnej gry. Jego spojrzenia na rolę bocznych obrońców w fazie ataku znacznie różni się od tego, którym kierował się przez lata Giampaolo. Niemniej – klub latem wzmocnił również formację obronną, która, jako się rzekło, ostatnimi czasy trochę rozczarowywała. Do zespołu dołączył między innymi wspomniany Fabio Depaoli, 22-latek, były obrońca Chievo Verona. Sampa zapłaciła za niego 4,5 miliona euro.

beres1

beres2

fot. InStat

„La Gazzetta dello Sport” wytypowała właśnie młodego Włocha na podstawowego prawego obrońcę w układance, jaką komponuje w Genui Di Francesco.

PROGNOZA. Mimo wszystko – zdaje się, że pozycja Bereszyńskiego nie jest tak słaba, jak ją malują włoskie media. Pierwszy optymistyczny sygnał już został przez Di Francesco wysłany. W meczu wstępnej rundy Pucharu Włoch, który tradycyjnie stanowił swoisty przedsmak przed inauguracją Serie A, Bereszyński wybiegł na murawę w wyjściowej jedenastce. Sampdoria pokonała 3:1 Crotone, a 27-latek zanotował pierwszą w tym sezonie asystę. To bardzo ważne, biorąc pod uwagę, jak duże kłopoty miał dotychczas Polak, by swoją dobrą grę we Włoszech potwierdzać również punktami ciułanymi w klasyfikacji kanadyjskiej. Nawet gdy jego forma zwyżkowała, miał kłopoty, by nabijać cyferki. Dość powiedzieć, że Bartek w Serie A zanotował (według życzliwego dla asystentów kalkulatora Transfermarktu) ledwie cztery asysty. Na ligowego gola czeka natomiast od czerwca 2014 roku, gdy – jeszcze w barwach Legii – trafił do siatki Lecha Poznań. To już prawie futbolowa prehistoria, o czym świadczy fakt, że „Bereś” pokonał wówczas Krzysztofa Kotorowskiego.

Co mniej pozytywne – w Coppa Italia Bereszyński maczał również palce przy honorowej bramce dla przeciwników. Niby się potem zrehabilitował, ale – jak w starym dowcipie – niesmak pozostał.

Na razie trudno zatem cokolwiek w sprawie Bereszyńskiego wyrokować. Okienko transferowe wciąż jest otwarte, a sam zawodnik nie ukrywał, że jego manager odbiera sporo telefonów z ofertami transferu. „Bereś” jest jednak dobrej myśli i na razie chce walczyć o swoje w Genui. – Depaoli to dobry zawodnik. Chievo spadło z ligi, ale on się wyróżniał. Grał jako wahadłowy w pięcioosobowym bloku obronnym, więc potrafi biegać. Podchodzę do tego jak do wyzwania, ale nastawiam się, że to ja będę grał. Mam we Włoszech wyrobioną markę. Jestem tu 2,5 roku. Nikogo się nie boję. Wręcz przeciwnie. Nowe rozdanie mnie nakręca. W życiu wielokrotnie udowadniałem, że potrafię skutecznie zawalczyć o swoje. Jeśli zostanę w klubie, będę grał – stwierdził kategorycznie w rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem z Przeglądu.

W pierwszym meczu sezonu Depaoli z pewnością nie zagra z powodu zawieszenia.

PAWEŁ DAWIDOWICZ (HELLAS VERONA)

October 30, 2018 - Ascoli Piceno, AP, Italy - Pawel Marek Dawidowicz of Hellas Verona fight for the ball during the Italian Serie B 2018/2019 match between Ascoli Calcio 1898 FC and Hellas Verona at Cino e Lillo Del Duca stadium on October 30, 2018 in Ascoli Piceno, Italy. (Credit Image: © Danilo Di Giovanni/NurPhoto via ZUMA Press) druga LIGA WLOSKA SERIE B FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL POLAND ONLY! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. To już pięć lat, odkąd Paweł Dawidowicz opuścił polską ekstraklasę po niezłym sezonie rozegranym w barwach Lechii Gdańsk i trafił do rezerw lizbońskiej Benfiki. W portugalskim klubie nigdy nie zaistniał, nie przebił się do pierwszej drużyny „Orłów”, ale wygląda na to, że w końcu doczekał się szansy, by zabłysnąć w dużym futbolu. Po serii mniej lub bardziej udanych wypożyczeń z Benfiki, polski zawodnik został w końcu definitywnie wykupiony. 3,5 miliona euro zdecydowali się wyłożyć za niego na stół działacze Hellas Verona, gdzie Dawidowicz gra od sierpnia 2018 roku. Wcześniej Polak reprezentował też w Serie B barwy Palermo.

Z tym drugim klubem nie udało się ostatecznie Pawłowi wywalczyć awansu do Serie A, choć było bardzo blisko. W spotkaniu decydującym o awansie były piłkarz Lechii obejrzał jednak czerwony kartonik, a jego zespół sromotnie poległ, trwoniąc zaliczkę z pierwszego spotkania. Teraz przyszedł wreszcie czas na historię z happy-endem. Ekipa Hellas w dramatycznych okolicznościach wygrała w zeszłym sezonie play-offy, których stawką była właśnie promocja do elity świata calcio. Dawidowicz wystąpił we wszystkich meczach barażowych w roli środkowego obrońcy. Co nie było takie oczywiste, ponieważ trener Fabio Grosso (tak, ten sam którego Dariusz Szpakowski przed trzynastoma laty pomylił z Vincenzo Iaquintą) w trakcie sezonu zasadniczego często korzystał również z Polaka w drugiej linii, ustawiając go w roli defensywnego pomocnika. Widać zatem, że Dawidowicz nadal nie został jeszcze piłkarsko zdefiniowany i miota się gdzieś między rolą stopera i grą na „szóstce”.

Mimo wszystko – statystyki wskazują, że reprezentant Polski rozwinął się w Serie B, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. W sezonie 2018/19 tylko dwa razy na 90 minut uciekał się do wślizgu, a w przeszłości zdarzało mu się tego elementu piłkarskiego rzemiosła zdecydowanie nadużywać, często w akcie desperacji. Wyraźnie poprawił również grę w powietrzu i cały czas wyróżnia się, jeżeli chodzi o rozegranie akcji. W minionych rozgrywkach celność poda ustabilizował na poziomie 90%, co stanowi wynik naprawdę godny podziwu. – Podoba mi się włoska liga i włoski styl gry. Dobre życie, pyszne jedzenie, klimat podobny jak w Portugalii… Trzeba cieszyć się z takich rzeczy. Na nic nie narzekam. Ale będąc piłkarzem, nie możesz prowadzić włoskiego stylu życia. Dla mnie bardzo ważna jest regeneracja, odpoczynek po treningu – zapewniał na łamach „Łączy nas piłka”.

POZYCJA W ZESPOLE. W drugiej części poprzedniego sezonu była stosunkowo mocna – Dawidowicz grał prawie wszystko, występując jako jeden z dwójki środkowych obrońców. Zmieniali się trenerzy, partnerzy, czasem boiskowa rola, ale generalnie – Polak trzymał się dzielnie w wyjściowej jedenastce. Teraz jednak może być o to trudniej, bo w związku z awansem do Serie A, defensywa klubu z Werony została w istotny sposób wzmocniona. Nowy szkoleniowiec klubu, Ivan Jurić, preferuje ustawienie z trzyosobowym blokiem defensywnym, co w teorii powinno ułatwić Dawidowiczowi życie, ale konkurencja zrobiła się naprawdę mocna.

Do klubu trafił choćby bardzo doświadczony Salvatore Bocchetti, wieloletni zawodnik klubów rosyjskich i pięciokrotny reprezentant Italii. Piłkarz o uznanej renomie w Italii. Na dokładkę Amir Rrahmani z Dinama Zagrzeb oraz wypożyczony Koray Gunter, wychowanek Borussii Dortmund. Spore możliwości objawia też Marash Kumbulla, dotychczas grający w grupach młodzieżowych klubu. Nastolatek cieszy się wielkim zaufaniem nowego szkoleniowca klubu.

