Miesiąc do naszego pierwszego meczu na mundialu (Tomasz Hajto powiedziałby, że dokładnie to 30 dni). A zatem po raz przedostatni zerkamy na formę z ostatnich tygodni naszych grupowych rywali, zestawiamy ich z dyspozycją reprezentantów Polski i patrzymy co nam z tej „Mundialowej Mieszanki” wychodzi. Uwaga – spoiler. We wspólnym składzie wszystkich zespołów z grupy H brak Roberta Lewandowskiego!
Ale po kolei – najpierw legenda:
A teraz możemy lecieć ze składami.
O bramkarzu napiszemy raz, by się nie powtarzać – Łukasz Fabiański gra w poważnej lidze i wyróżnia się na tle zespołu, który po prostu prezentuje się słabo. Swansea traci sporo bramek, owszem, ale trudno go za nie winić Fabiańskiego. A rywali w innych reprezentacjach ma po prostu miernych. Dlatego wystawiamy go w każdym składzie.
W obronie przeważają Polacy. Na prawej stronie stawiamy na Tomasza Kędziorę, który imponował formą na finiszu sezonu w Dynamie Kijów. Pięć meczów, dwie asysty, dwa spotkania bez utraty bramki. To właściwie jego najlepszy okres od transferu z Lecha. W środku Kamil Glik (wrócił po krótkiej przerwie spowodowanej kontuzją) oraz Jan Bednarek, którego jednak oceniliśmy wyżej niż Mayę Yoshidę. Japończyk nie grał w kluczowym meczu o utrzymanie ze Swansea. A Bednarek grał i pomógł w zachowaniu czystego konta. Na lewej obronie Yuto Nagatomo, który grał od deski do deski w Galatasaray, został mistrzem Turcji i dołożył do tego asystę w starciu z wicemistrzem Besiktasem.
W środku nie narzekamy na kłopot bogactwa. Znów nieco z braku wyboru wybraliśmy Hotaru Yamaguchiego z Cerezo Osaka, gdzie jest kapitanem i gdzie w ciągu ostatniego miesiąca zaliczył dwie asysty. Obok niego Karol Linetty, który w Sampdorii zaliczył dwie asysty, ale sam klub raczej cieniował ostatnio. Generalnie – w środku nie ma bitki na noże jeśli chodzi o rywalizację za poprzedni miesiąc.
Bryndza też na lewej stronie pomocy. Ostatecznie z braku laku postawiliśmy na Rafała Kurzawę, który zagrał znakomity mecz w Poznaniu i całkiem niezłe spotkania przeciwko Zagłębiu i Koronie. Cóż, nie jest to wyczyn na miarę Złotej Piłki, ale Japończycy nie bardzo mają kogo z piłkarzem Górnika zestawić.
Na prawej stronie pomocy biegać będzie Takashi Usami, autor gola i asysty w Fortunie Dusseldorf, która wywalczyła awans do Bundesligi z pierwszego miejsca. Sam Usami zdobył bramkę z meczu o mistrzostwo drugiej ligi z Norymbergą.
Z uwagi na brak rozgrywającego w formie stawiamy na dwójkę napastników w ataku. Kamil Wilczek ma tu miejsce niepodważalne – w ostatnim miesiącu strzelił sześć goli w lidze duńskiej, kolejne dwie bramki zdobył w półfinale tamtejszego pucharu i na dokładkę ustrzelił dublet w finale. Maszyna. Obok niego Robert Lewandowski, który w dwumeczu z Realem nie spełnił oczekiwań, ale w Bundeslidze nie zawodził – gol z Hannoverem, gol z Kolonią, asysta ze Stuttgartem.
W bramce bez zmian, na prawej obronie również. W środku Jana Bednarka nie ma, ale jest za to Davynson Sanchez z Tottenhamu. Uznaliśmy, że Kolumbijczyk gra w lepszym klubie od Bediego, dwukrotnie w meczach z jego udziałem Spurs nie stracili bramki, a i nie uczestniczył też w strzelaninie 5:4 z Leicester. Na lewą obronę „wraca” Maciej Rybus, a Kolumbijczycy generalnie mają z tą pozycję problem. Frank Fabra, który pewnie będzie tam przewidziany, gra w Boca Juniors nieregularnie, więc Rybus nawet z miesiącem bez fajerwerków wygrał sobie miejsce w składzie.
W środku pola wracamy do ustawienia z trójką piłkarzy. Obok Linettego nasz wybór padł na Carlosa Sancheza z Espanyolu, który był ważną postacią drużyny na finiszu sezonu (trzy zwycięstwa), to taka solidna szóstka, która w naszej kadrze „Mundialowej Mieszanki” się przyda. Przed tym duetem biegać będzie James Rodriguez – gol i asysta w półfinałach Ligi Mistrzów z Realem Madryt, do tego bramka i asysta w starciu z Kolonią. Gwiazda poprzedniego mundialu znów błyszczy.
