No i ruszyła. PKO Bank Polski Ekstraklasa wystartowała i trzeba powiedzieć, że nie szczędziła nam jak dotąd emocji. Sezon 2019/20 zapowiada się zresztą na wyjątkowo zażarty. A to może być wymarzona okazja dla zawodników trochę już zapomnianych, pogrążonych w marazmie albo kompletnie skreślonych, żeby kilkoma niezłymi występami ponownie wskoczyć na odpowiednie tory i przypomnieć o sobie szerokiej publiczności.
Wyselekcjonowaliśmy dziesięciu przykładowych piłkarzy, którzy – z różnych zresztą przyczyn – naprawdę potrzebują teraz w swojej karierze wielkiego przełomu, albo przynajmniej delikatnego uszczypnięcia na przebudzenie.
MICHAŁ ŻYRO
Nie udał się Michałowi powrót na polskie boiska, trzeba to jasno powiedzieć. Jego przygoda z Pogonią Szczecin zakończyła się na jedenastu występach ligowych i jednej, jedynej bramce. Byłego zawodnika Legii Warszawa wciąż nie odpuszczają kolejne kontuzje, a przecież to właśnie poważny uraz zahamował jego obiecująco rozwijającą się karierę w Anglii. Wydaje się, że podpisanie kontraktu z Koroną Kielce to może być już ostatnia szansa dla Żyry, aby utrzymać się na ekstraklasowym poziomie. Napastnik musi w Kielcach ustabilizować zdrowie, formę i dyspozycję strzelecką. Sporo wyzwań przed nim. Umowę podpisał tylko na rok, co samo w sobie jest dość wymowne.
KORONA KIELCE WYGRA Z RAKOWEM NA OTWARCIE SEZONU? KURS 3.25 W ETOTO!
DARKO JEVTIĆ
Nie należy przeceniać znaczenia kapitańskiej opaski, ale coś w tym jednak musi być, że to akurat Jevtić został mianowany kapitanem odmienionego Lecha Poznań. Według oficjalnej strony klubu, kapitana zespół wybrał spboe w ramach głosowania, a zatem to właśnie w Jevticiu partnerzy z szatni „Kolejorza” dostrzegli lidera, który pomoże klubowi przejść suchą stopą przez okres przemian. I trudno się tej decyzji w gruncie rzeczy dziwić – abstrahując od cech przywódczych, które trudno recenzować stojąc z boku, w Jevticiu drzemie przede wszystkim ogrom piłkarskich możliwości, których ten zawodnik w ostatnich miesiącach z jakichś względów postanowił nie demonstrować. I zawzięcie się tego postanowienia trzymał. W ubiegłym sezonie 26-latek zdobył ledwie trzy bramki, dorzucając do tego sześć asyst. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że byłego zawodnika FC Basel stać na co najmniej dwa razy lepsze cyferki.
MACIEJ GAJOS
Kolejny zawodnik, który trochę się zagubił na krętych, poznańskich ścieżkach. Gajos w Lechu miał być jednym z liderów drugiej linii, stał się zawodnikiem-symbolem degrengolady klubu. Dość powiedzieć, że za sezon 2018/19 pomocnik zarobił u nas średnią notę 3,89, a to już jest naprawdę nędzny, żeby nie powiedzieć – denny poziom. Dziś Gajosa już w Lechu nie ma, były zawodnik Jagiellonii Białystok spróbuje się odbudować nad morzem, pod czujnym okiem Piotra Stokowca. Z jednej strony – trudno być optymistą, zwłaszcza po wczorajszym występie. Jeżeli Gajos za czasów gry w Jadze zdradzał pewien potencjał na zostanie zawodnikiem czołowym w skali Ekstraklasy, to w ostatnich miesiącach skutecznie sprawił, byśmy o tym zapomnieli i sklasyfikowali go w kategorii „ligowy dżemik”. Ale z drugiej strony skoro Piotr Stokowiec zdołał – wraz ze swym sztabem – odrestaurować Daniela Łukasika, to dlaczego z Gajosem miałoby mu się nie udać?