Niby zatem zmiana ustawienia spowodowała, że w defensywie zrobiło się więcej miejsca, a jednak Dawidowicz mecz Pucharu Włoch przesiedział na ławce rezerwowych. Według niektórych doniesień medialnych, Polak jest jednym z przegranych okresu przygotowawczego.

PROGNOZA. Według „Il Post” – Dawidowicz nie będzie grał w wyjściowej jedenastce. Według „La Gazzetta dello Sport” – również. Oczywiście Polaka nie należy na starcie rozgrywek zupełnie skreślać – umówmy się, konkurenci do gry w wyjściowym składzie są najwyżej piłkarzami solidnymi, nic ponad to. Niemniej – wiele wskazuje na to, że na razie Polak ma do występów w pełnym wymiarze czasowym o wiele dalej niż w Serie B.

BARTŁOMIEJ DRĄGOWSKI (ACF FIORENTINA)

July 20, 2019 - Charlotte, North Carolina, U.S - ACF Fiorentina’s goalie BARTLOMIEJ DRAGOWSKI makes a save on an Arsenal shot on goal in an International Champions Cup soccer series match on July 20, 2019 at Bank of America Stadium in Charlotte, NC (Credit Image: © Ed Clemente/ZUMA Wire) TURNIEJ MIEDZYNARODOWY PILKA NOZNA FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL POLAND ONLY! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Przełomowy. Wydawało się, że Drągowski jest już w Fiorentinie skreślony na amen. Gdy dostawał szanse, nie potrafił ich wykorzystać, miotał się między słupkami, popełniał katastrofalne w skutkach błędy. Do tego trochę za dużo paplał w mediach o swoim niezadowoleniu, co nie umknęło uwadze i wyraźnie poirytowało jego pracodawców. Ekipa z Florencji ściągnęła do siebie za niezłą sumkę Albana Lafonta, francuskiego golkipera opatrzonego łatką super-talentu, a Drągowskiego najpierw trzymano w odwodzie, a potem bez żalu wypożyczono w połowie sezonu do Empoli. Pewnie nikt Polakowi nie powiedział wprost: „krzyżyk na drogę”, lecz dało się odczuć, iż Drągowskiego chciano pomału z Florencji odpalić.

I co? I 22-letni golkiper zaczął bronić jak z nut, natomiast Lafont walił jednego babola za drugim, walnie przyczyniając się do tego, że Viola w 2019 roku wygrała ledwie dwa mecze ligowe. Ostatni – w połowie lutego.

Statystyka „supersaves” prowadzona przez InStat idealnie podsumowuje furorę, jaką Drągowski zrobił na wypożyczeniu. Jego współczynnik wyjątkowych robinsonad za sezon 2018/19 wynosi aż 1.83. To kompletne szaleństwo. U Marca-Andre Ter Stegena wynosi on 1, u Jana Oblaka 0.67. Drągowski obronił w minionych rozgrywkach 75% strzałów. Lafont – 68%.

POZYCJA W ZESPOLE. Jeżeli Polak nie zacznie nagle popełniać rażących błędów, a na to się nijak nie zanosi, to bluzę z numerem jeden ma w najbliższym czasie jak w banku. Karta się odwróciła – teraz to 20-letni Lafont musi udowadniać swoją wartość na wypożyczeniu, a Drągowski podpisał nowy kontrakt z klubem. Dobre występy na wypożyczeniu i podczas okresu przygotowawczego do sezonu 2019/20 ewidentnie oczyściły atmosferę wokół jego osoby. No a poważnych konkurentów w kadrze florenckiego klubu po prostu nie widać.

Jak donoszą włoskie media, zwolennikiem talentu Bartka jest również nowy-stary szkoleniowiec klubu, czyli Vincenzo Montella. Ponoć nowy właściciel klubu, Rocco B. Commisso też ma o Polaku dobre zdanie. Żyć nie umierać. Tym bardziej, że włosko-amerykański biznesmen pragnie rozkręcić na Stadio Artemio Franchi ciekawy projekt sportowy.

PROGNOZA. Jeżeli coś ma pozbawić Drągowskiego pewnej pozycji między słupkami bramki Fiorentiny, to chyba tylko – odpukać – kontuzja albo jakiś kompletnie zdumiewający transfer do innego klubu. Również według „La Gazzetta dello Sport” Polak jest niekwestionowanym pewniakiem do grania. – Jestem niezmiernie szczęśliwy, że w końcu ten moment nadszedł, ale nic nie przychodzi za darmo. Teraz zamierzam ciężko pracować, żeby odwdzięczyć się klubowi za zaufanie – mówił entuzjastycznie Drągowski po przedłużeniu umowy z florenckim zespołem.

PATRYK DZICZEK (SS LAZIO)

Ryga 01.08.2019 Liga Europy Riga FC - Piast Gliwice. n/z. Patryk Dziczek , Fot. Irek Dorozanski/NEWSPIX.PL UEFA EUROPE LEAGUE SEASON 2019/2020 --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Patryk Dziczek to najświeższy temat, jeżeli chodzi o biało-czerwone akcenty na mapie Półwyspu Apenińskiego. Transfer nie jest rzecz jasna zaskakujący – było jasne, że młody, wyróżniający się zawodnik drużyny mistrza Polski i młodzieżowy reprezentant kraju musi na siebie zwrócić uwagę zagranicznych klubów, a przecież włoscy skauci od paru lat skanują polski rynek ze szczególną pieczołowitością.

No i stało się. Łowcy talentów z Italii upolowali także i Dziczka. 21-latek w poprzednim sezonie ekstraklasy rozegrał 33 mecze i zdobył trzy gole.

Były zawodnik Piasta Gliwice oczywiście na zainteresowanie tak mocarnego klubu jak Lazio zapracował przede wszystkim swoją boiskową postawą, a nie tylko młodym wiekiem połączonym ze sporym doświadczeniem w seniorach. Aczkolwiek trzeba uczciwie przyznać, że Patryk w ekstraklasie nigdy nie robił wrażenia aż tak piorunującego, by w ciemno zakładać, iż jest to zawodnik gotowy na regularne występy w czołowym włoskim klubie. Stąd nie może dziwić pogłoska, że działacze klubu z błękitnej strony Wiecznego Miasta chcą Polaka w pierwszej kolejności wypożyczyć i zobaczyć, jak wiele jest wart. Ryzyko transferowej wpadki jest nie tak znowu wielkie – Dziczek kosztował około dwóch milionów euro. Taki klub jak Lazio może sobie pozwolić na ewentualne przepierdzielenie kwoty tego rzędu. Gra jest warta świeczki.

Sam zawodnik do transferu z pewnością podejdzie odpowiednio. W wywiadzie z Przemysławem Michalakiem wyznał, że futbol nauczył go już pokory: – Nieudany debiut w ekstraklasie sprowadził na ziemię. Dotarło do mnie, że koledzy czy trener mogą mieć rację, gdy na coś zwracają uwagę. Niejako zaczynałem od zera, wróciłem do punktu wyjścia. Po dwóch latach dostałem drugą szansę od trenera Wdowczyka i myślę, że ją wykorzystałem. Teraz mam zupełnie inne podejście. Jeśli chcę wyjechać za granicę, muszę dawać od siebie więcej, nie być treningowym minimalistą. Czytasz o największych zawodnikach i tam co chwila okazuje się, że pracują indywidualnie i czasami właśnie to robi różnicę.

