Reklama

Mecz o brąz czy mecz bez sensu?

redakcja

Autor:redakcja

14 lipca 2018, 12:09 • 4 min czytania 43 komentarzy

Zacznijmy od tego, co najważniejsze – rozgrywanie na mistrzostwach świata meczu o trzecie miejsce jest pozbawione sensu. Możemy się łudzić i dorabiać teorie o odkupieniu czy nagrodzie pocieszenia dla przegranych w półfinałach, ale żadna z nich nie będzie miała przełożenia na rzeczywistość. Bo w rzeczywistości nikt nie chce się pocieszać ani walczyć o zmazanie plamy, którą dał w półfinale. Na mundialu liczy się tylko zwycięstwo i właśnie po to do Rosji, a wcześniej Brazylii, RPA i tak dalej, przyjechały najlepsze reprezentacje świata. Po to, żeby zostać mistrzem. Trzecie, dziesiąte czy siedemnaste miejsce nikogo poważnego nie interesuje.

Mecz o brąz czy mecz bez sensu?

Potwierdzeniem tej tezy niech będzie przedmeczowa postawa Anglików i Belgów. Pierwsi deprecjonują znaczenia spotkania i piszą o najbardziej prestiżowym ze wszystkim spotkań towarzyskich. Drudzy na każde wspomnienie tego wydarzenia kręcą nosami i przebąkują coś o straconej szansie „złotego pokolenia”, które w półfinale rozbiło się z hukiem o francuski mur. Krótko mówiąc, oba zespoły (Anglicy mocno niespodziewanie) marzyły o czymś innym i miały dużo większe ambicje, a brązowy medal w żaden sposób nie jest w stanie tego zrekompensować. Wprost przeciwnie – ten jeden mecz kradnie im trzy dni urlopu, a przecież już za chwilę rusza sezon ligowy.

Zresztą dzisiejsze spotkanie w pełni obnaży absurd tradycyjnego dla mundialu przyznania brązowych medali. Roberto Martinez i Gareth Southgate najprawdopodobniej nie wystawią najsilniejszych jedenastek (The Sun typuje na przykład kompletne rezerwy), a o rzekomo prestiżowe nagrody powalczą goście, którzy do tej pory swoją obecność w składzie obu reprezentacji zaznaczyli wyłącznie w skarbie kibica i w meczu o pietruszkę na finiszu fazy grupowej.

Martinez i Southgate to oczywiście nie pierwsi selekcjonerzy, którzy mogą się przekonać, że mundialowa walka o brąz trochę mija się z celem. Cztery lata temu organizowanie dodatkowego spotkania bardzo mocno skrytykował Louis van Gaal, którego Holandia ostatecznie stanęła przecież na najniższym stopniu podium. – Od dziesięciu lat powtarzam, że ten mecz jest zbędny i nie ma nic wspólnego ze sportem. Ale nadal twardo w to brniemy, a potem kończy się tak, że zespół, który rozegrał dobry turniej, kończy z dwoma porażkami z rzędu. Jak nieudacznik. Na mistrzostwach świata jest tylko jeden cel – zostać mistrzem świata.

Ze słowami van Gaala nie można się nie zgodzić. W 2014 roku kompletnie rozbita po półfinałowej klęsce Brazylia musiała jeszcze raz wyjść na boisko, by pobiegać za piłką w meczu ósmej kategorii i finalnie przeżyć kolejne upokorzenie. W 2010 roku kapitalnie grający przez cały mundial Urugwaj musiał na końcu pogodzić się z dwoma minimalnymi porażkami, które mimo wszystko trochę zamazały ogólne wrażenie, jakie zostawił po sobie zespół Oscara Tabareza. Nikt nie pamięta też, że w 2006 roku Portugalia doszła do półfinału, wygrywając pięć kolejnych meczów, w których straciła tylko jednego gola. Jeśli już, to wszyscy pamiętają, że w ostatnim spotkaniu dostała tęgie baty od Niemców.

Reklama

Starciu o brąz daleko do prestiżu, jakie miało jeszcze kilka dekad temu również z tego względu, że dziś futbol jest przeładowany spotkaniami, zawodnicy grają ich pięćdziesiąt, sześćdziesiąt i więcej w roku, przez co dodatkowe starcie dla dwóch przegranych odwleka tak naprawdę ich urlopy, a więc i powrót do klubu. W Tottenhamie Harry Winks i Victor Wanyama mają już chyba dość gry ze sobą w rzutki, ale cóż zrobić, skoro praktycznie cały pierwszy zespół wciąż pozostaje w Rosji…

Jak widać, przyczepić można się do wielu rzeczy. Od (braku) sensu rozgrywania takiego meczu przez jego atrakcyjność aż do podejścia piłkarzy i trenerów. Walka o brązowe medale niekoniecznie interesuje też kibiców, którzy ostrzą sobie zęby na niedzielny finał, a w międzyczasie ktoś próbuje im wmówić, że w sobotę też będzie fajnie Oczywiście na świecie nie brakuje świrów/fanatyków/pasjonatów, ale w gruncie rzeczy mało kogo grzeje, kto zdobędzie brązowy medal, a jeszcze mniej osób to zapamięta. W końcu za trzecie miejsce nie rozdają gwiazdek. Nowy mistrz świata na zawsze zostanie w głowie wszystkich kibiców i nie usadowi się wygodnie obok pięciokrotnie ozłoconej Brazylii, najlepszego niegdyś Urugwaju czy Anglii z 1966 roku. Czyli po prostu obok najlepszych, których wszyscy bardzo dobrze znają.

A spotkanie o brąz obie reprezentacje i tak muszą rozegrać. Podobne zobowiązaną będą miały do wypełnienia zespoły, które z walki o tytuł odpadną w półfinałach kolejnych edycji imprezy, bo FIFA pewnie nigdy z tego meczu nie zrezygnuje. Piłkarska centrala wyciska bowiem z mundialu tyle, ile się da i dużo bardziej prawdopodobne jest, że zacznie rozgrywać mecze o miejsca 5-8, 9-12 i tak dalej niż odpuści sobie ten o trzecie. W końcu każde dodatkowe spotkanie, na razie szczęśliwie tylko jedno, to tysiące sprzedanych biletów i kolejne kontrakty sponsorskie, na których można nieźle zarobić. Wymiar tego meczu naprawdę jest więc żaden, ale biznes i tak nieźle się kręci. Jeśli zatem zastanawialiście się, komu potrzebne jest przyznawanie trzeciego miejsca, skoro piłkarze, trenerzy i kibice tego nie chcą, to właśnie dostaliście odpowiedź.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
53
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

43 komentarzy

Loading...