JAROSŁAW FOJUT
31-letni obrońca w poprzednim sezonie zagrał tylko jedenaście ligowych spotkań w barwach Pogoni Szczecin i widać było, że trudno jest mu wrócić do właściwej dyspozycji po poważnej kontuzji. Nie było tragicznie, ale na pewno nie było też dobrze. Ostatecznie Fojut opuścił północ Polski i przeniósł się do Płocka, gdzie w towarzystwie innych doświadczonych defensorów spróbuje utrzymać Wisłę w ekstraklasie pod czujnym okiem Leszka Ojrzyńskiego. Jeżeli nowy stoper „Nafciarzy” myśli o pozostaniu na ekstraklasowym poziomie jeszcze przez kilka lat, na pewno musi uniknąć takich serii katastrofalnych występów jak w 28, 29 i 30 kolejce poprzednich rozgrywek, gdy rozdawał rywalom z Piasta, Arki i Legii mnóstwo prezentów pod własną bramką. Nie należy jeszcze Fojuta skreślać, finisz sezonu miał przyzwoity, teraz czas zaprezentować klasę na przestrzeni kilkudziesięciu kolejek.
WISŁA KRAKÓW ZACZNIE SEZON OD ZWYCIĘSTWA ZE ŚLĄSKIEM? KURS 2.75 W ETOTO!
MARCIN BUDZIŃSKI
Czternaście meczów rozegrał 29-letni pomocnik w barwach Cracovii w poprzednim sezonie. Były to występy tak spektakularne, że pewnie wielu kibiców w ogóle nie dostrzegło, że ten piłkarz zakończył już swoje australijskie wojaże i wrócił do Polski. Przed przygodą w Melbourne City Budziński mógł uchodzić za jednego z liderów klubu, na początku sezonu 2018/19 też grał u Michała Probierza bardzo regularnie. Sęk w tym, że dla całej drużyny pierwsza faza rozgrywek była kompletnie nieudana. Sam Budziński w minionych rozgrywkach zanotował średnią punktów na poziomie 0,93, co też o czymś świadczy. Jasne – nie pomogły kłopoty zdrowotne, ale teraz pozycja Budzińskiego w układance trenera/prezesa wydaje się bardzo, bardzo niska. Możliwe, że specjalista od pięknych trafień z dystansu szans na odbudowę formy będzie musiał poszukać poza Krakowem.
GORAN CVIJANOVIĆ
Pięciokrotny mistrz Słowenii kompletnie nie potrafi się odnaleźć w Arce Gdynia. W minionym sezonie rozegrał w żółto-niebieskim trykocie szesnaście spotkań, ale jeśli go dokładnie podliczyć, to wyjdzie z tego ledwie 389 minut spędzonych na ekstraklasowych boiskach. W możliwości 32-latka zdawał się bardzo mocno wierzyć Zbigniew Smółka, ale tylko na początku rozgrywek, bo prędko stracił do Gorana cierpliwość i usadził go na ławce rezerwowych. Jacek Zieliński we wczorajszym spotkaniu z Jagiellonią dał natomiast Słoweńcowi szansę gry w pierwszym składzie Arki, ale szkoleniowiec gdynian już w przerwie meczu przyznał się do błędu i Cvijanović na drugą połowę już nie wyszedł. Jego kontrakt z Arką wygasa wraz z końcem czerwca 2020 roku. Albo nastąpi szybka pobudka, ale na kolejną umowę z ekstraklasowiczem Cvijanović nie ma co liczyć. Ileż można wspominać jego niezłe występy w Koronie Kielce.