POZYCJA W ZESPOLE. Bogiem a prawdą – w tej chwili Dziczek na tle pomocników Lazio wypada jak ubogi kuzyn. Nie ma co zakłamywać rzeczywistości. W rzymskim klubie nie brakuje gwiazd, zwłaszcza w drugiej linii. Sergej Milinković-Savić, Marco Parolo to tytani. Lucas Leiva, a nawet zmagający się z kontuzjami Valon Berisha – to wciąż duże nazwiska w europejskim futbolu. Trudno sobie wyobrazić, by młodzieżowy reprezentant Polski, który przed chwilą przegrał pucharowy dwumecz z FC Rigą, wjechał do tak obsadzonej drużyny po okresie przygotowawczym do sezonu i porozstawiał całe towarzystwo po kątach. To scenariusz raczej z gatunku science-fiction.

Wydaje się, że Dziczek w Rzymie może na razie liczyć wyłącznie na ochłapy. Polak stanowi po prostu inwestycję, na dodatek obarczoną niewielkim ryzykiem z racji na niski wkład finansowe.

Co innego, jeżeli dojdzie do wypożyczenia. Sporo się spekuluje o drugoligowej Salernitanie, którą dowodzi w tej chwili doświadczony Gian Piero Ventura. 71-latek rzecz jasna sakramencko się skompromitował w roli selekcjonera reprezentacji Włoch, ale – mimo wszystko – dla nieotrzaskanego z włoskim futbolem Dziczka byłby to wymarzony nauczyciel taktyki. Konkurencja w składzie ekipy z Salerno piorunującego wrażenia nie robi, więc tym bardziej kierunek jawi się jako niezły.

PROGNOZA. Na razie nie sposób wyrokować, bo nie wiadomo, co się właściwie z Dziczkiem stanie. Jeżeli trafi do Serie B, to – wzorem Przemysława Szymińskiego i Radosława Murawskiego – powinien złapać sporo minut. Aczkolwiek trzeba brać poprawkę na to, że udane występy na zapleczu włoskiej ekstraklasy niekoniecznie stanowią przepustkę do regularnej gry w Serie A. Szymiński i Murawski również i w tym względzie mogą posłużyć za pouczający przykład, bo ani jeden, ani drugi nie przeborował sobie przez Palermo drogi do ekstraklasy. Opowiadał o tym Paweł Bochniewicz w rozmowie z Przemkiem Michalakiem. – Miałem na stole propozycję wypożyczenia do drugoligowego Ascoli. Udinese wolało, żebym tam poszedł, ale nie chciałem iść do Serie B. Będąc tam, jesteś oglądany praktycznie tylko przez włoskie kluby. Grając w Ekstraklasie – dziś zwłaszcza w Górniku, który ma wielu młodych zawodników – będziesz pod lupą wielu skautów z całej Europy. Co pół roku ktoś z polskiej ligi odchodzi do dobrych zachodnich klubów. Ekstraklasa to lepsze okno wystawowe niż Serie B.

FILIP JAGIEŁŁO (GENOA CFC)

Filip Jagiello (Genoa) during the Italian Friendly Match "Serie A" match between Genoa 7-0 Wacker Innsbruck at Sportplatz Stadium on July 16 , 2019 in Neustift, Austria. (Photo by Maurizio Borsari/AFLO) MECZ TOWARZYSKI PILKA NOZNA PRZYGOTOWANIE DO SEZONU 2019/2020 FOT. AFLO/NEWSPIX.PL POLAND ONLY !! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Przypadek Filipa Jagiełły to idealny przykład na to, jak moda na zawodników z danego kraju może kreować nieoczywiste transfery. Były pomocnik Zagłębia Lubin ma oczywiście za sobą dobry, ciekawy sezon w polskiej ekstraklasie. Ale czy na tyle efektowny, by zwrócić uwagę skautów z całej Europy? Pewnie nie. Trudno nawet powiedzieć, by 22-latek był kiedykolwiek gwiazdą „Miedziowych”, czy tym bardziej całej ekstraklasy. Niemniej – ma spore doświadczenie w seniorskim futbolu, grał w tym samym klubie co Krzysztof Piątek, ma tego samego managera co Krzysztof Piątek. I wylądował w Genoi, gdzie Krzysztof Piątek rozpoczął strzelanie na włoskiej ziemi.

Z tego punktu widzenia – transfer Jagiełły, który w poprzednim sezonie ligowym zanotował trzy gole i sześć asyst w 32 występach jest jak najbardziej zrozumiały. Ostatecznie wspomniany Piątek także nie był przecież rok temu postrzegany jak pewniak do walki o koronę króla strzelców w Serie A. Działacze Genoi z pewnością liczą, że Jagiełło to będzie powtórka z rozrywki.

POZYCJA W ZESPOLE. Trudno jest ją precyzyjnie oszacować na tak wczesnym etapie sezonu, aczkolwiek konkurencję w składzie ma Jagiełło mocną. Latem do włoskiego zespołu trafił między innymi Lasse Schoene, 45-krotny reprezentant Danii z wielkim doświadczeniem zdobytym w Ajaksie Amsterdam. Schoene to nie młodzieniaszek, ale – jeśli zdrówko dopisze – niełatwo będzie rywalizować z zawodnikiem takiego kalibru o miejsce w drugiej linii. Dowodzona przez Aurelio Andreazzollego ekipa na mecz pucharowy z Imolese wybiegał w ustawieniu 3-5-2, z trójką środkowych pomocników. Stworzyli ją właśnie Schoene oraz Riccardo Saponara i Lukas Lerager.

Wszyscy są znacznie bardziej doświadczeni niż Jagiełło. A na tych nazwiskach lista chętnych do grania w środkowej strefie się bynajmniej nie kończy. Jagiełło z Imolese nie dostał od trenera nawet minuty zaufania, tymczasem z ławki weszli na boisko tacy zawodnicy jak Romulo czy Ivan Radovanović. Kolejni weterani środka pola. Ten pierwszy ma na swoim koncie kilka pełnych sezonów rozegranych na poziomie Serie A. Mało tego – do zdrowia w październiku wraca Stefano Sturaro, wieloletni zawodnik Juventusu, od którego oczekiwano, że pociągnie grę zespołu w drugiej linii.

Screenshot_2019-08-24 Genoa CFC - Squad by positions

fot. Transfermarkt

Krótko mówiąc, żeby nie recytować całej kadry klubu – Jagiełło nie trafił najlepiej, jeżeli chodzi o liczbę konkurentów do wyjściowej jedenastki.

PROGNOZA. Na ten moment wydaje się, że bez wypożyczenia trudno będzie Polakowi łapać w tym sezonie jakiekolwiek minuty. Genoa to ligowy średniak – przesiadywanie na trybunach w takim klubie chluby nikomu nie przynosi, są bardziej wartościowe sposoby na zbieranie doświadczenia w świecie calcio. Wygląda na to – co potwierdzają przewidywania dziennikarzy „La Gazzetty” – że Jagiełło, pomimo ustrzelonego gola zdobytego w jednym z przedsezonowych sparingów, przegrał walkę o skład i pozostaje mu liczyć na kłopoty kolegów z kontuzjami bądź utrzymaniem odpowiedniej formy.

KAROL LINETTY (UC SAMPDORIA)

Karol Linetty of Sampdoria during the Serie A match between Roma and Sampdoria at Stadio Olimpico, Rome, Italy on 11 November 2018. Photo by Giuseppe Maffia. PILKA NOZNA SEZON 2018/2019 LIGA WLOSKA FOT. SPORTPHOTO24/NEWSPIX.PL ENGLAND OUT! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Karol Linetty – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – jest jednym z największych pozytywnych zaskoczeń minionego sezonu, jeżeli chodzi o biało-czerwonych w Serie A. To o tyle dziwne, że środkowy pomocnik Sampdorii jest od dawna zawodnikiem o uznanej renomie. Gościem, którego we Włoszech nie trzeba nikomu przedstawiać. Niemniej – wielu ekspertów sugerowało, że sezon 2018/19 może być okresem dla byłego zawodnika Lecha Poznań niełatwym. Sampa ściągnęła do środka pola kilku ciekawych zawodników i spodziewano się, że to właśnie Linetty może być tym, który najmocniej na tych transferach ucierpi.

