Reklama

Zrobiliśmy to! KTS Weszło rozgromił Kartofliska w swoim debiucie

redakcja

Autor:redakcja

12 maja 2018, 19:50 • 5 min czytania 64 komentarzy

Mecz spod znaku peta i puszki. Były race, był doping, było czternaście bramek. A my jesteśmy cholernie dumni, że to wszystko udało się spiąć organizacyjnie. I podołać sportowo. A rywali mieliśmy nie z pierwszej łapanki. Naprzeciw stanął naprawdę mocny zespół Kartoflisk, który już z niejednego pieca chleb jadł. Ale daliśmy radę!

Zrobiliśmy to! KTS Weszło rozgromił Kartofliska w swoim debiucie

W sobotę rano w jednym z bałuckich mieszkań zadzwonił budzik. Średniego wzrostu blondyn zerwał się wraz z pierwszym dźwiękiem płynącym z telefonu. Na ten poranek czekał od lat. To nie był jeden z wielu dni, które jak koraliki różańca przechodziły przez jego palce. To był TEN dzień.

Jakub Olkiewicz, prezes klubu KTS Weszło, obudził się wręcz nabrzmiały od optymizmu i pewnie w ten sposób tłumaczył sobie lekkie wybrzuszenie na przedzie swej koszulki, gdy rano przeglądał się przed lustrem. Ponoć sam Marlon Brando czerpał inspirację do roli Vito Corleone oglądając tego poranka Olkiewicza. Pewność siebie biła od prezesa, którego drużyna miała wkrótce rozegrać swój historyczny mecz. Historyczny, bo pierwszy w dziejach tego młodego tworu piłkarsko-towarzyskiego. Historia tworzyła się na naszych oczach.

Karton z piłkami trafił do bagażnika, stroje były już w drodze, a piłkarze KTS Weszło przybywali na stadion. Na ich twarzach rysowało się zniecierpliwienie – wkrótce mieli stać się dla Weszło tymi, kim dla Greków stał się legendarny bastion trzystu. Na stadion Marymontu docierali też nieustraszeni rywale, czyli zespół Kartoflisk.

Już na blisko pół godziny przed rozpoczęciem spotkania trybuna stadionu Marymontu wypełniła się po brzegi. Znany skądinąd spiker zaapelował do fanów zajmujących sektory VIP. – Zejdźcie, kurwa, z tych balkonów, bo one mają dwieście lat i zaraz stamtąd zlecicie – uprzejmie poprosił.

Reklama

WARSZAWA 12.05.2018 SPARING KTS WESZLO KARTOFLISKA FOT. MARCIN SZYMCZYK/ 400mm.pl

Gdy gladiatorzy KTS-u wybiegli na rozgrzewkę kibice gości oniemieli. – Ej… u nich grają sami chudzi – zauważyli ci przytomniejsi. I faktycznie – łączna masa podstawowego składu Kartoflisk przerastała kilogramy przywiezione przez wszystkich zawodników Weszło. Piłkarze spod znaku kartofla odznaczali się jednak niebagatelnym bagażem doświadczeń. O tych gagatkach krążą legendy – jeden z nich posiada ponoć rekord na gruszce bokserskiej w Kołobrzegu, inny zjadł śledzie w zalewie musztardowej i się nie porzygał.

Wkrótce do swoich weszlackich wojów dołączył Wojciech Kowalczyk, menedżer zespołu. – Wojtek, cieszymy się, że dożyłeś – złośliwie zaczepił go spiker. Wicemistrz olimpijski po wielu castingach (trzech) i po szeregu mikrocykli treningowych (jedno spotkanie) wespół z trenerem Kamilem Pawlakiem wyłonili kadrę meczową. Wyjściowa jedenastka została zestawiona w nowoczesnym ustawieniu 1-3-5-2. – A ci dwaj w środku będą tacy bardziej defensywni, wiesz o co chodzi? – „Kowal” opowiadał komentatorowi o desygnowanym składzie.

Spotkanie rozpoczęło się z kilkuminutowym opóźnieniem spowodowanym chwilową absencją sędziego. Arbiter ostatecznie na spotkanie dojechał, a jego obecność publiczność skwitowała pieśnią pochwalną na cześć Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Piłkarze ostatecznie rozpoczęli spotkanie nawet mimo tabliczki z komunikatem „Zakaz wstępu na obiekt bez zgody administratora”. Zgodę bowiem udało się uzyskać – wszak wspomniany administrator to fan dobrego futbolu, a właśnie taką piłkę zamierzali pokazać obserwatorom wirtuozi obu ekip.

Reklama

Kruszenie muru Kartoflisk przychodziło z trudem zawodnikom KTS-u. Nawet mimo znakomitej postawy Radosława Matusiaka w ataku gospodarzy. Były piłkarz Palermo z każdym kontaktem z piłką udowadniał, że to on zasługuje na zaszczytne miejsce w składzie ekipy Weszło, a porównywany z nim swego czasu Edinson Cavani może pokopać sobie co najwyżej w swoim, ledwo wypłacalnym, PSG.

