Reklama

Szalony mecz w Nicei. Włosi zasłużenie dostają w czapę od Francuzów

redakcja

Autor:redakcja

01 czerwca 2018, 23:34 • 4 min czytania 29 komentarzy

Ostatnie sprawdziany przed mundialem czas zacząć. Kilkanaście dni temu zainaugurowaliśmy najgorszy okres w całym roku dla kibica piłki nożnej. Kompletna nisza, w telewizji na okrągło lecą „Kiepscy”, a my ze zniecierpliwieniem ostrzymy zęby na rosyjskie mistrzostwa świata. Na szczęście dziś Francuzi i Włosi zgodnie powiedzieli: „basta”. Obie reprezentacje zmierzyły się w Nicei i dały nam nutkę futbolu na najwyższym poziomie. 

Szalony mecz w Nicei. Włosi zasłużenie dostają w czapę od Francuzów

Jeśli ktoś cały czas zastanawia się, dlaczego Włosi nie wystąpią na mundialu, to dziś dostał rozwiązanie tej mało skomplikowanej zagadki. Wystarczyła do tego pierwsza składna akcja ekipy Didiera Deschampsa. W 8. minucie Benjamin Pavard świetnie wypatrzył Kyliana Mbappe, a następnie dorzucił mu futbolówkę na nos. Zawodnik PSG z pierwszej piłki trafił wprost w Salvatore Sirigu, ale z tragicznego zachowania włoskiej defensywy skorzystał Samuel Umtiti. Koło stopera Barcelony było czterech podopiecznych Roberto Manciniego, ale wszyscy wykazali się niezwykłą biernością i Francuzi bardzo szybko wyszli na prowadzenie.

Ogólnie to, co wyczyniała dzisiaj włoska defensywa było jednym wielkim kryminałem. Nikt nie potrafił chociażby doskoczyć do Kante, gdy ten lutował po słupku. Z kolei kiedy Mbappe mijał De Sciglio, obrońca Juventusu nawet nie udawał, że chce mu się zablokować nastolatka. Świadkami kolejnego popisu bierności byliśmy w 28. minucie. Francja świetnie wyszła spod pressingu, Antoine Griezmann jeszcze na własnej połowie zgrał piłkę do Lucasa Hernandeza, a ten rozpoczął bieg, którego końca nie było widać. Rolando Mandragora miał tak na oko z pięć szans, aby zablokować lewego obrońcę, ale nie zrobił tego. Co więcej – sprokurował jedenastkę po faulu na Lucasie, którą na bramkę pewnie zamienił Griezmann.

Jeśli w pierwszej połowie mielibyśmy wyróżnić któregoś z zawodników gości, bez cienia wątpliwości wskazalibyśmy na Mario Balotellego, który po prostu dawał radę. Kilka razy dobrze rozrzucił grę, a w 36. minucie –  co absurdalne – dzięki jego egoizmowi, na który dzisiejszego wieczoru można było skarżyć się kilka razy, Włosi złapali kontakt. „Balo” mocno uderzył na bramkę Hugo Llorisa, golkiper wypluł piłkę, a jego błąd skrzętnie wykorzystał Leo Bonucci i drużyna Manciniego zbliżyła się na odległość jednej bramki do srebrnych medalistów ostatnich mistrzostw Europy.

Początek drugiej części meczu dość nieoczekiwanie należał do Włochów. Widocznie Mancini niektórym zawodnikom zrobił niezłą „suszarę” w szatni, bo ci wyglądali dużo lepiej niż w pierwszej odsłonie. Mocno we znaki Francuzom dawał się zwłaszcza Federico Chiesa. Najlepiej zapamięta go Pavard, który nie zawsze nadążał za młodym Włochem, przez co ten  miał sporo miejsca do hasania. Kilka razy strzelał też groźne na bramkę Llorisa, sprawiając bramkarzowi gospodarzy niemałe problemy. Dorzucił także fantastyczną piłkę wprost na głowę Balotellego, który jednak strzelił nad poprzeczką.

Reklama

Co nie udało się gościom, udało się gospodarzom, którzy w 64. minucie przeprowadzili akcję, po której zadali decydujący cios. Dryblujący okolicach pola karnego przeciwnika Mbappe co prawda zgubił  piłkę, ale ta trafiła pod nogi Dembele, który pięknym strzałem pokonał bramkarza Włochów i podwyższył prowadzenie swojego zespołu.

Po strzeleniu trzeciego gola Francuzi raczej spuścili z tonu. Fenomenalną szansę na podwyższenie prowadzeni na pięć minut przed końcem miał jeszcze rezerwowy, Florian Thauvin. Blaise Matuidi dośrodkował futbolówkę w pole karne, a skrzydłowy Marsylii lewą nogą starał się zmieścić ją obok słupka. Sirigu  po czwartej do domu wracać nie chciał i w ładym stylu obronił jego uderzenie.

Francuzi ogólnie byli od Włochów wyraźnie lepsi, ale kilka mankamentów kadra Deschampsa mimo wszystko posiada.  Nie wiemy, czy wynikało to z braku koncentracji, czy z faktu, iż było to spotkanie towarzyskie, ale gospodarze byli chociażby strasznie niedokładni. Niektórym (panom Dembele i Tolisso) myliły się koszulki, Mbappe gubił futbolówkę, a Pavard krycie w niektórych sytuacjach. Takie rozkojarzenie z nieco lepszym przeciwnikiem może sporo kosztować.

Okej, aby nie nadawać ciągle na Pavarda, jedno trzeba mu przyznać – chłopak w ofensywie grał naprawdę kapitalnie. Wrzutka do Mbappe przy pierwszej bramce – miód malina. W sumie nic dziwnego, że w Stuttgarcie krzyczą sobie za niego  50 milionów euro. Ale czas na rozmowy o transferach i pieniądzach. Póki co Francuzi powinni skoncentrować się na mundialu, bo impreza startuje właściwie lada dzień, a oni wciąż mają trochę do poprawy.

***

Francja – Włochy 3-1 (2-1)

Reklama

8′ Samuel Umtiti 1-0

28′ Antoine Griezmann 2-0

36′ Leonardo Bonucci 2-1

64′ Ousmane Dembele 3-1

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

Probierz chce odwagi i wiary na boisku. Jak Polska może zagrać na Stadionie Smoka?

Jakub Radomski
1
Probierz chce odwagi i wiary na boisku. Jak Polska może zagrać na Stadionie Smoka?
Hiszpania

W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Patryk Stec
2
W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Komentarze

29 komentarzy

Loading...