Nic bardziej mylnego. 24-latek rozegrał aż 32 mecze w lidze, zdobył trzy gole i zanotował tyle samo asyst. W wielu spotkaniach był wręcz motorem napędowym swoje zespołu. Gdy partnerzy trochę zamulali, on napędzał grę w środkowej strefie boiska. Chyba jeszcze nigdy w swojej karierze Polak nie grał tak efektownie i efektywnie zarazem.

Jasne, nie ma się co rozpływać w zachwytach. Choćby dlatego, że Linetty notował zdecydowanie za dużo strat w środkowej strefie. Aczkolwiek część z nich wynikała z tego, że środkowy pomocnik Sampdorii zaczął grać mniej zachowawczo niż dawniej – podejmował ryzyko odważnymi podaniami, szukał kluczowych podań, których w sumie zagrał partnerom przeszło 20. Nie wszystko w grze Karola zasługiwało na bezrefleksyjne oklaski, ale generalnie – Polak pozostawił po sobie bardzo pozytywne wrażenia. Coś w jego postawie drgnęło.

POZYCJA W ZESPOLE. Jako się rzekło – w zeszłym sezonie była mocna. Ale trzeba brać pod uwagę, że Linetty był żołnierzem poprzedniego szkoleniowca klubu, Marco Giampaolo. Polak idealnie wstrzelił się w założenia taktyczne obecnego trenera Milanu. U Eusebio di Francesco środkowi pomocnicy grają trochę inaczej. Były trener Romy preferuje ustawienie 4-3-3, które mocno się różnicy od dawnego, choinkowatego 4-3-2-1. Niemniej – w sparingach Linetty i tak grał sporo, wystąpił też w meczu Pucharu Włoch. Zdaje się, że nowy manager widzi w Karolu po prostu „ósemkę”. Tyły w drugiej linii zabezpieczać ma typowo defensywny pomocnik (w Coppa Italia był to Ronaldo Vieira), a Linetty i jego partner mogą sobie pozwolić na nieco więcej w ofensywie.

PROGNOZA. Przed sezonem Sampdorię opuścił między innymi Dennis Praet, wykupiony przez Leicester City za 20 milionów euro. Oczywiście szybko tę dziurę w składzie załatano, ale nie da się ukryć, że transfer Belga na pewno nie utrudni Karolowi Linettemu walki o miejsce w wyjściowej jedenastce zespołu z Genui. Zdaje się, że Polak znów może liczyć na sporo minut. „La Gazetta dello Sport” jest tego samego zdania. Polak w rozmowie z tym pismem powiedział nawet: – Chcę w tym sezonie zdobyć więcej goli, a przede wszystkim zanotować więcej asyst niż w zeszłym sezonie i być bardziej użytecznym dla zespołu. Jestem bardziej pewny siebie niż kiedyś, rozwinąłem się także fizycznie, również piłkarsko. Poprawiłem mój język włoski, a do tego… Zobacz, jaki jestem opalony!

ARKADIUSZ MILIK (SSC NAPOLI)

July 13, 2019 - Dimaro, Trento, Italia - Foto Massimo Paolone/LaPresse.13 luglio 2019 Dimaro (Tn), Italia.sport.calcio.Allenamento SSC Napoli Ritiro Pre Campionato di calcio Serie A 2019/2020 - Centro Sportivo di Dimaro e Folgarida.Nella foto: Arkadiusz Milik..Photo Massimo Paolone/LaPresse.July 13, 2019 Dimaro (Tn), Italy.sport.soccer.Bologna FC training Pre Italian Football Championship League A TIM 2019/2020 - Dimaro and Folgarida Sports Center.In the pic: Arkadiusz Milik (Credit Image: © Massimo Paolone/Lapresse via ZUMA Press) FOT.ZUMA/NEWSPIX.PL POLAND ONLY!!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Co najmniej niezły, a w porywach bardzo dobry. Zwłaszcza jeżeli ma się w pamięci historii kontuzji Arkadiusza Milika, wypada docenić, że Polak odbudował się na tyle, by zostać czołową „dziewiątką” Serie A. Milik w 35 meczach sezonu 2018/19 zdobył aż 17 goli i zaskakująco długo utrzymywał się w wyścigu o koronę króla strzelców. Zdarzyło mu się błysnąć kilkoma naprawdę przepięknymi trafieniami ze stałych fragmentów gry. Można się Arka czepiać za to i tamto, ale w minionych rozgrywkach był po prostu bardzo dobrze dysponowany.

Oczywiście Polak miał w trakcie sezonu kilka kryzysowych momentów, gdy Carlo Ancelotti odsuwał go od wyjściowej jedenastki Napoli. Ale za każdym razem – jak w wyświechtanym sloganie – Milik wracał mocniejszy i na krytykę odpowiadał pięknym golem albo wirtuozerskim rozegraniem.

To dość mocno niedoceniany aspekt gry napastnika Napoli. Milik wymienia z partnerami piłkę na poziomie 83% skuteczności. Grając na szpicy, w gąszczu obrońców to naprawdę jest trudne zadanie.

POZYCJA W ZESPOLE. Arkadiusz Milik to piłkarz w pewnym sensie niezwykły. Z jednej strony – w wielu elementach gry jest po prostu zachwycająco dobry, prezentuje najwyższy, światowy poziom. A potem, gdy trzeba tylko tylko dostawić w polu karnym szuflę i wykorzystać stuprocentową sytuację, Polak z poziomu światowego zjeżdża na poziom ekstraklasowy. Prawdopodobnie dlatego przez całe wakacje włoskie media gęstnieją od spekulacji na temat ewentualnego transferu Mauro Icardiego do Napoli. Aurelio de Laurentiis strasznie chciał w tym okienku poszaleć na rynku transferowym, lecz kolejni piłkarze z szeroko pojętego topu spuszczali go na drzewo. Więc kontrowersyjny właściciel neapolitańskiego klubu napalił się ponoć na snajpera Interu, chcąc powetować sobie tym transferem pozostałe niepowodzenia.

Ale i tutaj – przynajmniej wiele na to w tej chwili wskazuje – spotkał go srogi zawód.

Ostatecznie de Laurentiis oznajmił, że Milik zostaje w klubie. A Carlo Ancelotti pokusił się w międzyczasie o kilka komplementów wobec reprezentanta Polski: – Zawsze dysponowałem świetnymi napastnikami, jak Inzaghi, Drogba czy Ibrahimović. Icardi zalicza się do najlepszych, ale mamy Milika, który być może nie jest takim egzekutorem w polu karnym, lecz jest bardziej kompletnym zawodnikiem.

W tej chwili w Napoli najzwyczajniej w świecie nie ma zatem lepszej dziewiątki od Polaka. Jeżeli chodzi o transfery – mówi się już tylko o uzupełnieniach składu, a nie hitowych ruchach.

PROGNOZA. Na razie Milik zagrać nie może z powodu drobnych kłopotów ze zdrowiem, ale – o ile skuteczność Polaka pod bramką rywali nie spadnie poniżej poziomu przyzwoitości – były napastnik Górnika Zabrze powinien dość spokojnie trzymać się wyjściowej jedenastki. Oczywiście nigdy nie wiadomo, kiedy na rynku gruchnie jakaś transferowa bomba, lecz w tej chwili Milik wydaje się być pewniakiem w układance Carlo Ancelottiego. Którego wypowiedzi może i są nacechowane charakterystyczną dla Włocha kurtuazją, ale i tak trudno się oprzeć wrażeniu, że Carletto zwyczajnie Arka ceni i chce nim grać na szpicy.

