Reklama

Oszukany przez sędziów Pacquiao znowu powalczy z Hornem

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

19 sierpnia 2017, 13:11 • 3 min czytania 6 komentarzy

To był największy wałek ostatnich lat. Werdykt, po którym sędziowie powinni zostać przywiązani do dybów i publicznie wychłostani. Za który powinni się do końca życia wstydzić. Chris Flores, Ramon Cerdan i przede wszystkim Waleska Rodlan to symbol wszystkiego, co złe w zawodowym boksie. 12 listopada Manny Pacquiao będzie miał okazję naprawić ich błędy.

Oszukany przez sędziów Pacquiao znowu powalczy z Hornem

Pacquiao to jeden z symboli boksu, jeden z kilku zdecydowanie najlepszych pięściarzy ostatnich lat. Jako jedyny w historii zdobył tytuły mistrza świata w aż ośmiu kategoriach wagowych. Jego pojedynki z Juanem Manuelem Marquezem, Erikiem Moralesem czy Floydem Mayweatherem Juniorem ekscytowały setki milionów kibiców i weszły bo bokserskiego kanonu. Jego lipcowa walka z Jeffem Hornem także się tam znalazła – w zakładce: skandale i oszustwa.

W największym skrócie było tak: Pacquiao bronił tytułu mistrza świata WBO w wadze półśredniej. Jego rywalem był niepokonany w 17 walkach Australijczyk. Walka odbyła się w Brisbane, na terenie Horna, na oczach ponad 55 tysięcy kibiców. I trzeba przyznać, że „Hornet” pokazał się z naprawdę dobrej strony, walczył dzielnie, próbował się postawić słynnemu rywalowi. Właśnie: próbował. Rzeczywiście, był aktywny, agresywny i waleczny. Ale mało skuteczny. Dość powiedzieć, że Filipińczyk trafiał dwa razy częściej. Do celu doszły 182 ciosy wyprowadzone przez Pacquiao i tylko 92 uderzenia Horna. Mocne ciosy: 123 – 73, ciosy na głowę: 148 – 63.

horn stats

Wymowny był obrazek, kiedy tuż po walce pięściarze czekali na werdykt sędziowskiej trójki. Pacquiao sprawiał wrażenie, jakby spokojnie mógł boksować kilka kolejnych rund. Horn z kolei wyglądał jak ofiara wypadku drogowego: z koszmarnie obitą twarzą, opuchniętą i zakrwawioną.

Reklama

Jasne, sędziowie nie oceniają walki na podstawie wyglądu bokserów po zakończeniu 12 rund, w końcu to nie konkurs piękności. Ale kiedy ogłoszono punktacje, trudno się było oprzeć wrażeniu, że Rodlan, Cerdan i Flores w ogóle nie oglądali pojedynku, a z góry wiedzieli, czyja ręka ma powędrować w górę.

Sędziowie wydali jednogłośny werdykt: 115-113, 115-113 i 117-111. To oznacza, że w ocenie dwóch z nich Horn wygrał 7 z 12 rund, a zdaniem trzeciego Australijczyk był lepszy w aż 9 starciach.

Oddajmy zatem głos ekspertom: Dan Rafael punktował 117-111, ale dla Pacquiao. Teddy Atlas wyliczył 116-111, dziennikarze Guardiana sugerowali werdykt 117-111, Boxing Scene 116-112, a International Business Times 117-111, wszyscy zgodnie na korzyść Filipińczyka.

Federacja WBO ogłosiła, że przyjrzy się pracy sędziów i być może zweryfikuje werdykt. To jednak byłoby tak samo szokujące, jak FIFA, która zdecydowałaby się na zmianę wyniku po zakończeniu meczu. Spece WBO ogłosili więc, że ich zdaniem nieznacznie wygrał Horn, po czym utrzymali rezultat walki w mocy.

Pacquiao to stary wyjadacz, w boksie przeżył już wszystko. W czasie ponad 20 lat zawodowej kariery widział już wielkie wałki, oszustwa sędziowskie, ustawione pojedynki. Do werdyktu sędziów w Brisbane podszedł ze spokojem. Na pytanie „co sądzisz o werdykcie” stwierdził tylko: – To decyzja sędziów, respektuję ją. Rewanż? Oczywiście. Mamy w kontrakcie taką klauzulę. Chcę się z nim spotkać ponownie.

I warunki rewanżu właśnie zostały ustalone: panowie spotkają się ponownie w Brisbane, 12 listopada. Tym razem walka odbędzie się w hali, a nie na stadionie, bo listopad to w Australii środek upalnego lata.

Reklama

Dla Pacquiao to szansa na odzyskanie pasa i zarobienie kolejnych dużych pieniędzy (około 10 milionów dolarów). Dla Horna – na udowodnienie, że naprawdę jest lepszy od „Pac Mana”. A że przy okazji promotorzy zarobią kupę szmalu, to już zupełnie inna sprawa. Tak to już działa w tym biznesie…

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...