Niestety już bez reprezentacji Czesława Michniewicza, ale mistrzostwa Europy U-21 trwają nadal. Wchodzą właśnie w decydującą fazę, dzisiaj rozegrane zostaną dwa półfinały. W pierwszym z nich fenomenalni Niemcy zmierzą się z największą niespodzianką turnieju, czyli Rumunią prowadzoną przez 38-letniego Mirela Radoia. Wieczorem wcale nie powinno być nudniej, ponieważ Hiszpanie, których niestety mieliśmy okazję poznać z najlepszej strony, podejmą Francuzów.
Teoretycznie Niemcy powinni roznieść Rumunów w pył. Zrobić z nimi dokładnie to, co Hiszpania zrobiła z Polską. Swoją drogą bukmacherzy – może nie aż w tak dużym stopniu, jak w przypadku ostatniego meczu ekipy Michniewicza z Hiszpanami – przewidują właśnie taki scenariusz. W końcu mówimy o jednej z najmocniejszych drużyn na tym turnieju. Mówimy o obrońcach tytułu, którzy trzeci raz z rzędu dotarli do półfinału mistrzostw Europy. Ba, ostatni raz przegrali prawie dwa lata temu. Dokładnie 10 października 2017 roku z Norwegią (1:3) w eliminacjach do Euro, gdy mieli już zapewniony awans. Od tamtego czasu zagrali 15 spotkań – 12 zwycięstw i remisy z Kosowem, Francją i ostatnio w grupie z Austrią. Jeszcze większe wrażenie robi bilans bramkowy naszych zachodnich sąsiadów w tych meczach: 47:10. Słownie – czterdzieści siedem strzelonych bramek i tylko dziesięć straconych. Niesamowite liczby.
Niemcy wygrają w regulaminowym czasie gry? Etoto kusi kursem 1,58
Co tutaj dużo mówić… Stefan Kuntz stworzył potwora, a warto zaznaczyć, że zarówno na turniej w Polsce, jak i na tegoroczny nie zabrał swoich najlepszych piłkarzy. Już zapewnił sobie awans na Igrzyska Olimpijskie, być może obroni tytuł, a za trzy lata całkiem możliwe, że przejmie pierwszą reprezentację. W każdym razie tak przewidują niemieckie media. Swoją drogą byłaby to niesamowita historia, bo zanim Kuntz objął młodzieżową reprezentację Niemiec przez 13 lat miał przerwę od trenowania. Wcześniej prowadził drużyny w niższych ligach niemieckich z dość kiepskimi wynikami. Jego największym sukcesem był awans z Karlsruher SC do 2. Bundesligi. W pierwszej jako trener nigdy nie pracował.
Podopieczni Kuntza na tym turnieju rozbili już Serbów (6:1), pokonali Danię (3:1), ale w starciu z Rumunami czeka ich chyba trudniejsze zadanie. W każdym razie taki wniosek można wysnuć po tym, co piłkarze Mirela Radoia pokazali w fazie grupowej. Jasne, ostatnie starcie z Francją i ustawienie się na remis, nie przynosi im chluby. Trzeba jednak pamiętać, że wcześniej rozbili Chorwatów (4:1) i ku zdziwieniu wszystkich ograli Anglików po szalonym meczu (4:2). Ograli naszpikowanych gwiazdami „Synów Albionu”, którzy przywieźli do Włoch naprawdę bardzo mocne nazwiska. I właśnie po tamtym spotkaniu wielu postronnych kibiców zaczęło kibicować Rumunom, ponieważ ich siłą przede wszystkim jest drużyna. Mają niezłych piłkarzy, ale warto zwrócić uwagę, że bramki strzela wielu zawodników – Puscas, Hagi, Baluta, Petre czy Coman. Jeśli dodamy do tego zadziorność, waleczność i nieodpuszczanie do samego końca, wychodzi nam drużyna, która na tym turnieju może pokonać każdego. Nawet faworyzowanych Niemców, którzy od prawie dwóch lat nie przegrali meczu.
