Reklama

Weszło z Marsylii: Topielec nie wychylił się z wody – znamy MVP turnieju?

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2016, 22:00 • 4 min czytania 0 komentarzy

Thomas Mueller zwykle nie traci humoru. To od lat ulubieniec dziennikarzy. Wiecznie tryskający humorem i zaskakujący niebanalnymi odpowiedziami. Tym razem jednak wypada mu zachować ciut większą powagę. – Nie uważam, że gram na tych mistrzostwach tak źle – tłumaczy dziennikarzom swoją kiepską formę strzelecką. Na mundialach wpakował już dziesięć sztuk, ale na mistrzostwach Europy wciąż czeka na premierowe trafienie. – Gole nie są paliwem, które mnie napędza. Są jak farba na samochodzie, by ten ładnie wyglądał na zewnątrz. Napędza mnie głód sukcesu. – Czy waszym celem jest wygranie turnieju? – pyta reporter ARD. – Nie, absolutnie. Naszym celem było odpadnięcie.

Weszło z Marsylii: Topielec nie wychylił się z wody – znamy MVP turnieju?

YsHWVUo-2-2-1-1-1-2-1

Na to, co ostatnio działo się z Muellerem, nie ma logicznego wytłumaczenia. Facet stwarza sytuacje. Oddaje masę strzałów. Nie ma problemów z odnalezieniem się w polu karnym. Problemem są natomiast decyzje. Kiedyś Hermann Gerland, były asystent Guardioli powiedział, że nikt nie wie, co Mueller zrobi na boisku i nie wie tego nawet on sam. Takie wrażenie można odnieść oglądając te mistrzostwa. Że z tego najmniej efektownego z najbardziej efektywnych piłkarzy świata uleciało powietrze. Przywoływaliśmy przecież opinię jednego z reprezentantów Polski, który widząc go z bliska przeżył wręcz szok światopoglądowy. – Ten Mueller, jak na niego patrzyłem, nie wygląda nawet jak piłkarz. Może coś ze mną jest nie tak, ale bardziej na zawodnika wygląda już Demjan – twierdzi kadrowicz potwierdzając przy okazji słowa samego Muellera. – Rzadko widuję zawodników, którzy grają tak komicznie jak ja – powiedział kilka ładnych lat temu. Dziś natomiast mówi: – Czasem wychodzisz w powietrze, ale natychmiast zostajesz zepchnięty do wody – to nawiązanie do mentalnego wypalenia kolejnymi meczami.

Mueller na murawie Velodrome nie wygląda jednak na piłkarskiego topielca. Wchodzi na nią tak rozanielony, jakby tych goli nabił już na turnieju z pięć. Od razu zajmuje miejsce obok Mario Gomeza i Samiego Khediry. Julian Draxler nagrywa telefonem trybuny, Pierluigi Collina żywiołowo gestykuluje w rozmowie z Didierem Deschampsem, a napastnik Bayernu dyskutuje z wielkimi nieobecnymi. W tym momencie już wie, że do jedenastki nie załapał się też Mario Goetze, więc zdobywanie bramek musi spoczywać na jego barkach. Może i asekurował się, że jeśli Niemcy zdobędą mistrzostwo bez jego gola i nie zyska najlepszych ocen w mediach, to i tak zabierze trofeum do domu, ale dziś – w tych okolicznościach, przy tylu absencjach i tak rosnącej presji – to miał być wieczór Muellera.

Nie był.

Reklama

160702PYK0014-640x416

Jeżeli ktoś po wczorajszym półfinale i ogólnie całym tym przeciętnym Euro obawiał się, że atrakcyjny futbol ostatecznie został zabity – pierwsza połowa rozwiała jego wątpliwości. Nawet kiedy mierzą się ze sobą tak uznane ekipy, tak porządnie zorganizowane i na takim etapie turnieju – nie trzeba się nastawiać na szachy. Taki trend zagościł przecież w trakcie tego Euro. Można było wręcz się zastanawiać, jak będzie wyglądał futbol przyszłości, skoro już teraz został zakleszczony w tych taktycznych ryzach. Wreszcie jednak zobaczyliśmy mecz kompletny. Czyli taki, w którym wszelkie atrakcje nie wynikały z chaosu (Portugalia – Węgry), tylko z klasycznego kwalitetu jak z Gelsenkirchen. Zwłaszcza Niemców. Bo tak jak wielu Mehmetów Schollów mogło mieć pretensje o styl z Włochami, tak dziś na ekipę Loewa patrzyło się wybornie.

Aż do sytuacji z 45. minuty… Cóż to była za konsternacja. Trzy czwarte stadionu nie zorientowało się, co wydarzyło się w polu karnym Llorisa. Początkowo cisza. I ta rosnąca niepewność. Coraz większa wrzawa. Niepokój Niemców i nadzieja Francuzów spoglądających na Nicolę Rizzolego. Nagle decyzja – karny. Eksplozja na Velodrome. Najpierw Neuer-dance, a już chwilę później techno-dance Griezmanna. Prowadzenie niezasłużone? Patrząc na samą grę oczywiście, ale zachowanie Schweinsteigera to obok tańca Zazy i fryzury Zozulii jeden z większych absurdów Euro.

Pilka nozna. Euro 2016. Niemcy - Francja. 07.07.2016

Niemcy mają za sobą fantastyczny turniej. Gdyby stworzyć ranking najlepiej zorganizowanych drużyn – prawdopodobnie zajęliby pierwsze miejsce. Ale – jak to ujął Fernando Santos – finałów się nie rozgrywa, tylko wygrywa, a tutaj każdy mecz był dla nich jak finał. Już przed turniejem debatowano w nieskończoność o sensie gry z napastnikiem, bez snajpera lub z fałszywą dziewiątką, a teraz – po tym turnieju – ten temat trafi chyba na lokalne uniwersytety. Nie sprawdziła się gra ani z Muellerem, u którego z każdą minutą coraz bardziej rosła frustracja, ani z Mario Goetze, po którym na pierwszy rzut oka widać, że spędził miesiąc w kraju bagietek i croissantów i ktoś prawdopodobnie zatrzasnął go w piekarni obok ośrodka Clairefontaine.

Po dzisiejszym meczu – chyba można to już napisać? – poznaliśmy też wreszcie MVP turnieju. Długo można było się zastanawiać, czy miano to należy się Bale’owi, Bonucciemu czy może wcześniej Payetowi, ale teraz Griezmann prawdopodobnie zabił tę dyskusję. Dziś brzmi to abstrakcyjnie, ale jeszcze po pierwszym meczu tematem radiowych i telewizyjnych debat była jego dyspozycja. Stawiano wręcz tezy, że Deschamps powinien poszukać alternatywy na miejsce jego i Pogby. Tak też zresztą selekcjoner postąpił. Z Albanią wpuścił snajpera Atletico ledwie na 22 minuty i ten w końcówce otworzył wynik. Ostatnie mecze to już spektakl w wykonaniu Griezmanna. Dwa gole z Irlandią, bramka i dwie asysty z Islandią, dwie sztuki z Niemcami. Mieliśmy madrycki pojedynek o Złotą Piłkę ledwie wczoraj, a już w niedzielę dostaniemy kolejny. Cristiano kontra Griezmann. Ależ to będzie puenta tych mistrzostw!

Reklama

TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Fot. FotoPyK

***

Za użyczenie samochodu na czas Euro 2016 dziękujemy firmie Pol-Mot.

Zrzut ekranu 2016-06-09 o 14.04.45

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...