Skrzydła także obsadziliśmy Kolumbijczykami. Na prawej flance niezły miesiąc ma za sobą Juan Cuadrado z Juventusu, który nie gra co tydzień po 90 minut, a mimo to zaliczył dwie ważne asysty w meczu z Interem, a niedługo później dorzucił asystę w starciu z Bologną. Będzie trzeba uważać na niego podczas Mistrzostw Świata. Na lewą flankę przenosimy nominalnego skrzydłowego Yimmiego Charę z Junior FC, który w fazie grupowej Copa Libertadores strzelił gola i zaliczył dwie asysty.
W ataku sprawa jest jasna – Kamil Wilczek. Choć i Kolumbijczycy mają kim straszyć, bo w Sevilli Carlos Bacca sieknął ostatnio hat-tricka Celcie Vigo.
Zacznijmy od prawej strony defensywy – zastanawialiśmy się, czy Kędziory nie zastąpić Youssoufem Sabalym, który ma za sobą przyzwoity miesiąc w Bordeaux, ale mimo wszystko lepsze liczby w tym okresie wykręcił zawodnik Dynama Kijów. Do pary z Glikiem dorzucamy Kalidou Koulibaly’ego, który dostał plusa za gola z Juventusem (pamiętacie jeszcze?) i czyste konto z Sampdorią, ale za czerwoną kartkę w starciu z Fiorentiną już raczej strzelamy mu w ucho. Lewa obrona – cóż, tutaj Senegal ma jeszcze większy problem niż Kolumbia. Nominalnego lewego obrońcy nie mają ani jednego, a selekcjoner pominął w powołaniach Pape Souare, który ostatnio tam pogrywał. A zatem Maciej Rybus bez konkurencji/
Linia pomocy jest mocno senegalska. Defensywnym pomocnikiem zostaje Cheikou Kouyate grający od deski do deski mecze w West Hamie, miał swój udział w zwycięstwach nad Leicester czy Evertonem oraz w remisie z Manchesterem United. Obok niego stawiamy na Idrissę Gueye, który ma za sobą dobry miesiąc w niebieskiej części Liverpoolu. Gol, asysta, gra na równym poziomie. To może być kluczowy piłkarz środka pola Senegalu podczas mistrzostw.
Nieco przed nimi wystawiamy Badou Ndiaye. Jego Stoke przyklepało już swój spadek wcześniej, ale Senegalczyk na finiszu sezonu Premier League strzelił dwa gole i dołożył swoją cegiełkę do remisu z Liverpoolem czy wygraną nad Burnley. Obok niego duet Kurzawa-Mane (tak, wiemy jak to brzmi). Kurzawa znów nieco z braku laku, a Mane po golach w półfinale Ligi Mistrzów z Romą miał tu zarezerwowane miejsce.
W ataku znów bez zmian.
Czterech Polaków, trzech Kolumbijczyków, trzech Senegalczyków i tylko jeden Japończyk. Azjaci i tak powinni się cieszyć, bo przed miesiącem żaden z ich reprezentantów nie załapał się do łączonego składu grupy H. Znów bardzo poważnie wygląda linia pomocy – przede wszystkim to ofensywne trio Mane-James-Cuadrado. Niejedna obrona miałaby robiony konkretny przeciąg.
Na pewno zaskoczeniem dla niektórych może być brak tutaj Roberta Lewandowskiego, ale po tak niesamowitym miesiącu Kamila Wilczka głupio byłoby nam zostawiać go gdzieś poza składem „Mundialowej Mieszanki”. Pamiętajmy przecież, że bierzemy pod uwagę głównie formę, a tutaj Wilczek nie ma sobie równych.
Jeśli chodzi o Polaków dla tle grupowych rywali – nie jest źle. Trzymamy poziom w obronie i na bramce, ma kto strzelać gole w ataku. Problemem wydaje się być linia pomocy. Właściwie przy łączonych składzie pod uwagę braliśmy jedynie Karola Linettego. Bo Rafał Kurzawa nie mógł się nawet zbliżyć do Mane czy Cuadrado.
I to by było na tyle. Ostatni odcinek cyklu pojawi się 19 czerwca, czyli w dzień naszego inauguracyjnego spotkania na mundialu.
***
Pierwsza część – Mundialowa Mieszanka #1: Jak wypadamy na tle grupowych rywali?
Druga część – Mundialowa Mieszanka #2: Pięciu Polaków w łączonym składzie