Piłkarze swoją sławę zawdzięczają wielu czynnikom. Bramki strzelane z nieludzką częstotliwością, bajeczne rzuty wolne, czy, w przypadku golkiperów, niesamowite parady. Sposobów na zdobywanie rozpoznawalności jest wiele, ale i tak najbardziej skuteczne jest bycie kontrowersyjną postacią, która nie boi się mówić tego, co myśli lub robić to, co uważa za wymagane. Dla takiej osoby konsekwencje w danym momencie są sprawą totalnie poboczną, którą się nie przejmuje. Zawodników o takiej opinii możemy wymienić kilku. Jeśli jednak mielibyśmy za zadanie wskazać na Anglika, to pierwsza nasza myśl zapewne brzmiałaby – Vinnie Jones. Tak się składa, że Brytyjczyk kończy dzisiaj 53 lata.
Odnosimy dziwne wrażenie, że gdyby Anglik zrobił listę rzeczy, którymi złamał przepisy gry w piłkę nożną, to otrzymalibyśmy książkę, a bynajmniej nie luźną stertę kartek z kilkoma słowami. Zaczniemy od tej najbardziej kuriozalnej, która wydaje nam się, że idealnie oddaje charakter pomocnika, to ta mająca miejsce w Newcastle w ramach FA Cup. Paul Gascoigne lekko prowokuje Jonesa, a ten, nie chcąc pozostać mu dłużnym łapie go za… genitalia. I to nie tak, że je musnął tylko ścisnął w taki sposób, jakby miał rękoma wycisnąć sok z pomarańczy. Zresztą – widać to po twarzy „Gazzy”.
Mimo to znakiem rozpoznawczym Vinniego na zawsze pozostaną wślizgi, w których bił na głowę Jacka Góralskiego. Przy Jonesie „Góral” wyglądał jak pies chihuahua przy dobermanie. Urodzony w Watford zawodnik zebrał w karierze więcej bezpośrednich czerwonych kartek, niż występów w reprezentacji. Gdy już wchodził w nogi, to pozostała modlitwa o brak złamania piszczela czy stopy. Niesamowity brutal i człowiek, który miał wyjebane w konsekwencje. Szedł naraz, jak trafiał tam, gdzie chciał, to było pozamiatane i nieszczęśliwiec, który stanął naprzeciwko Jonesa z reguły trafiał pod skalpel. Zobaczcie chociażby na tę składankę zagrań/fauli Vinniego.
Kariera się skończyła, a że było wiadomo, że takiego idioty nikt do telewizji, czy do gazet nie przyjmie, bo jego zakres słów mógłby się skończyć na setce wyrazów. Wówczas Vinnie wpadł na nietuzinkowy pomysł. Został mianowicie… aktorem. I okej, wielkiej kariery nie zrobił, nagród za swoje role również nie dostał, ale doświadczenie z takiej przygody jest bezcenne. Oprócz kasy, to naprawdę fajna przygoda.