Reklama

Nienasycona. Co tak naprawdę napędza Joannę Jędrzejczyk?

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

03 listopada 2017, 18:40 • 8 min czytania 15 komentarzy

Wśród wielkich mistrzów rozmaitych sportów często pojawia się syndrom wypalenia. Po co znów zarzynać się w czasie treningów, stosować drakońską dietę, nie mieć czasu dla rodziny i przyjaciół? Żeby znów wygrać Wimbledon? Żeby po raz kolejny sięgnąć po medal olimpijski? Żeby jeszcze raz obronić tytuł mistrza świata? Joanna Jędrzejczyk już dawno mogłaby odpuścić, jak wielu czempionów. Ale to kompletnie nie jej bajka. Ona wciąż jest głodna.

Nienasycona. Co tak naprawdę napędza Joannę Jędrzejczyk?

W oktagonie nigdy nie przegrała. Od marca 2015 roku jest mistrzynią federacji UFC. Jutro w nocy będzie broniła pasa po raz szósty. Jeśli pokona Rose Namajunas, wyrówna rekord obron. To nie wszystko. Jest także w zasadzie jedyną Polką, o której tak dużo piszą amerykańskie media. Ba, jedynym polskim sportowcem w ogóle. Może równie dużo uwagi przyciągnie Robert Kubica, jeśli zdoła wrócić do Formuły 1. Podobną liczbę dużych materiałów poświęcono by pewnie Agnieszce Radwańskiej, gdyby wygrała któryś z turniejów wielkoszlemowych. To jednak tylko gdybanie. Tymczasem Joanna Jędrzejczyk wygląda z okładek największych magazynów i czołówek największych portali: GQ, Shape, Forbes, ESPN, USA Today, Los Angeles Times i tak dalej. I to nie w charakterze ciekawostki: o, przyjechała dziewczyna z Polski. O, nie! O JJ największe amerykańskie media piszą z ogromnym podziwem i szacunkiem. Przydomek „Joanna Champion” też nie wziął się znikąd. Sylwetkę Jędrzejczyk przez kolejną obroną przybliżają także inne media: z Niemiec, Brazylii, Kanady, Francji. Niespodziewanie dla niektórych, narodziła nam się gwiazda o charakterze globalnym.

Jeśli nigdy nie widziałeś walki Joanny Jędrzejczyk, powiem ci jedno: jest zdumiewająca. Nie tylko z powodu jej ciosów, które są tak ostre i precyzyjne oraz zadawane z taką dzikością, ale także przez jej upartą zawziętość. Ona jest Rafaelem Nadalem swojego sportu: im trudniejsza robi się walka, tym bardziej Joanna robi się zakręcona i nieprzewidywalna. Kiedy spodziewasz się, że zada cios, ona trafia cię łokciem. Kiedy przewidujesz uderzenie łokciem, ona posyła ci front kick. A kiedy już masz ją tam, gdzie chciałeś mieć, przygotowaną do zabicia, ona nagle zmienia się w drapieżnika – charakteryzuje Polkę Mick Rouse z magazynu GQ.

O tej drapieżności Jędrzejczyk przekonują się kolejne rywalki. W ostatniej walce, w maju, kompletnie zdemolowała Jessikę Andradę. Brazylijka to wybitna zawodniczka, ale z Polką przegrała wszystkie rundy, inkasując po drodze niesamowitą dawkę ciosów.

Reklama

Nikt mi nie odbierze tego pasa, nikt – wołała w emocjach Polka.

Bo taka właśnie jest: potrafi okazywać emocje, potrafi się cieszyć, płakać, złościć. Choć akurat do negatywnych emocji raczej nieszczególnie ma jakiekolwiek powody. Dziewczyna z Olsztyna, przez długi czas ciężko pracowała w niewielkim sklepie rodziców. Regularnie musiała wstawać o czwartej rano i łączyć harówkę w sklepie z harówką na dwóch treningach dziennie. Dziś zarabia świetne pieniądze w UFC, a jakby tego było mało, także w Polsce wyrosła na wielką gwiazdę. Właśnie została „Kobietą Roku 2017 Glamour”, a tygodnik „Wprost” umieścił ją na 40. miejscu listy najbardziej wpływowych Polaków. Jej popularność potwierdza także obecność w reklamach – ostatnio uśmiecha się choćby z bilbordów jednej z sieci komórkowych. I co tu dużo kryć – do wszystkiego doszła piekielnie ciężką pracą.

