Reklama

Dwie drużyny, jeden mecz, jeden trener

redakcja

Autor:redakcja

18 października 2017, 12:45 • 5 min czytania 12 komentarzy

Trener Dawid Kaniewski jak nigdy miał wczoraj absolutną pewność, że jego drużyna przejdzie do kolejnej rundy Pucharu Polski. Nie mogło stać się inaczej, skoro prowadzi zarówno Płomień Przyprostynia, jak i NAP Nowy Tomyśl, które wpadły na siebie w 1/8 finału.

Dwie drużyny, jeden mecz, jeden trener

Polonia Nowy Tomyśl to klub z tradycjami, który jeszcze w sezonie 10/11 grał w II lidze zachodniej, a w latach dziewięćdziesiątych występował w III lidze, potrafiąc się bić nawet o awans. Wtedy też barwy Polonii reprezentował Dawid Kaniewski, wychowanek klubu, który przeszedł tu przez wszystkie szczeble piłkarskiej drabinki i reprezentował klubowe barwy przez wiele sezonów.

Polonia zbankrutowała na swoje dziewięćdziesięciolecie. W jej miejsce powstała akademia piłkarska. Seniorski zespół pod nazwą NAP Nowy Tomyśl (Nowotomyska Akademia Piłkarska), istnieje dopiero od zeszłego sezonu i występuje w A Klasie. Od początku prowadzi go Kaniewski, który w maju bieżącego roku obchodził dwudziestolecie pracy trenerskiej.

NAP opiera się głównie na wychowankach akademii z roczników 98-00. Wzmocniony został też kilkoma starszymi zawodnikami z Nowego Tomyśla, głównie dzięki osobie trenera Kaniewskiego, który wychował w miasteczku mnóstwo zawodników: – Szkoliłem ich gdy byli dziećmi. Myślę, że miało to wpływ w ich chęci dołączenia do nas. Mamy zespół młody, niedoświadczony, ambitny ale chimeryczny. Potrafimy w sparingu ograć Przyprostynię 1:0, by potem w A klasie przegrać 1:4.

Screen Shot 10-18-17 at 11.35 AM

Reklama

Źródło: 90minut

Dlaczego zwycięstwo z Przyprostynią było dla NAP-u takim wydarzeniem? Mówimy bowiem o zespole z okręgówki, w dodatku mierzącym w awans. Zamiast Canarinhos Skórzewo w lidze okręgowej gra choćby Sokół Pniewy, a także ekipy sprzed fuzji w Amikę Wronki: Czarni Wróblewo i Błękitni Wronki.

Screen Shot 10-18-17 at 11.37 AM

Źródło: 90minut

18033437_1020490911415735_2656689947172941358_n

Płomień to kadrowe przeciwieństwo NAP-u, czyli szatnia pełna starszych zawodników. Nie ma tu nazwisk, które przeciętnemu kibicowi wiele powiedzą, ale każdy, kto dobrze zna realia niższych lig wie, że tutaj doświadczony wyjadacz potrafi być na wagę złota. Piłkarze Płomienia w regionie są cenieni, a o ich klasie najlepiej niech świadczy fakt, że w 1/16 poznańskiego Pucharu Polski ograli oldbojów Lecha. Nie sztuka ograć oldbojów powiecie? Cóż, taki Jacek Dembiński to rocznik 1969, Marcin Drajer to 1976, Waldemar Przysiuda 1973, Tomasz Rząsa 1973. Jeszcze nie jesień.

Reklama

O hicie nad hity rozmawialiśmy z samym zainteresowanym. Pierwsza rozmowa miała miejsce przed meczem:

Panie Dawidzie, jest pan trenerem obu drużyn, które dziś zmierzą się w Pucharze Polski.

Tak.

Czy to legalne?

