Kiedyś mówiło się, że Polska bramkarzami stoi – co oczywiście wciąż jest mocno aktualne – ale dziś równie zasadne jest tego typu stwierdzenie o napastnikach. Rok 2016 był niezwykle udany dla przynajmniej pięciu naszych najlepszych strzelb, które z bardzo dobrej strony potrafiły pokazać się na europejskich boiskach. Dziś polski napastnik to już ceniona marka na Zachodzie, a reprezentacyjnego ataku może nam pozazdrościć większość najlepszych drużyn narodowych z całego świata.
Ranking otwiera nasz najlepszy napastnik i najlepszy piłkarz w ogóle – Robert Lewandowski. Rzecz jasna można mieć do niego pewne zastrzeżenia w kontekście Euro 2016 czy jesieni w Bayernie, ale gdyby i te okresy miał bardzo udane, prawdopodobnie wygrałby też inne, znacznie poważniejsze klasyfikacje. Dziś Robert to ścisła światowa czołówka, klasa wyższa międzynarodowa, w naszych realiach gość z zupełnie innej planety. Autor 47 goli w tym roku, lider Bayernu i reprezentacji Polski. Jego pozycja w rankingu jest absolutnie niepodważalna.
Na drugim miejscu, również z kategorią A, plasuje się Arkadiusz Milik, który miał świetną wiosnę w Ajaksie (13 goli), następnie został bohaterem transferu do Napoli opiewającego na 32 miliony euro i zaliczył dobre wejście do włoskiego klubu (7 goli w 9 meczach). Końcówkę roku stracił z powodu kontuzji, mieszane uczucia budziły także jego ostatnie występy w reprezentacji, gdzie bywał mocno nieskuteczny, ale też potrafił w nich pokazać niebywały potencjał, co zostało docenione m.in. przez skautów Napoli. Właściwie to można tylko żałować, że kontuzja pokrzyżowała szyki Milikowi, ale już w styczniu powinniśmy ponownie zobaczyć go na boisku i – jak się spekuluje – powinien powrócić jeszcze silniejszy.
Na trzecim miejscu – tu pasowałoby użyć słowa “jeszcze” – z kategorią B znalazł się Łukasz Teodorczyk. To, co nasz napastnik wyprawia w barwach Anderlechtu, przechodzi ludzkie pojęcie. 30 meczów, 24 gole i 3 asysty to tylko jego bilans z rundy jesiennej, a przecież i wiosną, jeszcze w Kijowie, potrafił strzelić cztery gole w ośmiu meczach. Skuteczność Teodorczyka robi wrażenie na przedstawicielach najlepszych lig świata i to tylko kwestia czasu, by ktoś za naprawdę niemałą sumę wyciągnął go z Anderlechtu. Na dziś, mimo niesamowitych wyników w Belgii, były piłkarz Polonii musi się zadowolić pozycją pierwszego rezerwowego napastnika w kadrze, co tylko świadczy o naszym potencjale. Kilka lat temu zawodnik z takimi liczbami byłby niekwestionowanym numerem jeden w reprezentacji Polski.
Spoglądamy dalej, a tam wcale sprawy nie mają się o wiele gorzej. Na czwartej pozycji z kategorią wyższą ligową witamy Kamila Wilczka, który wykręca rewelacyjne liczby w lidze duńskiej, czyli – jakkolwiek spojrzeć – wyżej notowanych rozgrywkach niż nasza ekstraklasa. Na przestrzeni całego 2016 roku Kamil ustrzelił w lidze i w europejskich pucharach 19 goli oraz dołożył 10 asyst. Dzięki temu stawiamy go nieco wyżej niż Mariusza Stępińskiego, który jeszcze podczas Euro 2016 był wyżej w hierarchii Adama Nawałki, ale potem musiał ustąpić miejsca w kadrze skutecznemu Wilczkowi. Fakty są jednak takie, że były napastnik Ruchu zaliczył bardzo dobre wejście do Nantes (4 gole i 4 asysty) i także zanotował spory postęp, więc jego walka z Wilczkiem była niezwykle zacięta.
Dalej, już z kategorią D, mamy Artura Sobiecha, który na przestrzeni roku był dosyć nierówny, ale jednak udało mu się wcisnąć wiosną cztery gole w Bundeslidze, a jesienią – już po spadku – dość regularnie grać i nawet zakładać opaskę kapitańską Hannoveru. Sobiecha ustawiamy nieco wyżej niż Grzegorza Kuświka, który – wraz z całą Lechią – miał bardzo udany rok i czternaście razy udało mu się wpakować piłkę do siatki w meczach ligowych.
Ósma pozycja należy do Adama Frączczaka, który jesienią w lidze i Pucharze Polski dziesięć razy pokonywał bramkarza rywali, a wiosną częściej grał na prawej obronie (bardzo solidnie), więc ciężko rozliczać go tu z wyników strzeleckich. Za nim plasuje się reanimowany Arkadiusz Piech, który w nieco słabszej lidze cypryjskiej (gdzie jednak gra kilka mocnych ekip) potrafił strzelić dwanaście goli. Natomiast do ostatniego miejsca kandydatów było wielu – Szczepaniak, który pod względem liczb miał udany rok, Robak, który stracił wiosnę i obudził się jesienią, odrodzony Kownacki czy nawet Brożek, który na wiosnę wyglądał całkiem dobrze. Ostatecznie jednak do rankingu załapał się Krzysztof Piątek, który strzelał i asystował zarówno w Zagłębiu, jak i w Cracovii oraz w reprezentacji U-21 Marcina Dorny. Pod względem liczb to właśnie on był najlepszy z tego grona w 2016 roku i to przesądziło o jego obecności w całym zestawieniu.
Pozostałe rankingi znajdziecie, klikając w poniższe linki:
– bramkarze,
– prawi obrońcy,
– lewi obrońcy,
– środkowi obrońcy,
– defensywni pomocnicy,
– ofensywni pomocnicy,
– skrzydłowi.
MICHAŁ SADOMSKI
Fot.FotoPyK