Reklama

Miało być łatwe zwycięstwo, a jest wstydliwy remis

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

25 listopada 2018, 17:44 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie spodziewaliśmy się fajerwerków w starciu Napoli z dramatycznym w tym sezonie Chievo, ale nie przypuszczaliśmy również, że będzie aż tak nudno. Przede wszystkim zawiedliśmy się na piłkarzach Ancelottiego, bo naprawdę nie przystoi poważnej drużynie męczyć się na własnym stadionie z czerwoną latarnią ligi. Oczko w starciu z ekipą, która przed meczem miała zero punktów, uznać należy za kompromitację.

Miało być łatwe zwycięstwo, a jest wstydliwy remis

Już przed pierwszym gwizdkiem trochę się wkurzyliśmy, bo miało być trzech Polaków od pierwszej minuty, a szansę od trenera dostał jedynie Piotr Zieliński. Na ławce rezerwowych wylądowali Arkadiusz Milik i Mariusz Stępiński. Pawła Jaroszyńskiego nie było nawet rezerwie, ponieważ leczy kontuzję… No dobra, ale do rzeczy, bo pewnie jesteście ciekawi jak Piotrek poradził sobie w starciu z najgorszą defensywą Serie A.

Na tle swoich kolegów Zieliński wyglądał naprawdę dobrze. Od początku meczu był pod grą i brał na siebie odpowiedzialność. Najbardziej zaimponował kapitalnym zagraniem z drugiej linii do wchodzącego w pole karne Lorenzo Insigne. Właściwie Włoch miał setkę, ale asysty Polakowi nie zapewnił, ponieważ w ostatniej chwili został zatrzymany przez obrońcę Chievo. Innym razem Piotrek potrafił zmylić przeciwnika balansem ciała i dobrze dograć do skrzydła, ale ponownie bramki z tego nie było. Poza tym reprezentant Polski oddał niezły strzał z dystansu, ale Sorrentino – pomimo problemów – nie skapitulował. Jeśli mielibyśmy się o coś doczepić, to na pewno uderzenie z ostatniej minuty doliczonego czasu gry było niepotrzebne. W tamtej sytuacji aż prosiło się o zagranie na ściankę z Milikiem. Generalnie jednak 24-latek był dziś bardzo aktywny, co docenił szkoleniowiec Napoli, który trzymał go na boisku przez cały mecz.

Zielu wyglądał naprawdę dobrze, ale koledzy z drużyny nie wzięli z niego przykładu. Momentami mieliśmy wrażenie, że piłkarze Napoli robili wszystko, by nas uśpić. Grali bardzo wolno i praktycznie nie tworzyli sobie dogodnych sytuacji. A jak już udało im się podejść bliżej bramki Sorrentino, to defensorzy Chievo popisywali się profesorskimi interwencjami. Dobry mecz rozgrywał również golkiper przyjezdnych, bo wybronił strzały Mertensa i Insigne. Ten drugi był dziś bliski strzelenia gola, ale raz obił obramowanie bramki, a innym razem w dogodnej sytuacji posłał piłkę obok bramki. Nie inaczej zrobił Koulibaly, który strzelił nożycami minimalnie obok bramki. Najlepszym podsumowaniem poczynań ofensywnych Napoli była kontra z pierwszej połowy, w której przez ślamazarność stracili szansę na gola. Nie może być tak, że akcję 4 na 2 kończy się strzałem Callejona z niezbyt dobrej pozycji.

Reklama

Goście byli nastawieni głównie na defensywę, ale od czasu do czasu postraszyli Karnezisa. Zwłaszcza Joel Obi był groźny pod bramką Napoli, ale bramek z tego nie było. Raz dobrze interweniował golkiper gospodarzy, a innym razem Nigeryjczyk posłał piłkę obok bramki. Siły ofensywnej swojego zespołu nie zwiększył Mariusz Stępiński, który pojawił się na boisku w 65. minucie. Polak przez większość czasu był odcięty od piłek i tylko raz udało mu się przeprowadzić indywidualną akcję, którą zakończył niecelnym strzałem. Podobne skutki przyniosło neapolitańczykom wejście Arkadiusz Milika, który przez 30 minut zaliczył jedynie kilka kontaktów z piłką. Występ zdecydowanie do zapomnienia.

Cóż, piłkarze z Neapolu powinni się wstydzić cały wieczór, ale warto docenić grę Chievo. Być może po dzisiejszym remisie wróci im wiara we własne możliwości i wreszcie zaczną regularnie punktować. Czas najwyższy, bo zaraz półmetek sezonu, a do bezpiecznego miejsca brakuje podopiecznym Domenico Di Carlo aż 11 punktów.

Napoli – Chievo 0:0 

Fot. NewsPix

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...