KRZYSZTOF PIĄTEK (AC MILAN)

CHILDRENS MERCY PARK KANSAS CITY KANSAS USA 23.07.2019 KRZYSZTOF PIATEK AC MILAN PODCZAS MECZU Z BAYERNEM MONACHIUM W RAMACH INTERNATIONAL CHAMPIONS CUP N Z KRZYSZTOF PIATEK KAMIL KRZACZYNSKI / NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Nie ma się co rozwodzić – po pierwsze, wszyscy doskonale wiedzą, co Piątek nawywijał w ubiegłym sezonie na włoskich boiskach. Po wtóre – ostatnio pogadaliśmy sobie dłużej na ten temat z Marcinem Długoszem, który wszystkie tematy związane z Milanem ma w małym palcu. Dla Rossonerich poprzedni sezon był okrutnym rozczarowaniem, ale akurat na transfer szalonego rewolwerowca z Polski nikt z pewnością w Mediolanie nie narzeka. Chyba że kibice Interu.

POZYCJA W ZESPOLE. Mocna. Przede wszystkim z braku naprawdę konkretnego konkurenta do gry w wyjściowej jedenastce, który cieszyłby się zaufaniem trenera, sympatią kibiców i w ogóle był piłkarzem zdolnym do rzucenia Piątkowi rękawicy. W kadrze mediolańskiej ekipy po prostu nie drugiej „dziewiątki” klasy Krzysztofa. Ale to wbrew pozorom nie oznacza, że na Polaku nie ciąży żadna presja. Trzeba pamiętać, że został on kupiony przez Milan na fali pewnej unikatowej euforii związanej z jego wyczynami w Genoi. Klub zapłacił za niego sporo forsy, a przecież na San Siro w tej chwili zdecydowanie się nie przelewa.

Krótko mówiąc – gdy Piątek nie będzie skuteczny, jeżeli się zatnie na amen, może bardzo szybko przemierzyć drogę od bohatera do wroga publicznego numer jeden. Na razie Polak napisał fajną historię, lecz jeszcze niczego z Milanem nie wygrał, a końcówkę poprzedniego sezonu miał po prostu przeciętną. Nie ma powodu, by wybaczać mu gorszą formę. Reprezentant Polski musi być na to gotowy.

No i zobaczymy, jak Piątek odnajdzie się w taktycznych kajdanach zakładanych zawodnikom przez Marco Giampaolo. To też, wbrew pozorom, naprawdę duża niewiadoma.

PROGNOZA. Piątek to na ten moment absolutny pewniak do gry w wyjściowej jedenastce. Nie zmieniają tego stanu rzeczy kiepskie dla Polaka (i klubu) sparingi. – Jest nie do ruszenia, nie ma żadnego piłkarza, który byłby w stanie zastąpić go na szpicy. Andre Silva jest na wylocie, miał iść do Monaco, transfer upadł, ale Milan chce go za wszelką cenę sprzedać i mieć dzięki temu jeszcze jakieś środki do wygospodarowania na Correę. Piątek jest jednym z tych, od których Giampaolo zaczyna ustalanie składu, ale musi też z tego skorzystać. Jeśli nie będzie strzelał to będzie się szukać innych rozwiązań – ocenił Długosz. – Drugi sezon to zawsze weryfikacja. Piątek dziś nie jest jakimś napastnikiem ściągniętym za grosze z Polski, który akurat ma dobry moment, tylko piłkarzem o mocnej pozycji. Wiadomo jak się mniejsi podwójnie motywują na Milan, a teraz też podwójnie motywują się na zatrzymanie Piątka, to dla nich okazja by się pokazać. Z tego względu będzie mu ciężej. Przed transferem do Milanu mówiło się, że przede wszystkim Piątek musi uważać by nie „utopić się” w tym klubie pod względem mentalnym. Tu dwa, trzy mecze wystarczą, by wisieć na linach. Skoro po sparingach wszyscy rozprawiają o tym, że się zaciął, co byłoby przykładowo po pięciu meczach bez gola?

ARKADIUSZ RECA (ATALANTA BC)

Arkadiusz Reca (Atalanta) (Atalanta) during the Italian "Serie A" match between Parma 1-3 Atalanta at Ennio Tardini Stadium on March 31 , 2019 in Parma, Italy. (Photo by Maurizio Borsari/AFLO) PILKA NOZNA SEZON 2018/2019 LIGA WLOSKA FOT. AFLO/NEWSPIX.PL POLAND ONLY! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Trudno właściwie w jakikolwiek sposób podsumować dokonania 24-latka w ubiegłym sezonie, ponieważ Arkadiusz Reca we Włoszech nie dokonał niczego. 45 minut rozegrane w Serie A to wynik żałośnie niski. Jego Atalanta jako zespół radziła sobie doskonale, kończąc sezon 2018/19 na doskonałym, trzecim miejscu w tabeli. Ale Reca mógł swoich kolegów jedynie dopingować z perspektywy ławki rezerwowych, a niekiedy nawet trybun. Podczas meczów trener trzymał go przede wszystkim z dala od boiska. Katastrofalnie wyszła Recy aklimatyzacja w nowym klubie, piłkarsko Polak też na nikim w Bergamo nie zrobił wrażenia. Transferowa klapa.

POZYCJA W ZESPOLE. Jak nietrudno się domyślić – nędzna. Trener Atalanty, Gian Piero Gasperini, w minionych rozgrywkach preferował ustawienie z wahadłowymi. Lewą stronę boiska zagospodarował w dużej mierze Robin Gosens, jednak szkoleniowiec często wolał oddelegować tam nawet nominalnego prawego defensora niż z korzystać z usług Recy. To dość wymowna praktyka. A trzeba pamiętać, że Atalanta przez dłuższy czas rywalizowała na dwóch frontach, więc tych szans na łapanie minut było naprawdę sporo.

PROGNOZA. Włoskie media huczą od plotek na temat transferu Recy, zatem nie ma sensu stawiać żadnych daleko idących przewidywań. Spekuluje się przede wszystkim o przeprowadzce do SPAL, które ma obecnie kłopoty z obsadą lewej strony defensywy, ale na razie wszystko pozostaje w fazie medialnych spekulacji. Choć przedstawiciele SPAL potwierdzili, że Polak znajduje się w orbicie ich zainteresowania. Być może transfer byłby zatem optymalnym rozwiązaniem dla Recy, choć niekoniecznie dla Atalanty. Wspomniany Gosens znalazł się na celowniku kilku bogatszych drużyn i mogą być kłopoty z zatrzymaniem go w Bergamo, wiec niewykluczone, iż Gasperini zechce zatrzymać sobie polskiego defensora niejako „na czarną godzinę”.

„La Gazzetta” jest pewna, że Polak wkrótce zmieni klub i w Atalancie nie ma już czego szukać.

BARTOSZ SALAMON (SPAL 2013)

March 10, 2019 - Frosinone, Italy - Frosinone v Torino : Serie A.Bartosz Salamon of Frosinone at Benito Stirpe Stadium in Frosinone, Italy on March 10, 2019. (Credit Image: © Matteo Ciambelli/NurPhoto via ZUMA Press) LIGA WLOSKA SEZON 2018/2019 PILKA NOZNA FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL POLAND ONLY !!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Nieudany. 28-latek dawno już przestał być kreowany na zbawcę defensywy w reprezentacji Polski, która skądinąd w tej chwili żadnego zbawcy nie potrzebuje. Niemniej – regularnie grający i dobrze dysponowany Bartosz Salamon byłby na pewno ciekawą opcją dla selekcjonera Jerzego Brzęczka. Niestety – przywiązany do włoskiego futbolu defensor ani nie gra regularnie, ani nie gra dobrze. Poprzedni sezon Polak spędził na wypożyczeniu we Frosinone, gdzie miał spore kłopoty z ustabilizowaniem swojej pozycji w podstawowej jedenastce. Gdy już mu się to udało – przytrafiła mu się poważna kontuzja.

