Może staniki nie latały, ale źle też nie było

redakcja

Autor:redakcja

30 października 2018, 18:44 • 4 min czytania

Miała ta kolejka momenty świetne, bo popisy Pogoni i Śląska oglądało się przyjemnie, ale miała też nieprzyjemne zjazdy, skoro przyszło nam oglądać takie starcia, jak to w Kielcach. Ale nie ma co narzekać: nie była to impreza na Ibizie, jednak posiadówka przy herbacie u ciotki Jadzi też nie.

Może staniki nie latały, ale źle też nie było
Reklama

k1

Można było się zastanawiać, czy porażka Pogoni w ostatniej kolejce to powrót do szarzyzny, czy też wypadek przy pracy. Być może spotkanie z Lechem dało odpowiedź, że mieliśmy do czynienia z tą drugą kwestią, bo Portowcy rozbili poznaniaków zdecydowanie, 3:0. Nie ma co się zastanawiać, co byłoby, gdyby Amaral strzelił patelnię na początku – swoją drogą, to zabawne, że gadał, ile ma czasu w ekstraklasie, a w tej sytuacji za długo zwlekał. W każdym razie: Pogoń była dużo lepsza i gdyby miała z przodu kogoś konkretniejszego niż Buksę, mogłaby powtórzyć wynik z 2014 roku, kiedy rozbiła Kolejorza 5:1. No, ale Robak gra w Śląsku, a wspomniany Buksa to jednak na razie dwa piętra niżej niż doświadczony kolega z ekstraklasowych boisk.k2

Reklama

Jeśli Lechia potrzebowałaby tragarza, ewentualnie kogoś, kto przestawi szafę, Błażej Augustyn byłby jak znalazł. Bo silny, wysoki, silny i… hm, silny. No, ale jaki z niego ekstraklasowy stoper? Raczej żaden, mający ciągłe problemy z ustawieniem i z prostym kopaniem piłki. Derby były tego tylko potwierdzeniem: prosta sytuacja, a Augustyn najpierw wali świecę, następnie chce główkować, ale to też nie wyszło i piłka spadła mu na rękę. Niestety, to nie był koniec tego koszmaru, obrońca tłumaczył, że Arka nie miała z tego korzyści i co to w ogóle ma być, skandal, że sędzia dał za to karnego. Eh. Czyli nie dość, że Augustyn nie potrafi grać w piłkę, to jeszcze nie zna jej zasad, a więc mamy połączenie absolutnie najgorsze. I zasłużony tytuł dzbana kolejki.

k3

Może nie było to zagranie wyjątkowo obrzydliwe, ale zapadło nam w pamięć. Chodzi o tę sytuację z meczu Jagiellonia – Legia, kiedy padał gol wyrównujący. Frankowski nie może się tak zachować, musi walczyć o piłkę jak lew, robić wszystko, by Kulenović mógł co najwyżej przeprosić, że próbował. A Frankowski nie zrobił nic, pozorował walkę, Chorwat napotkał przeszkodę porównywalną do wieszaka na ubrania. Niestety, ta cała historia trochę mówi o Frankowskim. Ma niezłe umiejętności, ale coraz częściej wątpimy, czy on, jako całościowy produkt, da radę za granicą. Liczby? Średnie: 148 meczów dla Jagi, 27 bramek i 15 asyst. Chimeryczność? Jak najbardziej, pomocnik potrafi błysnąć, by potem zniknąć na tygodnie. Charakter do walki? Wspomniana sytuacja nie wystawia najlepszej laurki.

Cóż, chcielibyśmy się mylić, ale ekstraklasa może być w tym wypadku sufitem.

k4

Pochwalimy Filipa Mladenovicia. W porównaniu z poprzednią rundą jego forma rośnie regularnie, a ostatni mecz – tak ważny, derbowy – był tylko tego potwierdzeniem. Widać, że Serb potrzebował odbudowy fizycznej i gdy dostał ją za Stokowca, bo za Owena to mógł odbudować tylko wieże w Jendze, jest naprawdę konkretnym lewym obrońcą, być może i najlepszym w lidze. Z Arką szalał w ofensywie, raz po raz wrzucając piłkę w pole karne rywala, ale też ogarniał w tyłach, gdyż Zarandia, choć bardzo chciał, to jednak nie poszalał. Trzeba na Mladenovicia chuchać i dmuchać, bo jak pomyśleć, że drugi do grania w kolejce jest Mateusz Lewandowski, to kibicom Gdańsku ma prawo odechcieć się żyć.

k5

Albo Lech chce robić wyniki i wygrywać, albo chce mieć w składzie De Marco. Po prostu jedno z drugim nie może iść w parze i mecz z Pogonią był tylko tego potwierdzeniem. De Marco wykręcił u nas przez cały sezon żenującą średnią 3,70, aż trzykrotnie łapiąc notę 2. Jest niepewny, ograniczony technicznie, źle się ustawia. Warunki fizyczne? Też takie sobie, 182 centymetry to słaby wynik, jak na stopera, a żaden z niego Cannavaro. Nie ma przypadku, że SLOVAN BRATYSŁAWA, oddaje go dwa razy na wypożyczenie. Lechu, o co tu chodzi?

k6

Znów podobał się nam Sebastian Kowalczyk. Tym razem nie zanotował ani gola, ani asysty, ale po raz kolejny dobrze czuł się na skrzydle w Pogoni, wprowadzając sporo zamieszania w szeregach Lecha. Będziemy obserwować, jak ta historia dalej się potoczy. Zapowiada się ciekawie: noty 5,6,7,7,6 – jest w gazie.

k7

Podstawski z Pogoni. Była siła, ale była też precyzja.

via GIPHY

k8

Zwycięstwo zwycięstwem, ale mniej więcej na takim poziomie stały derby Trójmiasta.

k9

Wino dla Marcina Robaka. Bo on też jest im starszy, tym lepszy.

k10

– W mojej głowie ciągle siedzi to, że oprócz tego, że strzeliłem bramkę, zagwizdano nam banalnego karnego. Tych, które są dla nas – jak ręka zawodnika Piasta w Gliwicach – nie ma i to boli. U nas widzą wszystko, u przeciwników nie za bardzo. Piłka ześlizgnęła mi się po górnej części ręki, Arka nie miała z tego żadnej korzyści, ale sędzia to odgwizdał i trzeba to uznać – autor nieznany niezaznajomiony z przepisami.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama