Reklama

Ściągnął Maradonę na Białoruś, utrzyma Ekstraklasę w Sosnowcu?

redakcja

Autor:redakcja

15 października 2018, 22:11 • 4 min czytania 10 komentarzy

Tomasz Kaczmarek jednak się nie zdecydował, w grze mieli być Marek Zub i Grzegorz Niciński, ale koniec końców Dariusza Dudka w Zagłębiu Sosnowiec zastąpi Valdas Ivanauskas. To postać dość barwna, choć niekoniecznie w największym stopniu dotyczy to sukcesów trenerskich.

Ściągnął Maradonę na Białoruś, utrzyma Ekstraklasę w Sosnowcu?

52-latek był jednym z najlepszych litewskich zawodników w latach 90. ubiegłego wieku. Ustawiano go jako ofensywnego pomocnika lub napastnika. Najbardziej owocny okres kariery spędził w Austrii Wiedeń (1991-1993), z którą wywalczył trzy mistrzostwa kraju. Ze sporym powodzeniem grał również w Hamburger SV.  W Bundeslidze uzbierał 91 meczów, 13 goli i 15 asyst, w Hamburgu do dziś jest ciepło wspominany. Bronił też barw klubów moskiewskich – CSKA i Lokomotiwu, wtedy jednak daleko im było do marki, którą mają teraz.

Pracę trenerską Ivanauskas rozpoczął w 2003 roku jako asystent w reprezentacji Litwy, ale po dwóch latach zaczął działać na własny rachunek. Po mistrzostwie z FBK Kowno zaczęła się wędrówka po Europie. Ze szkockim Hearts zdobył krajowy puchar. Jego podopiecznymi byli wtedy m.in. Craig Gordon, Mauricio Pinilla, Neill McCann czy inna litewska legenda Edgaras Jankauskas. Relacje z ekscentrycznym i podejrzewanym o wiele machlojek właścicielem „Serc” Władimirem Romanowem (i jego synem Romanem, który został prezesem) bywały burzliwe. Przejście do Szkocji było naturalnym krokiem, bo FBK Kowno również należało do Romanowa. 22 października 2006 roku Ivanauskas stracił posadę, by… miesiąc później wrócić do łask. Takie to były czasy w Hearts, a o Romanowach raczej niewiele dobrego mogliby powiedzieć Polacy, którzy mieli z nimi styczność – na czele z Dawidem Kucharskim i Adrianem Mrowcem.

Ivanauskas później przez chwilę trenował niemiecki Carl-Zeiss Jena, wówczas rywalizujący w drugiej lidze. Tam jego zawodnikiem był na przykład Nils Petersen, dzisiejsza gwiazda Freiburga. Litwin stanowisko objął we wrześniu 2007, wyleciał w grudniu. W dwunastu ligowych meczach odniósł zaledwie dwa ligowe zwycięstwa, więc trudno się dziwić. Kolejne lata to po prostu łapanie posad (kluby azerskie, gruzińskie czy krajowe). W latach 2013-2015 prowadził rosyjskiego drugoligowca SKA Chabarowsk. Sezon 2016/17 niemal w całości spędził jako szkoleniowiec cypryjskiego ekstraklasowca Ethnikosu, gdzie współpracował z polskim bramkarzem Patrykiem Prockiem, niedawnym obrońcą Sandecji Nowy Sącz Płamenem Kraczunowem czy strzelającym jeszcze niedawno gole dla Korony Kielce Niką Kaczarawą.

Reklama

W czerwcu ubiegłego roku Ivanauskas powrócił na drugi front w Rosji, żeby odpowiadać za wyniki Łucz Władywostok, ale po paru tygodniach przeszedł do białoruskiego Dinama Brześć. Został tam dyrektorem generalnym i szefem skautingu. Właściciel tego klubu również robi różne biznesy, najwyraźniej nasz bohater lubi otaczać się takimi ludźmi. To zresztą on negocjował przyjście do Brześcia samego Diego Maradony. Argentyńczyk nawet się tam na chwilę pojawił, w maju ogłoszono go prezesem (Diego potem zaprzeczał, jakoby miał pełnić taką funkcję).

Prezentacja Diego Maradony w Dinamie Brześć. Valdas Ivanauskas z prawej.

Na zdrowy rozum nie miało to racji bytu. Praktyka szybko to potwierdziła, Maradona oficjalnie odciął się od Dinama we wrześniu i wylądował w Meksyku. Ivanauskas odszedł już w czerwcu, uznając, że jego misja rozwijania klubu została zakończona. Wcześniej spekulowano, że mógłby zostać tam trenerem, gdy odchodził Uładzimir Żurawiel. Stanęło jednak na tym, że do gry weszła kolejna postać doskonale znana z Ekstraklasy – Radoslav Latal.

Jedno jest pewne: Zagłębie Sosnowiec nie bierze kogoś szablonowego. Na Litwie to znana postać, wydano nawet jego biografię „Gra życia”. Jeden z fragmentów zapowiedzi jest dość wymowny: „Charyzmatyczny piłkarzy słynął nie tylko ze wspaniałego stylu gry, ale także z szalonego stylu życia”. To musi być interesująca lektura.

ivanauskas ksiazka

Reklama

Ciekawe, ile z tego szaleństwa jeszcze mu zostało. Gdybyśmy byli złośliwi, to patrząc na zdjęcie z prezentacji w Sosnowcu, stwierdzilibyśmy, że być może sporo. Swoją drogą, czy tylko naszym zdaniem Ivanauskas wygląda tu jak Christo Stoiczkow szykujący się do wyjścia z imprezy?

Fot. Zaglebie.eu

Asystentem nowego szkoleniowca będzie Robertas Poskus. Były reprezentant Litwy w 2000 roku z dużym powodzeniem grał dla Widzewa Łódź (27 meczów, 12 goli w Ekstraklasie), a wiosną 2001 reprezentował barwy Polonii Warszawa. W stolicy indywidualnie poszło mu gorzej, za to zapisał do CV Puchar Polski. Później z niezłym skutkiem grał w Rosji.

Duet ten czeka wielkie wyzwanie, ale nastroje są bojowe. – Obecnie sytuacja drużyny jest trudna, ale widzę możliwość wyjścia z niej. Chciałbym utrzymać zespół w Ekstraklasie i ten cel jest możliwy do zrealizowania. Znałem wcześniej niektórych zawodników Zagłębia z polskiej ligi i klubów zagranicznych. Zresztą Litwa niedaleko od Polski, więc jako trener interesowałem się waszą piłką. Jeśli chodzi o kontakt z zawodnikami to rozumiem prawie wszystko w waszym języku. Praktycznie w 90 procentach. Jeśli chodzi o mówienie po polsku to na razie jest trudno. Ale postaram się do Sylwestra mówić w waszym języku – deklaruje Ivanauskas na oficjalnej stronie Zagłębia.

On i Poskus mają bardzo mało czasu na wdrożenie się, bo już za pięć dni domowy mecz z Miedzią Legnica. Na razie można powiedzieć, że lepszy taki trener niż żaden, bo przez chwilę istniało ryzyko, że zespół w najbliższej kolejce poprowadzi dyrektor sportowy Robert Stanek, ale nie damy sobie niczego uciąć, że beniaminkowi będzie można gratulować tego ruchu.

Fot. zaglebie.eu

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...