glamour-jedrzejczyk-1-417388

Jest wielu utalentowanych wojowników. Są też tacy, którzy muszą pracować, jak rzeźnicy. Są mistrzami, bo ciężko trenują każdego dnia. Wydaje mi się, że mam trochę talentu, bo bardzo szybko się uczę, ale też jestem jak rzeźnik. Muszę skopać sobie tyłek każdego dnia, musiałam wypracować sobie drogę do mistrzostwa, a teraz muszę ciężko pracować, by obronić mój tytuł – mówiła w rozmowie z GQ.

Właśnie, obrona tytułu – to największa obsesja Joanny. Ona chce zakończyć karierę z zerem po stronie porażek. Ma także ambicję, by zostać najwybitniejszą zawodniczką MMA w historii. I bez cienia przesady można powiedzieć: jest na najlepszej drodze. Swoje robi w oktagonie, ale nie da się ukryć, że w budowaniu legendy z pewnością pomaga jej stała obecność w amerykańskich mediach. Przed walką z Rose Namajunas gościła nawet w telewizji śniadaniowej.

Wołali na nas: hej, dzieciaki. A ja stawałam z przodu i mówiłam: kto jest dzieciakiem? Co chcecie mi zrobić? Zawsze stawałam w obronie mojej ekipy. Możesz postawić przede mną setkę ludzi. Jeśli nie będę akceptować tego, co mówią, przeciwstawię się. Nawet, jeśli to będzie oznaczało wojnę. Ale jeśli nie mam racji, będę pierwsza, która wróci i powie: hej, myliłam się, wy mieliście rację – opowiada Polka, która nie ukrywa, że jej wielka kariera w sportach walki ma także swoje cienie. – Jestem w stu procentach zaangażowana w moją karierę. Kiedy będę chciała zostać matką, skończę ze sportem. Kiedy skończę walczyć, już nie wrócę. Chciałabym spędzać więcej czasu z rodziną. Moi rodzice robią się coraz starsi, mama zachorowała. Nie wiem, ile czasu nam zostało… A ja bardzo kocham moich rodziców, bo dali mi wszystko. To oni nauczyli mnie ciężkiej pracy, nauczyli mnie jak być dobrą katoliczką, jak kochać i szanować ludzi, a także, jak twardo stąpać po ziemi. Bardzo się cieszę, że mnie wspierają, bo kiedyś mówili: hej, przestań walczyć. Nawet teraz, kiedy zarabiam pieniądze, mój tata mówi: może wystarczy?

Reklama

To nowe oblicze Joanny: pewnej siebie mistrzyni, która w klatce jest najlepsza na świecie, ale ma coś do powiedzenia także poza nią. Konsekwentnie buduje swój wizerunek i zabiera głos w ważnych sprawach, nie boi się wyrażać własnego zdania. Nie bez znaczenia jest także fakt, że na każdym kroku podkreśla, że jest Polką i jest z tego dumna.

Oczywiście, przy okazji licznych aktywności w mediach, nie zawsze jest poważna. W rozmowie z US Magazine stworzyła na przykład listę 25 rzeczy, których nie wiecie o JJ. I tak na przykład dowiadujemy się, że jest uzależniona od kawy. – Pamiętam tylko dwa gwiazdkowe prezenty. Raz dostałam kamerę, a kiedy indziej szwajcarski ekspres do kawy Jura – opowiada. Przyznaje się także, że w dzieciństwie miała ksywkę „Bubba”, bo ciągle żuła gumy „Hubba Bubba” oraz że kompletnie nie potrafi śpiewać, więc robi to tylko w samochodzie, lub pod prysznicem. Z kolei, gdyby miała zabrać trzy rzeczy na bezludną wyspę, byłby to jej pas UFC, ekspres do kawy z panelem słonecznym oraz olejek dla dzieci. Dziwne, że nie dezodorant, bo gdzie indziej przyznaje, że jest ekstremalnie wyczulona na zapachy. – Tak bardzo, że ciągle się wącham, żeby się upewnić, że nie śmierdzę. Wącham także ubrania, zanim je kupię – zdradza.