W sumie Salamon rozegrał 20 meczów ligowych, z których jego drużyna zdołała wygrać jedynie cztery. Frosinone z hukiem zleciało z Serie A.

Polak jeszcze nigdy w swojej karierze tak rzadko nie był przy piłce (40 kontaktów na 90 minut), jeszcze nigdy tak słabo nie prezentował się w pojedynkach powietrznych, jeszcze nigdy tak słabo nie radził sobie w dryblingu i jeszcze nigdy nie oferował tak niewielu konkretów pod bramką przeciwnika. Docenić można Salamona wyłącznie za większą odpowiedzialność, bo tracił rekordowo mało piłek, ale to by było na tyle, jeżeli chodzi o pozytywy na jego temat. Choć trzeba dodać, że przed kontuzją Bartosz zdawał się łapać dobrą formę i być może gdyby nie przypałętał się uraz, to dziś pisalibyśmy o nim w znacznie cieplejszym tonie.

POZYCJA W ZESPOLE. Trudna do zdefiniowania. Jeżeli chodzi o defensywę SPAL, gdzie Salamon wrócił po wypożyczeniu do Frosinone, miejsca żeby się przebić do pierwszego składu jest sporo. Szkoleniowiec klubu preferuje ustawienie z trójką stoperów, w którym Salamon zwykle czuł się nieźle. Ale o minuty będzie Polakowi ciężko. Przed nim w kolejce do wyjściowej jedenastki są Thiago Cionek i Francesco Vicari, to na pewno. Pozostaje zatem jedno miejsce do zagospodarowania, lecz chętnych by je zająć również wśród rezerwowych nie zabraknie.

PROGNOZA. Przebicie się do wyjściowej jedenastki SPAL, zwłaszcza dla tak doświadczonego obrońcy, to nie jest kolejna odsłona serii „Mission Impossible”. Salamon z niejednego pieca chleb jadł i ma swoje piłkarskie argumenty, żeby zagościć w podstawowym składzie swojego klubu. Ale w pierwszej fazie sezonu będzie mu o to bardzo trudno.

ŁUKASZ SKORUPSKI (BOLOGNA FC)

Lukasz Skorupski (Bologna) during the pre-season friendly match between Koln FC 3-1 Bologna FC at Grenzlandstadion Arena on July 26, 2019 in Kufstein, Austria. (Photo by Maurizio Borsari/AFLO) PILKA NOZNA MECZ TOWARZYSKI FOT. AFLO/NEWSPIX.PL POLAND ONLY! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Skorupski pokazał klasę. Być może 28-latek już nigdy nie zostanie bramkarzem jednego z tych naprawdę topowych włoskich klubów, ale na poziomie takich zespołów jak Bologna Polak może grać jeszcze przez długie, długie lata. Jasne, aż 56 straconych goli i ledwie 10 czystych kont to nie jest powód do chwały. Ani wynik, który należy oprawić w ramkę i zawiesić sobie nad łóżkiem. Ale Bologna to nie jest klub tego kalibru, w którym golkiper może wyśrubować jakiś bramkarski rekord minut bez utraty bramki. Skorupski sporo sztuk do siatki przyjął, lecz bardzo rzadko można go było określić winowajcą utraty gola. Nie zawalał meczów, a czasem pomagał kolegom w wywalczeniu cennych punktów.

Według InStat, Polak bronił około 70% strzałów, a zatem spisywał się na swoim solidnym poziomie. Trochę lepiej mogła w jego wykonaniu wyglądać jedynie gra nogami, bo pod tym względem obniżył loty względem poprzednich lat, aczkolwiek było to też determinowane sposobem rozgrywania akcji i ustawiania się na boisku przez zawodników z pola.

POZYCJA W ZESPOLE. Wydaje się, że w tej chwili zwyczajnie niepodważalna. Być może jakieś szanse otrzyma 22-letni Mouhamadou Sarr, który podczas ostatniego meczu pucharowego zasiadał na ławce rezerwowych.

PROGNOZA. Jeżeli zdrówko dopisze i forma nie przygaśnie – 38 meczów w wyjściowej jedenastce, krótka piłka.

WOJCIECH SZCZĘSNY (JUVENTUS FC)

August 14, 2019, Villar Perosa, United Kingdom: Wojciech Szczesny of Juventus during the Pre-season friendly at the Stadio Comunale Gaetano Scirea Villar Perosa. Picture date: 15th August 2019. Picture credit should read: Jonathan Moscrop/Sportimage(Credit Image: © Jonathan Moscrop/CSM via ZUMA Wire) LIGA WLOSKA PRZYGOTOWANIE DO SEZONU MECZ TOWARZYSKI PILKA NOZNA FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL POLAND ONLY !!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Udany. Nie genialny, nie wybitny, ale na pewno bardzo dobry. Wojciech Szczęsny potwierdził, że nie należy o nim zapominać przy tworzeniu rankingu najlepszych obecnie bramkarzy w Europie. Polak nie łapie się zapewne do czołowej dziesiątki, ale TOP20 jest już jak najbardziej w jego zasięgu. 29-latek w sezonie 2018/19 bronił we wszystkich meczach Juventusu w Lidze Mistrzów, natomiast w Serie A musiał już trochę częściej ustępować miejsca rezerwowemu bramkarzowi Juve. Summa summarum – Wojtek rozegrał 28 meczów w lidze, jedenastokrotnie notując czyste konto. Mattia Perin wystąpił z kolei dziewięć razy, nie przepuszczając ani jednego gola w pięciu spotkaniach.

Wydaje się, że gdyby podsumować poprzedni sezon w wykonaniu Juventusu, to tak naprawdę barw „Starej Damy” broniło dwóch zawodników, którzy nie mogą mieć sobie wiele do zarzucenia. Cristiano Ronaldo i właśnie Szczęsny. Co złego, to nie oni.

POZYCJA W ZESPOLE. Powrót Gianluigiego Buffona na stare śmieci na pewno wstrząsnął szatnią Juventusu. Gdy włoski weteran żegnał się z Turynem i przenosił swoje talenty do Paris Saint-Germain, to on był pierwszym bramkarzem klubu, a Szczęsny kluczowe spotkania oglądał z perspektywy ławki rezerwowych. Nie zanosi się jednak na to, by taka hierarchia miała zostać przedłużona z okazji powrotu 41-latka, któremu marzy się zapewne wciąż triumf w Champions League i pobicie jeszcze paru rekordów w Serie A. No i oczywiście dziesiąty tytuł mistrzowski zdobyty z turyńczykami.

Maurizio Sarri chyba nie przywiązuje do tych wszystkich dokonań wielkiej wagi. – Przekazałem to Buffonowi jeszcze przed jego powrotem. Mamy jasność – naszym pierwszym bramkarzem jest Wojciech Szczęsny. Choć Buffon to oczywiście świetny człowiek i ma ważną rolę do odegrania w drużynie.

gk

fot. InStat

Pozycji Polaka nie naruszyła nawet bramka po strzale z połowy boiska, jaką Harry Kane zafundował Szczęsnemu podczas jednego z przedsezonowych sparingów. Buffon natomiast w kolejnym meczu towarzyskim obronił trzy rzuty karne. Efekt? Na wylocie znalazł się… Mattia Perin, dla którego w nadchodzącym sezonie nie znajdzie się nawet miejsce wśród rezerwowych. Władze Juve starają się upchnąć Włocha na jakieś korzystne wypożyczenie.