Nie wiem, nie czytam prawa sportowego, nie jestem w tym biegły. Te zespoły grają na różnych poziomach rozgrywkowych. Jeden klub trenuję dwa razy w tygodniu, drugi klub trenuję trzy razy w tygodniu, cokolwiek by się działo. Radzę sobie. Jeżeli terminy się nakładają, priorytet ma zespół Płomienia, który gra w wyższej klasie rozgrywkowej. Ta sytuacja ma miejsce od ponad roku, ja czasem bywam w związku i nikt nie miał zastrzeżeń. Te zespoły nie spotkają się w lidze, bo Płomień ma ambicje gry w IV lidze, a w Nowym Tomyślu priorytetem jest utrzymanie się w A Klasie – nie ma w tym momencie na więcej ani funduszy, ani planów organizacyjnych. Trafiliśmy na siebie teraz w drabince. Nie byłoby żadnej sprawy ani pana zainteresowania, gdybyśmy odpadli z Oldbojami Lecha, do których dzisiaj jechałby NAP. Ale niech pan się postawi w mojej sytuacji: miałem powiedzieć chłopakom z Przyprostyni „słuchajcie, nie chciałbym, żebyśmy spotkali się z drugim klubem, który prowadzę, więc przegrajmy?”. Albo chłopakom z Nowego Tomyśla powiedzieć „przegrajcie z Kamieńcem, bo nie chcę żebyśmy spotkali się z Płomieniem?„. Poza tym to jest kwestia wyłącznie procedur. W jednym i drugim klubie są inni trenerzy z licencjami. Ja mam UEFA A, jest jeszcze jeden z UEFA A, dwóch z UEFA B. Mogę prowadzić zespół, trenować go, pomagać chłopcom się rozwijać, a w protokół zostanie wpisany kto inny. Nie stanowi to problemu.

Jak pan się czuje przed dzisiejszym meczem?

Bardzo spokojnie. Dzisiaj nie prowadzę żadnego zespołu, siądę na trybunie. Nie chciałem by doszło do sytuacji, gdzie będę udzielał wskazówek jednemu czy drugiemu zespołowi. Trenerzy sami podejmą decyzje co do składu, taktyki, każdy wystawi najmocniejszą jedenastkę.

To jako szczególny ekspert, jak pan typuje dzisiejszy mecz?

Na papierze na pewno faworytem jest Płomień. Zespół może grający czasem schematycznie, ale skutecznie, co pokazują wyniki ligowe. Ja mam nadzieję, że obie drużyny zagrają na swoim wysokim poziomie.

***

22490204_1124495547681937_8574673755780562383_n

Mecz okazał się znacznie bardziej wyrównany, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Widać było, że co jak co, ale rozpoznanie atutów rywala stało na wysokim poziomie. 3:3, zwycięzcę wyłoniły dopiero karne.

O opinię na temat meczu poprosiliśmy oczywiście trenera Kaniewskiego.

Nie dziwi pana taki przebieg wydarzeń?

Gdyby Przyprostyni się mocno chciało, to po golu w drugiej minucie poszłaby za ciosem, strzeła kilka goli i przeciwnik nawet by się nie odezwał. A że im się nie chciało, to musieli strzelać karne. Znam swój zespół, prowadzę go cztery lata.

Drugi zespół też pan zna.

Szacunek dla Nowego Tomyśla, to jest mój drugi zespół i złego słowa na niego nie powiem, bo to jest naprawdę fajna, ambitna, młoda drużyna, ale której dzisiaj przeciwnik pozwalał na wiele.

Jak się ogląda mecz dwóch drużyn, które się prowadzi?

Do pewnego momentu dobrze, ale potem oglądało mi się źle. Jak trener ogląda mecz swojego zespołu, zwraca uwagę przede wszystkim na złe punkty, bo je musi poprawić. Tutaj miałem tego dwukrotną dawkę. Natomiast materiał szkoleniowy super.

22519271_1124510291013796_7985591004393914451_n

***

Sprawa oczywiście jest niecodzienna, na logikę nie powinna mieć miejsca, ale też nie dajmy się zwariować: nikt nie został poszkodowany. W czasach, gdy niższe ligi mają coraz większy problem z organizowaniem kadr, trener Kaniewski jest osobą, której chce się angażować, chce się poświęcać, chce się w regionie krzewić futbol. Z samej sytuacji meczowej wybrnął najlepiej jak mógł, dając asystentom szansę do wykazania się, a samemu zmieniając się w obserwatora.

Etyka? To nie Championship Manager, gdzie prowadziłeś dwie drużyny w meczu, bo Radzionkowem chciałeś pokonać Manchester United i wstawiałeś Solskjeara na bramkę. Trener Kaniewski ma rację: nigdy nie poruszyłbym jego sprawy, gdyby którakolwiek z jego drużyn wcześniej odpadła. Jeśli będzie miał problemy, to właśnie dlatego, że zachował się wtedy etycznie. Dlatego kibicuję, by mógł dalej spokojnie robić to, co robi od wielu lat: pracować u podstaw piramidy piłkarskiej dla dobra piłki.

Leszek Milewski

Fot. Facebook Płomienia Przyprostynia

Grafika główna: Nowotomyska Akademia Piłkarska

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...