Reklama

11 lat i wystarczy? Rijeka z szansą na zdetronizowanie Dinama Zagrzeb!

redakcja

Autor:redakcja

25 kwietnia 2017, 17:26 • 5 min czytania 13 komentarzy

W lutym tego roku liga chorwacka świętowała 25. urodziny. Od wywalczenia niepodległości i odłączenia chorwackich zespołów od ligi jugosłowiańskiej minęło ćwierć wieku, podczas których wiecznie niestabilne państwo znajdowało idealne odbicie w swoich ligowych rozgrywkach. Pierwsze sezony, rozgrywane w miastach, w których akurat nie stacjonowały wojska. Wieczne zamieszanie z nazwami. Fanatyczni kibice, ścierający się między sobą nawet w okresach ogólnonarodowego, patriotycznego uniesienia. Wreszcie dominacja Dinama Zagrzeb, które wygrało 18 z 25 rozegranych w wolnej Chorwacji mistrzostw. 

11 lat i wystarczy? Rijeka z szansą na zdetronizowanie Dinama Zagrzeb!

To właśnie pod znakiem tego ostatniego stoi od ponad dekady cały tamtejszy futbol. O ile w latach dziewięćdziesiątych i wcześniej, jeszcze w rozgrywkach jugosłowiańskich, można było chorwacki system określić mianem duopolu z dominującymi Hajdukiem Split i Dinamem Zagrzeb, o tyle od lat krajowy futbol to wyścig jednego konia. Kiedy ostatni raz mistrzem był Hajduk, Luka Modrić reprezentował dumnie barwy Interu Zapresić, a telefony wyglądały mniej więcej tak:

Znalezione obrazy dla zapytania nokia 2005

Od tej pory ligą trzęsie Dinamo Zagrzeb, które w ubiegłym roku dokonało niemal niemożliwego, wygrywając ligę po raz jedenasty z rzędu. Jedenaście mistrzostw, jedno po drugim, rok po roku, sezon po sezonie. Oczywiście, nie oznacza to wcale, że w Chorwacji nic się nie działo. W końcu sukcesy Dinama według wielu to nie tylko fantastyczne szkolenie, ale też nie do końca czyste interesy właściciela klubu, Zdravko Mamicia (na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy kilkakrotnie zatrzymywanego, przez pewien okres kierował klubem z celi, do biur klubu i państwowej federacji piłkarskiej wkraczali już funkcjonariusze USKOK-u, czyli tamtejszego urzędu ds. walki z korupcją). W teorii więc – stagnacja i liga przewidywalna do bólu. W praktyce… Nigdy nie wiadomo, czego się po sezonie spodziewać.

Przez te 11 lat dochodziło bowiem do absolutnie absurdalnych sytuacji – jak na przykład „Wieczne Derby”, starcie śmiertelnych wrogów ze Splitu i Zagrzebia, na które chuligani obu klubów wybrali się w jednym pochodzie, a następnie przez większość spotkania lżyli „dobrodzieja” najbardziej utytułowanego chorwackiego klubu. Albo inne, na które odmówili wyjścia piłkarze Hajduka, protestujący przeciw agresywnemu i brutalnemu traktowaniu kibiców z Torcidy, fanatycznej grupy wspierającej klub z Dalmacji. Zresztą, opisaliśmy to dokładnie choćby TUTAJ, TUTAJ TUTAJ.

Reklama

Dlaczego wracamy do Chorwacji teraz? Cóż, wydaje się, że albo liczne problemy Mamicia wreszcie wpłynęły na jego zdolność do prowadzenia klubu do zwycięstw (niezależnie co się pod tym pojęciem kryje i na ile jest legalne), albo po prostu w Zagrzebiu doszło do zmęczenia materiału. Jeszcze w lutym wydawało się, że lider z Rijeki niedługo w cudowny sposób zacznie osuwać się w tabeli. Dlaczego ironizujemy? Ano choćby dlatego, że Dinamo swoje mecze wygrywało wówczas w taki sposób (od 1:40):

Pisaliśmy o tym tak:

88. minuta gry, Dinamo gra na wyjeździe z Cibalią. Dość sensacyjnie ledwie kilkadziesiąt sekund wcześniej traci gola. Zamiast spokojnie i zgodnie z planem dowieźć prowadzenie 1:0, zaczyna dygotać – remis i kolejna strata punktów będzie oznaczać powiększenie straty do lidera z Rijeki aż do ośmiu punktów. Biorąc pod uwagę, że lider jeszcze w tym sezonie nie przegrał – taki rezultat oznaczałby może nie przekreślenie, ale bardzo wyraźne zmniejszenie szans na 12. mistrzostwo z rzędu.