Wącha też jedzenie, którego jest wielką fanką. Uwielbia ostre i słodkie smaki i trudno nie oprzeć się wrażeniu, że sama taka jest: trochę słodka, trochę ostra.

Gdybym miała być jakimś emotikonem, byłabym tym z językiem wywalonym na bok. Dla mnie on symbolizuje ludzi, którzy lubią jeść. Ja zawsze szukam dobrego jedzenia – mówi JJ. – Uwielbiam na przykład Buffalo Wild Wings Mango Habanero. Pamiętam, jak Ronda Rousey po każdej konferencji prasowej mówiła: teraz czas na skrzydełka i piwo. Nie mogłam zrozumieć, czemu tak je kocha. Potem sama ich spróbowałam i stały się moją obsesją. Uwielbiam też pizzę, na cienkim, chrupiącym cieście i z dużą ilością mięsa.

Wspomniana Ronda Rousey to rekordzistka wśród kobiet pod względem obron mistrzowskiego pasa UFC. Skutecznie broniła tytułu najbardziej prestiżowej federacji MMA aż sześć razy. Joanna Jędrzejczyk może wyrównać ten rekord już w niedzielę nad ranem polskiego czasu. – Moje plany są ambitne, ale na razie nie będę wszystkiego zdradzać. Na pewno w sobotę w Nowym Jorku zamierzam wyrównać, a w następnej walce pobić kobiecy rekord należący do Rondy Rousey. Jeśli Demetrious Johnson mówi, że nie będzie zmieniał kategorii wagowej, bo obawia się, że prześcignę go w liczbie obron tytułu, to coś w tym musi być – mówi w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.

jj rn

O Rose Namajunas generalnie zbyt wiele nie mówi. Oczywiście, nie lekceważy rywalki, bo nigdy tego nie robi. Wyłożyła to kiedyś w kilku słowach: „Nie jestem zarozumiała. Nie jestem arogancka. Znam swoją wartość”. Tę wartość znają także bukmacherzy, którzy jej amerykańskiej rywalce nie dają większych szans. Zwycięstwo Polki jest wycenione na 1,15, czyli mniej więcej na poziomie typowych pewniaków, jak wygrana rozpędzonego lidera u siebie z ostatnią ekipą w tabeli. Inaczej mówiąc: jeśli nie będzie sensacji, Jędrzejczyk w sobotę zrobi kolejny krok w kierunku przejścia do historii MMA.

Trudno nie zauważyć, pewnych podobieństw między Joanną Jędrzejczyk a Robertem Lewandowskim. Oboje są gwiazdami światowego formatu w swoich sportach, oboje są bardzo popularni i świetnie zarabiają – oczywiście przy zachowaniu odpowiedniej skali. I co najważniejsze: bez względu na to, jak dobrze jest, ani „Lewy”, ani JJ nie są zadowoleni z tego, co osiągnęli, tylko ciągle idą po więcej.

Wygrywanie jest jak uzależnienie. Moją największą obawą jest lęk przed porażką. Chcę zakończyć karierę będąc niepokonaną. To moje marzenie i zrobię absolutnie wszystko, co w mojej mocy, żeby się spełniło. Boję się porażki, dlatego nie pozwolę, żeby do niej doszło – deklaruje Joanna. – Tuż przed walką nie czuję presji. Cała ciężka praca już została wykonana, teraz trzeba tylko pokazać wszystkim, kim naprawdę jestem. Przed wejściem do oktagonu modlę się po raz ostatni, biorę wielki, głęboki oddech i jestem w domu.

Biorąc pod uwagę jak wyglądała ostatnia walka Jędrzejczyk i fakt, że Andrade to na papierze mocniejsza zawodniczka niż Namajunas, sobotniej rywalce Polki także przepisujemy tę receptę: głęboki oddech i modlitwa…

JAN CIOSEK

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

15 komentarzy

Loading...