PROGNOZA. Dziennikarze „La Gazzetta dello Sport” nie mają wątpliwości – jedynką w układance Sarriego jest Wojciech Szczęsny. I tyle. Aczkolwiek jest wielce prawdopodobne, że znów Polak będzie musiał odpuścić koledze z zespołu kilka, albo i kilkanaście meczów ligowych. Jeżeli „Stara Dama” znowu zapewni sobie tytuł mistrzowski jesienią, Buffon może częściej gościć między słupkami w drugiej połowie sezonu. 41-latek potrzebuje ośmiu występów, by stać się samodzielnym liderem wśród zawodników, którzy rozegrali najwięcej meczów na poziomie Serie A. W tej chwili przewodzi Paolo Maldini (647 gier).

Maurizio Sarri, najdelikatniej rzecz ujmując, nie jest miłośnikiem rotowania składem. Ale dla Buffona na pewno zrobi wyjątek.

ŁUKASZ TEODORCZYK (UDINESE CALCIO)

Lukasz Teodorczyk (Udinese) Vitor Hugo Franchescoli de Souza (Fiorentina) during the Italian "Serie A" match between Fiorentina 1-0 Udinese at Artemio Franchi Stadium on September 02, 2018 in Firenze, Italy. (Photo by Maurizio Borsari/AFLO) LIGA WLOSKA PILKA NOZNA SEZON 2018/2019 FOT.AFLO/NEWSPIX.PL POLAND ONLY!!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Stracony. Teodorczyk miał dość przeciętne wejście do zespołu Udinese, gdzie był przez trenera traktowany jako prosty przepychacz i walczak, wpuszczany na końcówki spotkań. Na domiar złego Polak nabawił się potem kontuzji i przeszedł operację przepukliny, która wykluczyła go z gry na kilka tygodni i już w ogóle nie pozwoliła na nic więcej niż granie ogonów w ostatniej części sezonu. Summa summarum Teodorczyk w Serie A pojawił się na boisku 16 razy, zdobywając jedną, jedną bramkę. Polak w niczym nie przypominał tego bombardiera, który deklasował rywali na belgijskich boiskach, jeszcze w koszulce Anderlechtu.

Screenshot_2019-08-24 Lukasz Teodorczyk - Szczegółowe podsumowanie występów

fot. Transfermarkt

Nie wyglądało to najlepiej, tym bardziej, że gdy Teodorczyk już się na boisku pojawiał, to jego wpływ na grę całego zespołu był raczej znikomy. Dość powiedzieć, że Polak oddał na razie w barwach Udinese wszystkiego dziesięć strzałów. Łącznie, we wszystkich meczach. Oczywiście funkcja defensywnego napastnika – a taką „Teo” zdaje się pełnić we włoskim klubie – nie wymaga rąbania po piętnastu uderzeń na spotkanie. Ale dziesięć strzałów dla takiego lisa pola karnego to wynik po prostu żałośnie cienki.

POZYCJA W ZESPOLE. Jak nietrudno zgadnąć – wątła. Hegemonem jeżeli chodzi o pozycję napastnika jest w Udinese kapitan zespołu, czyli Kevin Lasagna. Piłkarz dynamiczny i – jak twierdzą złośliwi – nic ponadto, ale jednak wewnątrz klubu bardzo ceniony i gwarantujący sporo goli w każdym sezonie. Poza tym – do zespołu dołączył doświadczony Ilija Nesterovski i to on może być głównym konkurentem Teodorczyka w walce o rolę pierwszego zmiennika dla etatowego snajpera. Udinese często gra duetem napastników, ale zwykle tylko jeden z nich jest zawodnikiem o charakterystyce klasycznej „dziewiątki”.

PROGNOZA. Zdrowy, będący w dobrej formie Teodorczyk spokojnie może złapać w Udinese swoje minuty. Ale to musi być ten nieokiełznany napastnik jakiego pamiętamy z Brukseli, a nie ten niemrawy i dręczony przez urazy, który snuje się po włoskich boiskach. W jednym ze sparingów – niestety tym najłatwiejszym – Polak ustrzelił hat-tricka. Trudno jednak uwierzyć, by miało to jakiekolwiek znaczenie przy ustalaniu hierarchii w składzie. W Coppa Italia z ławki na boisko wszedł Nesterovski, a Teodorczyk całe spotkanie przesiedział wśród rezerwowych.

SEBASTIAN WALUKIEWICZ (CAGLIARI CALCIO)

28.05.2019 LODZ, STADION MIEJSKI LKS PILKA NOZNA (FOOTBALL) MISTRZOSTWA SWIATA W PILCE NOZNEJ DO LAT 20 ( FIFA UNDER 20 WORLD CUP) POLSKA U20( POLAND ) NZ SEBASTIAN WALUKIEWICZ FOTO RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT/NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Nie nacieszyliśmy się długo utalentowanym obrońcą Pogoni Szczecin w ekstraklasie. Ledwie błysnął talentem, już został przechwycony przez Włochów. Trudno się jednak temu dziwić – Sebastian Walukiewicz, jak każdy młody piłkarz, nie ustrzegł się w minionym sezonie błędów, ale pozytywów w jego grze przewija się znacznie więcej niż słabych stron. Chłopak kipi potencjałem – nie trzeba być wytrawnym skautem z Cagliari, żeby to zauważyć.

19-latek w minionym sezonie rozegrał 29 meczów w polskiej lidze, do tego zebrał trochę doświadczenia w młodzieżówce. Ale to tyle. Transfer do Serie A musi się w takich okolicznościach jawić jako wielkie ryzyko, nie sposób na to spojrzeć inaczej. Poszedłem za głosem serca – mówił Sebastian w rozmowie z Kubą Białkiem. – Rozmawiałem z chłopakami w młodzieżowych reprezentacjach i polecali mi Pogoń, głównie Marcin Stefaniak, z którym się najbardziej kumplowałem. Opowiadał mi, że w Szczecinie jest fajne szkolenie i dobra praca z młodzieżą. Cagliari? Na pewno chciałem wybrać klub z Serie A. Gdy pojawiało się zainteresowanie zagranicznych klubów, od początku mówiłem, że priorytetem są Włochy i mój menedżer pracował właśnie w tym kierunku. Wiem, że w Cagliari mogę mieć szansę grania już od samego początku, jeśli będę się dobrze prezentował na treningach. Jadę z bojowym nastawieniem, by od pierwszego dnia walczyć o miejsce w składzie. Chciałbym jak najszybciej grać, lecz deadline’u nie wyznaczam.

No to co, kiedy ten deadline?

POZYCJA W ZESPOLE. Na pewno nie w najbliższym czasie. Mecz pucharowy Walukiewicz przesiedział na ławce rezerwowych. Trener postawił na doświadczenie – od pierwszych minut zagrali Ragnar Klavan (33 lata) i Lucca Ceppitelli (30 lat, kapitan). Według włoskich dziennikarzy, to będzie podstawowy duet stoperów w pierwszej fazie sezonu. Trener Rolando Maran ma wprowadzać Walukiewicza do wyjściowego składu małymi kroczkami.

Agent zawodnika, Tomasz Suwary, uspokaja nastroje: – Właściciel Cagliari stwierdził, że gdy kupował Sebastiana z Pogoni Szczecin, brał do klubu dziecko. A po pół roku otrzymał mężczyznę. Sebastian zrobił wielki postęp jeżeli chodzi o przygotowanie fizyczne.

PROGNOZA. Konkurencja wśród stoperów Cagliari imponuje ograniem i doświadczeniem, Klavan to profesor, jeżeli chodzi ustawianie się w defensywie. Ale – mimo wszystko – nie są to nazwiska, które zwalają z nóg. Wydaje się, że przeskok do wyjściowej jedenastki w późniejszej fazie sezonu jest jak najbardziej możliwy. Niewykluczone, że Polak musi w tej chwili nadrabiać jeszcze zaległości taktyczne – wielu polskich zawodników po transferze do Serie A wyznawało, że trudno było przebić się do wyjściowego składu właśnie z uwagi na to, jak pieczołowicie Włosi podchodzą do tematów związanych z szeroko pojętą, meczową strategią.