No i zaczyna się show. El Arbi Soudani wbiega w pole karne, nie ma żadnych szans na dojście do prostopadłego podania, więc wpada w Filipa Zdericia i ląduje na łopatkach. Sędzia nie ma wątpliwości. Rzut karny. Zdezorientowani są chyba nawet niektórzy piłkarze Dinama. Jedenastkę pewnie wykonuje Hodzic. Stołeczny klub wywozi trzy punkty, utrzymując sześć „oczek” straty do Rijeki.

Był karny? Były choć minimalne przesłanki, by gwizdnąć? Istnieje jakiekolwiek uzasadnienie takiej decyzji?

Reklama

Kibice Dinama nie mieli wątpliwości. Piłkarze po tym „wspaniałym” zwycięstwo zdecydowali się podejść pod sektor wyjazdowiczów i rzucić słynnym „Bad Blue Boys” swoje koszulki. Reakcja była natychmiastowa, podobna jak po golu zresztą. Gwizdy i odrzucenie t-shirtów z powrotem.

Zdjęcie użytkownika Croatian Troll Football.

***

Potem był mecz Lokomotivy Zagrzeb z Dinamem, zakończony – któż mógłby się spodziewać – zwycięstwem Dinama. 24. zwycięstwem Dinama w 25. meczu między tymi drużynami. Musimy dodawać, że Lokomotiva jest filią tegoż właśnie Dinama?

W takich warunkach (Dinamo uratowało remis z Rijeką w 86. minucie) wydawało się, że prędzej czy później lider zostanie zmuszony do kapitulacji. W ubiegły weekend miały jednak miejsce „Wieczne Derby”, mecz stołecznego klubu z Hajdukiem Split. Hajduk nie walczy już o nic – ma 20 punktów przewagi nad piątym miejscem i jednocześnie aż 15 oczek straty do drugiego Dinama. Stawką była jednak pomoc Rijece w obaleniu panującego od lat króla ze stolicy. Piłkarze Hajduka sensacyjnie pokonali miejscowych 2:0, sprawiając, że wpadka Rijeki (remis 1:1 z Istrą) zamiast zmniejszyć przewagę przybliżyła portowy klub do mistrzostwa.

Obecnie sytuacja w tabeli wygląda tak:

1. Rijeka 73 punkty
2. Dinamo 68 punktów

Rijece z trudniejszych meczów został między innymi ten z Hajdukiem, choć… Kto wie, jak zachowają się jego piłkarze wobec możliwości pozbawienia odwiecznego rywala z korupcyjnymi zarzutami szans na odrobienie straty. Do końca zostało siedem kolejek, więc Dinamo musi liczyć na swoje zwycięstwo nad Rijeką w ostatniej serii spotkań, ale i na pogubienie przez nich jeszcze co najmniej 2 punktów w pozostałych 6 meczach. Sytuacja trochę zbliżona do tej z Hiszpanii, choć… Tam pomyłki sędziów nie wyglądają na celowe. Tutaj?

Ujmijmy to tak: urząd ds. walki z korupcją nie słynie z poczucia humoru.

Dlatego dziwić nie może, że Rijeka na finiszu będzie mieć wsparcie całej rzeszy sympatyków futbolu z Chorwacji. Czy wytrzyma ciśnienie? Na razie wiadomo tyle, że równocześnie z walką o mistrzostwo, Mamić stoczy batalię sądową. Przed sądem w Osijeku (proces został przeniesiony w obawie przed wpływaniem na stołecznych sędziów przez oskarżonych) ma odpowiedzieć za liczne malwersacje przy transferach oraz przywłaszczenie klubowych pieniędzy. W tym samym Osijeku Dinamo zagra przedostatnią kolejkę ligową, podczas której może po raz pierwszy od 2005 roku przegrać mistrzostwo.

Trudno o bardziej symboliczny finisz ligi.

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...