Reklama

Szpila tu, szpila tam i lista, której nikt nie widział. Mourinho znów jest sobą

redakcja

Autor:redakcja

05 lipca 2016, 17:57 • 3 min czytania 0 komentarzy

– To praca, którą każdy chciałby każdy mieć, ale niewielu otrzymuje taką szansę. Ja ją otrzymałem. Jose Mourinho znów jest w swoim żywiole. Znów może uświadamiać piłkarski świat, kto jest jego najjaśniejszą gwiazdą, prawdziwym królem na Żelaznym Tronie. I tak jak do tego przyzwyczaił, znów dał na swojej powitalnej konferencji show, którego nikt szybko nie zapomni.

Szpila tu, szpila tam i lista, której nikt nie widział. Mourinho znów jest sobą

Na pewno nie Arsene Wenger.

– Są menedżerowie, którzy ostatnio wygrali ligę jakieś dziesięć lat temu. Ja wygrałem ją ostatnio rok temu. Jeżeli ja mam coś do udowodnienia, pomyślcie o innych.

Ani Ryan Giggs.

– To nie ja sprawiłem, że Ryan odszedł z klubu. On chciał tej posady, którą klub zdecydował się powierzyć mi. To nie moja wina. Oni po prostu zdecydowali, że to robota dla mnie.

Reklama

Louis van Gaal też nie.

– Nigdy nie byłem najlepszy w chowaniu się za słowami i filozofiami. Nie starałem się być w tym dobry. Moje podejście było zawsze bardziej agresywne, bardziej ryzykowne.

– Finisz na czwartym miejscu? To nie cel dla mnie.

Dostało się również Royowi Hodgsonowi.

– Może i Rooney nie jest typową dziewiątką, łowcą goli, ale nigdy nie będzie też zawodnikiem na pozycję numer sześć, grającym 50 metrów od bramki. Możecie mi mówić, że jego podania przy takim ustawieniu są doskonałe, ale moje też są, gdy nikt mnie nie atakuje. Trudniejsze jest odnalezienie się pod bramką i skierowanie piłki do siatki.

Krótko mówiąc – nikt nie miał prawa czuć się bezpieczny. No, może poza sir Alexem Fergusonem, do którego „The Special One” zawsze miał ogromny szacunek i już zdążył wprosić się na drinka („Powiedział mi, żebym zabrał do Manchesteru parasol i butelkę wina. Będziemy mieli teraz sporo okazji, by się spotkać”). A, no i oczywiście samym Mourinho, który odrobił pracę domową i doskonale przeczuwał, w który punkt uderzą dziennikarze. Cios od tych zarzucających mu macosze podejście do młodych zawodników zblokował w charakterystyczny dla siebie sposób.

Reklama

– Czasami promujesz młodych zawodników, bo nie masz innego wyboru. Ale u mnie zawsze było mało kontuzji, znacznie mniej niż w innych zespołach. Dawałem młodym piłkarzom grać, bo w nich wierzyłem, a nie dlatego, że starsi byli kontuzjowani. 

Nie omieszkał więc wbić kolejnej szpileczki van Gaalowi, któremu portal PhysioRoom.com wyliczył 78 mniejszych i większych urazów w ciągu całego poprzedniego sezonu. Przy okazji Mourinho stwierdził też, że przez całą swoją karierę wypromował 49 zawodników z akademii do pierwszego zespołu i na dowód pokazał obecnym listę. A w zasadzie kartkę, na której ta lista miałaby być, ponieważ ostatecznie nikt nie dostał jej do ręki, by można było ją jakkolwiek zweryfikować. Szybko odtworzyli ją natomiast dziennikarze Mirror.co.uk i choć teza, że „z wielu z nich zrobił zwycięzców Ligi Mistrzów i reprezentantów kraju” jest dość mocno naciągana, bo jednak większość nazwisk to kompletni przeciętniacy, tłukący się dziś po klubach takich jak Port Vale czy Petrolul Ploiesti, to koniec końców nikt Mourinho kłamstwa nie zarzuci. Morata gra w reprezentacji? No gra. On, Nacho, Jese czy Casemiro wygrali Ligę Mistrzów? No wygrali. Na odparcie tego ataku był przygotowany perfekcyjnie. Nie stawiam na piłkarzy z akademii? Proszę bardzo, 49 to chyba niezła liczba, co? Typowy Jose.

Można go kochać, można nienawidzić. Stany pośrednie raczej nie są tutaj przewidziane. Ale na pewno nikt z przeciwników, a już tym bardziej zwolenników „Mou” nie powie, że liga angielska bez niego nie stała się uboższa o trochę przedmeczowego i pomeczowego pieprzu cayenne.

Jaki byś nie był – dobrze mieć cię z powrotem na świeczniku, Jose.

Najnowsze

Anglia

Anglia

Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Michał Kołkowski
1
Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Komentarze

0 komentarzy

Loading...