Niemniej – na cuda w wykonaniu Walukiewicza nie ma się co nakręcać. Każdy występ będzie niezwykle cenny.

PIOTR ZIELIŃSKI (SSC NAPOLI)

Piotr Zielinski of SSC Napoli during the Serie A TIM between SSC Napoli and Cagliari at Stadio San Paolo Naples Italy on 5 May 2019.(Photo Franco Romano) liga WLOSKA PILKA NOZNA SEZON 2018/2019 FOT.SPORTPHOTO24/NEWSPIX.PL ENGLAND OUT!!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Z jednej strony – kolejny bardzo dobry sezon Piotra Zielińskiego. 36 meczów w Serie A, przeszło 2800 minut spędzonych na boiskach podczas ligowych starć. Już nie można o polskim pomocników mówić, że jest dwunastym zawodnikiem Napoli, pierwszym do wejścia z ławki. Nie – Carlo Ancelotti oparł grę zespołu w dużej mierze na kreatywności Piotra, który – balansując bliżej bocznych sektorów boiska – wyraźnie rozwinął skrzydła i w wielu meczach zapewniał neapolitańczykom sukcesy swoimi indywidualnymi popisami, a także kunsztem w grze kombinacyjnej.

Liczby? Przyzwoite. Sześć goli w lidze, dwie asysty. Powinno być trochę lepiej, ale Zieliński to nie jest zawodnik, którego rozlicza się wyłącznie z bramek. Zresztą – konia z rzędem temu, kto zliczy, z jak wielu asyst okradł kolegę nieskuteczny Arek Milik.

Główny zarzut, jaki stawia się Polakowi, to że nie potrafił w kluczowych momentach wydostać swoich kolegów z kryzysu jakimś wirtuozerskim zagraniem albo dobrym rajdem. Że był zawodnikiem „na dobrą pogodę”. Ale to krytyka zdecydowanie na wyrost. Napoli jako całość wyglądało w poprzednim sezonie solidnie, nic ponadto, a Zieliński i tak często na tle kolegów wyróżniał się na plus.

POZYCJA W ZESPOLE. „La Gazzetta” umieszcza Polaka w prognozowanej jedenastce, na jaką ma się w tym sezonie zdecydować Carlo Ancelotti i jest to, zdaje się, trafny typ. W Napoli nie ma drugiego zawodnika o profilu zbliżonym do Zielińskiego. Fabian Ruiz to – wbrew niektórym opiom – piłkarz o zupełnie innej charakterystyce, nie wspominając już o znacznie bardziej defensywnie usposobionym Allanie. Gdyby Carlo Ancelottiemu udało się ostatecznie namówić na Neapol Jamesa Rodrigueza, rozmowa byłaby zupełnie inna.

PROGNOZA. Mocna pozycja w wyjściowej jedenastce. Ponoć Ancelotti jest zachwycony potencjałem 19-letniego Eljifa Elmasa, ale włoska prasa nie ma wątpliwości, że to na razie nie jest zachwyt, który może przepoczwarzyć się w długotrwałe roszady kadrowe. Zielińskiemu obrywało się wprawdzie za kiepskie sparingi, ale… to wciąż tylko gry towarzyskie. Należy je brać pod uwagę, ale daleko idące wnioski będzie można wyciągać dopiero po kilku meczach o stawkę.

SZYMON ŻURKOWSKI (ACF FIORENTINA)

Szymon Zurkowski (Fiorentina) Atalay Babacan (Galatasaray) Yunus Akgun (Galatasaray) during the pre-season friendly match between Fiorentina 4-1 Galatasaray at Artenio Franchi Stadium on August 11, 2019 in Firenze, Italy. (Photo by Maurizio Borsari/AFLO) PILKA NOZNA MECZ TOWARZYSKI FOT. AFLO/NEWSPIX.PL POLAND ONLY! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

POPRZEDNI SEZON. Transfer utalentowanego polskiego pomocnika do Fiorentiny kiepsko się kojarzy, mając w pamięci to, jak straszliwie we Florencji przygasł przed laty Rafał Wolski. Oczywiście Szymon Żurkowski to zupełnie inny typ piłkarza, aczkolwiek trzeba pamiętać, że zeszły sezon w jego wykonaniu to nie był eksplozja jakiejś nieprawdopodobnej formy. Raczej gra na poziomie przewyższającym ligową przeciętną i to właściwie tyle. Mając to na uwadze – przeprowadzka do Florencji jawi się jako skok na naprawdę głęboką wodę. Sam zawodnik jest dobrej myśli, o czym opowiedział w rozmowie z TVN24. – Było zainteresowanie Juventusu, ale mój menedżer to wszystko przeanalizował. Fiorentina była najlepszym miejscem i wyborem. Nawet mój brat miał dobre przeczucia co do tego klubu, potem przyjechał tu, odwiedził mnie i zorientował się, że miał rację. Wybrałem koszulkę z numerem 27, ponieważ pierwszym, z jakim grałem w karierze. Siódemka jest moją ulubioną, ale była już zajęta.

Można się oczywiście pocieszać także kwotą transferu. Niespełna cztery miliony euro to nie w kij dmuchał. Przynajmniej z polskiego punktu widzenia, bo z włoskiego… Cóż – przykład Arkadiusza Recy jest tu pouczający.

POZYCJA W ZESPOLE. – Boateng dał mi do zrozumienia, żebym szukał najprostszych rozwiązań i nie kombinował. Podobnie inni zawodnicy dużo mi podpowiadają podczas treningów i meczów kontrolnych – opowiadał Żurkowski w programie FootTruck. – Jest większa intensywność treningów. Robimy mniej siłowni, ale więcej trenujemy z piłką. 

Z jednej strony – urocza anegdotka. Z drugiej jednak dowód na to, z jak dużymi zaległościami przyjechał Żurkowski do Włoch. Nawet w drobnych elementach gry, szkodliwych przyzwyczajeniach. Pewnie trochę wody w rzece Arno będzie musiało upłynąć, zanim 21-letni pomocnik wyzbędzie się szkodliwych nawyków i przystosuje do reżimu treningowego właściwego dla Serie A. Tymczasem konkurenci do gry w pierwszym składzie nie zasypiają gruszek w popiele. W meczu Pucharu Włoch polski pomocnik nie podniósł się z ławki rezerwowych. Środkową strefę trzymali Badejl, Pulgar i Benassi. Świetni zawodnicy, co do jednego.

Screenshot_2019-08-24 AC Fiorentina - Skład według pozycji

fot. Transfermarkt

Trenując w takim towarzystwie można się wiele nauczyć, ale jednocześnie można się również za wiele nie nagrać.

PROGNOZA. Wydaje się, że Szymon powinien otrzymać swoje szanse. Włoscy dziennikarze są dobrej myśli, pozostając pod wrażeniem postawy polskiej młodzieżówki podczas mistrzostw Europy rozgrywanych właśnie w Italii. Według „La Gazzetta dello Sport”, Polak będzie musiał się zadowolić wyłącznie drobnymi nagrodami od trenera za wytężoną pracę, w postaci – na przykład – kwadransa czy nawet pięciu minut spędzonych na boisku od czasu do czasu.

***

Ile z tych przewidywań się ziści? Cóż, pewnie nie wszystkie, ostatecznie futbol lubi płatać psikusy. Poza tym – być może listę trzeba będzie już lada dzień uzupełniać o kolejny nazwiska, a nie należy też zapominać o Przemysławie Szymińskim, Mariuszu Stępińskim i Pawle Jaroszyńskim, którzy sposobią się do gry na poziomie Serie B. Jedno jest zatem pewne – świat calcio kolejny raz wygeneruje mnóstwo emocji także dla piłkarskich świrów znad Wisły.

69286667_456706908517860_4387359099168227328_n

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...