Wynik spotkania został wreszcie otwarty. Oczywiście zrobili to piłkarze chluby Warszawy i okolic, czyli KTS-u Weszło. Jak weszlaki mogli zdobyć swoje premierowe trafienie? Czyżby po efektownym strzale przewrotką? Oj nie, nie dla nas takie banały. To może koronkowa akcja zakończona sprytnym uderzeniem piętą? Nie, drodzy państwo, my nie pykamy w tak archaiczny futbol.

By dłużej nie trzymać was w niepewności – pierwszego gola KTS strzelił po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką.

Po pierwszym trafieniu na trybunie pojawiły się race. I chociaż dołożyliśmy wszelkich starań, by uchronić kibiców przed oglądaniem tych paskudnych środków pirotechnicznych, to niestety nie podołaliśmy zadaniu. Bandziory nas wykiwały. Na bramach wejściowych ustawiono setki stewardów, każdy podejrzany typ przeszedł kontrolę osobistą, przepuściliśmy torby i plecaki przez skanery. I nic. Skoro na Stadion Narodowy wnosi się tony rac, to i na Marymoncie nie daliśmy rady. Sorry.

WARSZAWA 12.05.2018 SPARING KTS WESZLO KARTOFLISKA RACOWISKO KIBICE KARTOFLISK FOT. MARCIN SZYMCZYK/ 400mm.pl

Inteligentna gra sprawiała, że napór gospodarzy wzrastał. Zawodnicy Kartoflisk postawili na przygotowanie fizyczne, ale ewidentnie zaniedbali taktykę. Krycie strefowe gości było regularnie rozrywane diagonalnymi zagraniami w wolne półstrefy. Sprytnie ustawione trójkąty w subfazie ofensywnej przyniosły kolejne gole. Dominację Weszło potwierdziła druga bramka. I trzecia. Czwarta, piąta, szósta, siódma, ósma, dziewiąta, dziesiąta, jedenasta, dwunasta, trzynasta i czternasta również.

Gdy KTS raz za razem rozrywał obronę rywali, na trybunach trwała fiesta. – Na chuj strzelacie? KTS, na chuj strzelacie? – skandowali kibice Kartoflisk. Dwójka śmiałków z trybun korzystając z przerwy w grze zaproponowała Radkowi Rzeźniczakowi drobny poczęstunek krzepiący. Niestety z uwagi na przezroczystość cieczy nie byliśmy w stanie zdiagnozować jaki był to trunek. Aczkolwiek podejrzewamy, że to jeden z tych napojów izotonicznych, którymi raczył się w piątek cały zespół Kartoflisk.

Żal nam było jedynie Miecia Mietczyńskiego, naszego bramkarza. Chłop musiał tylko raz zmusić się do interwencji, a przez pozostałe 89 minut musiał ślęczeć na boisku w czarnej piżamie. I z zazdrością oglądał kopcącego papierosa Wojtka Kowalczyka.

***

Okej, beka beką, śmieszki śmieszkami, ale napiszmy coś poważnego. W pierwszym meczu KTS Weszło ograło Kartofliska 14:0. Atmosfera na trybunach? Rewelacja, pewnie blisko tysiąca widzów, piwka, zabawa, uśmiech. Właśnie tak wyglądają luźne popołudnia z piłką nożną. Opakowaliśmy to spotkanie możliwie najlepiej jak mogliśmy – ze studiem przedmeczowym, komentarzem w radiu, sędzią, spikerem, a nawet wyborem gracza meczu. Bawiliśmy się świetnie, ludzie na trybunach raczej też, piłkarze mieli frajdę, że oklaskuje ich kilkaset osób. Kreatywność przyśpiewek wymyślanych na poczekaniu nas zachwyciła.

Od nowego sezonu wbijamy na boiska B klasy i tam postaramy się powtórzyć wyniki z tego sparingu przeciwko Kartofliskom. Gramy na poważnie, ale w naszym weszlackim stylu. Dzięki, że byliście z nami i zapraszamy na kolejne mecze!

WARSZAWA 12.05.2018 SPARING KTS WESZLO KARTOFLISKA WOJCIECH KOWALCZYK KRZYSZTOF STANOWSKI ZAWODNICY KTS WESZLO FOT. MARCIN SZYMCZYK/ 400mm.pl

Pilka nozna. Sparing. KTS Weszlo - Kartofliska. 12.05.2018 Pilka nozna. Sparing. KTS Weszlo - Kartofliska. 12.05.2018

WARSZAWA 12.05.2018 SPARING KTS WESZLO KARTOFLISKA WOJCIECH HADAJ FOT. MARCIN SZYMCZYK/ 400mm.pl

fot. – 400mm.pl/Marcin Szymczyk
fot. główne – Krzysztof Stanowski

Najnowsze

Komentarze

64 komentarzy

Loading...