Reklama

2 punkty w 7 meczach… Wyjątkowo twarde lądowanie Kibu

red6

Autor:red6

18 lutego 2019, 16:39 • 4 min czytania 0 komentarzy

Mecz Wisły Płock z Jagiellonią Białystok obfitował w wydarzenia, o których będzie się mówić długo. Raz, że bramka na wagę zwycięstwa padła już w czasie doliczonym do doliczonego i można się zastanawiać, czy gospodarze na nią zasłużyli. Dwa, że wybuchła afera z Dominikiem Furmanem i Tarasem Romanczukiem w rolach głównych – jeśli ktoś jakimś cudem nie słyszał, to ten pierwszy miał nazwać drugiego banderowcem. To oczywiście wydarzenia niekorzystne z punktu widzenia płockiego zespołu, ale paradoksalnie działają też w pewnym stopniu na jego korzyść. Jak? Sprawiają, że mniej mówi się o BEZNADZIEJNEJ formie zespołu. 

2 punkty w 7 meczach… Wyjątkowo twarde lądowanie Kibu

Można powiedzieć, że to tematy zastępcze. Oczywiście z wielkim przymrużeniem oka, bo Wiśle zamieszanie związane z kluczowym graczem potrzebne jest jak Sebastianowi Szymańskiemu ekstremalna dieta. Przykra prawda jest jednak taka, że to już nawet nie jest moment, w którym patrząc na grę i wyniki zespołu, powinniśmy mówić o zapalonej czerwonej lampce. Powinniśmy mówić o wyjącej na alarm syrenie, która budzi cały Płock i okoliczne wioski.

Niech przemówią fakty…

Pierwszy: Wisła Płock nie wygrała meczu od 10 listopada.
Drugi: w tym czasie rozegrała siedem spotkań ligowych, w których zdobyła dwa punkty.
Trzeci: odpadła też z Pucharu Polski po meczu z Puszczą Niepołomice, pierwszoligowym średniakiem.
Czwarty: Wisła znajduje się w strefie spadkowej, a Kibu Vicuna przejmował 13. drużynę w tabeli.
Piąty: hiszpański szkoleniowiec ma dokładnie taką samą średnią punktów jak zwolniony za słabe wyniki Dariusz Dźwigała.

Można jeszcze dodać, że swój mecz wygrało Zagłębie Sosnowiec, dzięki czemu za chwilę – na przykład jeśli ogra w następnej kolejce Górnika, a Nafciarze znów nie zobaczą kompletu punktów – może złapać kontakt z sąsiadami w ligowej tabeli. Mało? Jest jeszcze terminarz. Obiektywnie – co przyznaje nawet każdy w Płocku i to niekoniecznie, by już szukać ewentualnych wymówek – w dalszym ciągu bardzo trudny:

Reklama

– Miedź Legnica na wyjeździe,
– Cracovia u siebie,
– Lechia Gdańsk na wyjeździe.

Czy bylibyśmy w szoku, gdyby po tych starciach płocki klub wylądował na ostatniej pozycji w tabeli? Mimo wszystko bylibyśmy zdziwieni, ale o szoku nie ma co mówić.

Okej, pomówiliśmy o faktach, to teraz coś bardziej subiektywnego – czy Wisła Płock gra lepiej niż za kadencji poprzedniego szkoleniowca? Czy widać choćby symptomy wskazujące na to, że za chwilę to może odpalić tak, iż za kilka tygodni dzisiejsza nerwówka będzie tylko mglistym wspomnieniem? Ucięliśmy sobie ostatnio dłuższą pogawędkę z Kibu Vicuną (TUTAJ), w trakcie której trener musiał zmierzyć się z kilkoma trudnymi pytaniami i kontrami. I choć zarzekał się, że wierzy w swoje metody, ma dobrych piłkarzy i wszystko idzie we właściwym kierunku, to nas niestety do końca nie przekonał.

Jeśli mamy być szczerzy, to w grze jego Wisły Płock postępu nie widzimy. To już za kadencji Dźwigały, na początku sezonu, szybciej można było znaleźć mecze, w których wynik może i się nie zgadzał, ale gra wyglądała nie najgorzej. Trochę zaciął się Ricardinho, który większość bramek strzelił, gdy na ławce trenerskiej siedział jeszcze Polak. Pozostali ważni gracze jak Furman czy Merebaszwili mają jedynie przebłyski na wagę punktu (Gruzin w Kielcach, Polak w Gdyni). Wszelkie próby ratowania sytuacji Zawadą wyglądają jak krzyk rozpaczy. Obrona strzeliła sobie już tyle bramek, że mogłaby powalczyć z Flavio i Angulo o koronę. Najważniejsze jest jednak to, że nie widzimy, by funkcjonowało to jako całość. Nie potrafimy w kontekście dzisiejszej Wisły użyć słowa „styl”.

Może i druga połowa w Białymstoku jest jakimś promykiem nadziei, bo Wisła stworzyła sobie kilka okazji i potrafiła fragmentami zdominować Jagę, ale to szukanie pozytywów na siłę. Jesteśmy zwolennikami dawania czasu, ale trzeba przyznać, że dopiero zaczynający samodzielną karierę trenerską Kibu Vicuna od razu trafił na niezły bałagan, do którego się rzecz jasna mocno przyczynił. Łukasz Masłowski –  człowiek odpowiedzialny za zatrudnienie Hiszpana – zarzekał się, że jeśli drużyna nie zrobi progresu, to położy swoją głowę. To, że za chwilę czmychnie do Widzewa, zaczyna urastać do rangi niezbyt fortunnego zbiegu okoliczności.

Fot. newspix.pl

Reklama

Najnowsze

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship
Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
15
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
15
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
3
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...