Rumunia zagra w finale? Etoto kusi kursem 3,60
Gdybyśmy mieli wybrać starcie wieczoru, postawilibyśmy na wieczorny mecz, w którym Hiszpanie zmierzą się z Francją. O tych pierwszych w ostatnim czasie dowiedzieliśmy się niestety zbyt dużo. Podopieczni Luisa De la Fuente przeciwko reprezentacji Czesława Michniewicza nie tylko okazali się lepsi, ale pokazali ogromną siłę. Odarli nas ze złudzeń i pokazali miejsce w szeregu. Przypomnieli, że w piłkę zwykle nie grają nasi rodacy, a przeciwnicy. No bo pomińmy już nawet tego Ceballosa, który wyglądał na tle naszych reprezentantów jak kosmita. Nie zdziwimy się zresztą, jak dziś z Upamecano i Konate będzie robił dokładnie to samo. Pomińmy również Ruiza, który z dystansu uderzał tak, że ręce same składały się do oklasków. Po prostu chodzi o to, że Hiszpanie po dwóch niezbyt dobrych meczach, pokazali, że mają plan B i nawet C. Poza tym mają trenera, który potrafi reagować w trakcie turnieju. Jasne, miał o wiele lepszych piłkarzy niż Michniewicz, ale odrobił też zadanie domowe. Spójrzmy choćby na nie powielanie błędów Belgów i Włochów, którzy często górą dośrodkowywali w nasze pole karne. Hiszpanie także zagrywali piłkę w ten sektor boiska, ale dołem. Do tego często uderzali z dystansu. No a my spodziewaliśmy się tylko tego, że będą wjeżdżać w pole karne, co akurat też robili, ale poza tym zaprezentowali jeszcze kilka innych pomysłów, by nas zdemolować.
Z drugiej strony mamy Francję, która mówiąc szczerze nie przekonuje na tym Euro. Można nawet odnieść wrażenie, że tak jak Rumunia rosła w trakcie turnieju, tak Francuzi pikowali. Przyjeżdżali do Włoch jako faworyci do złota, ale tak naprawdę jeszcze w żadnym meczu nie pokazali się ze swoje najlepszej strony. W starciu z Anglią, owszem, wygrali, ale po dużych męczarniach. Gdyby idiotycznej czerwonej kartki nie złapał Choudhury, raczej nie zgarnęliby kompletu punktów. Inna sprawa, że „Trójkolorowi” w tym spotkaniu zmarnowali dwa rzuty karne. Mecz z Chorwacją miał być już pokazem siły, ale ponownie skończyło się skromnym zwycięstwem (1:0). Choć tym razem Francuzi kontrowali mecz od pierwszej do ostatniej minuty. No a zakończenie i perfidna ustawka w starciu z Rumunami – zwłaszcza ze strony Francuzów, którzy kompletnie nie myśleli o atakowaniu – była idealnym podsumowaniem gry „Les Bleus” w fazie grupowej.
Hiszpania wygra w regulaminowym czasie gry? Etoto kursi kursem 2,10
Rzecz jasna ktoś może powiedzieć, że rundę grupową trzeba przejść i zapomnieć, a prawdziwe granie zaczyna się od fazy pucharowej. I pewnie będzie miał rację, ponieważ w żadnym wypadku nie należy skreślać Francuzów. Być może najlepsze zachowali właśnie na półfinał i ewentualny finał? O tym dowiemy się już za kilka godzin, ale nos nam podpowiada, że szykuje się dziś naprawdę niezłe granie. Zarówno o 18:00 jak i 21:00.
Najlepsza oferta powitalna na rynku: bonus 200% aż do 100zł! Drugi bonus to podwojenie depozytu aż do 900 złotych! Dodatkowo jeszcze 40 zł we freebetach!
Fot. NewsPix