PATRYK LIPSKI
Lechia ma za sobą bardzo udany sezon, ale akurat trudno to powiedzieć o 25-letnim pomocniku. Lipski – zwłaszcza w rundzie finałowej sezonu 2018/19, bo jesień miał jeszcze przyzwoitą – stał się niemal synonimem bezproduktywności w środku pola. Niby pojawiał się na boisku, a gdyby zastąpił go wzięty z łapanki kibic albo pracownik ochrony, Lechia wiele by na tym nie straciła. 21 meczów i sześć goli, poprawione dwiema asystami, to nie są tragiczne statystyki, ale na pewno te cyferki mogą być w przypadku Lipskiego znacznie lepsze. Nie wspominając już o ogólnym wpływie na grę drużyny. Patryk to kolejny z zawodników obecnych na liście, którym życie utrudniły kłopoty ze zdrowiem. Niemniej – teraz nie ma już czasu na kryzysy formy i niemrawą postawę na boisku. Jeżeli chodzi o środkową strefę, konkurencja w zespole z Gdańska zrobiła się poważna. Lipski będzie musiał wskoczyć na wyższy poziom niż w ubiegłym sezonie, jeśli marzy o regularnych występach w biało-zielonej koszulce. A przecież jeszcze kilka lat temu mówiło się o nim jako o super-talencie.
ALEKSANDYR KOLEW
Siedemnaście występów w sezonie 2018/19, jeden gol. Właściwie na tym można zakończyć opowieść, bo chyba każdy łapie w lot, co u Kolewa nie zagrało. Momentami Bułgar, z jakichś powodów uwielbiany przez Zbigniewa Smółkę, osadzony w towarzystwie ruchliwych zawodników – takich jak Janota, Zarandia, Janowski czy Aankour – wyglądał po prostu jak słoń w składzie porcelany. Straszliwie odstawał, na dodatek nie rekompensując tego skutecznością pod bramką przeciwnika. Może to brutalne, lecz wielu kibiców Arki Gdynia kontuzję Kolewa przyjęło za szczęście dla klubu. Na razie Bułgar cieszy się jeszcze uznaniem w oczach Jacka Zielińskiego, ale tak marnymi występami jak wczorajszy przeciwko Jagiellonii na pewno nie umacnia swojej pozycji w klubie. Albo szybka pobudka, albo zjazd na ławę, a potem wyjazd z ekstraklasy. Na to się w tej chwili zanosi.
LECH POZNAŃ POKONA MISTRZA POLSKI W GLIWICACH? KURS 2.80 W ETOTO!
MATEUSZ SZWOCH
Tylko szesnaście występów w cieniującej Wiśle Płock, ledwie jeden gol i dwie asysty według licznika Transfermarkt. Nędznie. Kłopoty z kolanem kompletnie spieprzyły Szwochowi poprzedni sezon i teraz przed byłym pomocnikiem Arki Gdynia szansa, by jednak stać się liderem drugiej linii, na jakiego działacze „Nafciarzy” liczyli, ściągając go do swojego zespołu. 26-latek w minionych rozgrywkach nie zachwycał nawet jesienią, kiedy był w pełni sił, ale wtedy cała Wisła prezentowała nędzny futbol, więc można powiedzieć, że Szwoch po prostu dostosował się poziomem do kolegów. Jeśli jednak Mateusz marzy jeszcze o dużym graniu, to już ostatni dzwonek, żeby wzbić się ponad ligową przeciętność i pociągnąć za sobą partnerów, zamiast się do nich tylko dopasowywać.
RAFAŁ WOLSKI
Kiedyś liczyliśmy, że Wolski może być podstawową dziesiątką w reprezentacji Polski. Dzisiaj mamy po prostu nadzieję, że ten zawodnik będzie jeszcze w stanie regularnie i na wysokim poziomie grać w ekstraklasie. Bardzo poważne urazy niemal w całości zmarnowały mu ostatnie lata w Lechii Gdańsk, więc dzisiaj już naprawdę trudno powiedzieć, czego można się po Wolskim spodziewać. Trener Piotr Stokowiec tryska optymizmem, sam zawodnik również zdaje się być dobrej myśli, ale ile w tym kurtuazji, a ile realnej oceny sytuacji? Wolski – jak chyba żaden inny piłkarz na tej liście – potrzebuje w swojej karierze przełomu. Zdrowotnego. Ostatnie dwa sezony były dla niego niemal kompletnie stracone, a to wciąż może być gwiazda PKO Bank Polski Ekstraklasy.
fot. 400mm.pl
Najlepsza oferta powitalna na rynku: bonus 200% aż do 100zł! Drugi bonus to podwojenie depozytu aż do 900 złotych! Dodatkowo jeszcze 40 zł we freebetach!