Reklama

Zagłębie zmierza do Europy oraz po tytuł najlepszego beniaminka XXI wieku

redakcja

Autor:redakcja

30 kwietnia 2016, 13:25 • 4 min czytania 0 komentarzy

Zagłębie Lubin, jakby trochę po cichu, zalicza niesamowity sezon. Na trzy kolejki przed końcem strata do podium wynosi jeden punkt i – patrząc po ostatniej formie „Miedziowych” – wydaje się, że to właśnie w Lubinie mamy najpoważniejszego kandydata do brązowego medalu. A byłaby to sprawa bez precedensu w najnowszej historii polskiej piłki, bo w XXI wieku żadnemu beniaminkowi nie udało się zakończyć rozgrywek na pudle. Najbliżej tego celu był Piast Marcina Brosza z sezonu 2012/13, który ostatecznie zajął czwartą pozycję, dającą awans do europejskich pucharów.

Zagłębie zmierza do Europy oraz po tytuł najlepszego beniaminka XXI wieku

Jakkolwiek patrzeć, celem obecnego Zagłębia również są puchary, a nie żadne bicie rekordów. Jeśli jednak lubinianie w ostatnich trzech meczach zdobędą siedem oczek, staną się najlepiej punktującym beniaminkiem od wielu wielu lat (pod względem średniej na mecz). A prze terminarzu „Miedziowych” i ich ostatniej dyspozycji to wcale nie wygląda nierealnie. Zobaczmy, jakie mecze czekają jeszcze podopiecznych Piotra Stokowca.

Pogoń (wyjazd)
Lech (dom)
Piast (wyjazd)

Wiadomo, szczególnie łatwo też nie będzie, ale zaliczenie najlepszego sezonu w wykonaniu beniaminka w XXI wieku nie może być przecież łatwe. Zagłębie, między innymi w ostatnim meczu z Legią, udowodniło jednak, że stać je na rzeczy wielkie. Główny faworyt do zdobycia mistrzostwa Polski został zupełnie stłamszony i pozbawiony wszelkich atutów. Natomiast lubinianie wyglądali na drużynę świadomą, konsekwentnie realizującą taktykę i z wyrachowaniem punktującą błędy przeciwnika.

Tak naprawdę dzisiejsze Zagłębie jest świetnie zbilansowanym zespołem, który ma liderów w każdej formacji. W obronie rządzi Maciej Dąbrowski, a po lewej stronie na całej długości boiska zasuwa (chociaż ostatnio się leczy) Djodre Cotra, który – poza rozbijaniem akcji przeciwników – wypracował drużynie już osiem bramek (gol, pięć asyst, dwa kluczowe podania). Obaj defensorzy lubinian należą do ścisłej ligowej czołówki na swoich pozycjach, a w wielu posezonowych opracowaniach z pewnością zmieszczą się nawet w top 3.

Reklama

W pomocy wreszcie klasę pokazuje Łukasz Janoszka, który strzelił już siedem goli i siedem kolejnych wypracował (dwie asysty, wywalczony rzut karny, cztery kluczowe podania). A z przodu coraz pewniej czuje się 20-letni Krzysztof Piątek, dla którego tak naprawdę jest to debiutancki sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Co prawda jego dorobek strzelecki jeszcze nie robi wrażenia (sześć trafień), ale wiosenna dyspozycja, dzięki której strzelił cztery gole, dołożył trzy asysty i wywalczoną jedenastkę – już tak. Co więcej, Piątek zdaje się mieć niezwykle ważną dla napastnika cechę – głowę. On najlepiej czuje się w prestiżowych starciach z największymi rywalami, o czym świadczą gole w trzech kolejnych meczach z Legią oraz trafienie w jesiennym starciu z broniącym tytułu mistrzowskiego Lechem.

Dorobek czołowych graczy Zagłębia niknie jednak nieco przy liczbach Filipa Starzyńskiego, któremu – od powrotu z Belgii – naprawdę rzadko zdarza się zaliczyć tzw. pusty mecz, czyli zawody, w których nie wypracowuje choćby jednego gola. Prześledźmy jego dotychczasowe występy w miedziowych barwach:

Ruch – bez wypracowanego gola
Legia – asysta
Cracovia – gol i asysta
Lechia – gol
Śląsk – kluczowe podanie
Pogoń – asysta
Górnik Łęczna – strzał, który dobił Piątek
Piast – gol i asysta
Wisła – asysta
Lechia – bez wypracowanego gola
Cracovia – bez wypracowanego gola
Ruch – dwie asysty
Legia – asysta i kluczowe podanie

A pamiętajmy, że i w reprezentacji Filip nie zaliczył pustego przelotu. W lidze łącznie mamy trzynaście spotkań i ledwie trzy mecze bez jego udziału przy bramce. Nadużyciem byłoby jednak napisanie, że Zagłębie świetnie gra wyłącznie dzięki Starzyńskiemu. Tak naprawdę Piotr Stokowiec idealnie skroił tę drużynę pod tak kreatywnego zawodnika. Jesienią rolę technicznego rozgrywającego miał pełnić Jan Vlasko, któremu skrzydeł nie pozwoliły rozwinąć kontuzje. Drugim wyborem został Starzyński i okazał się to strzał w dziesiątkę. A przy okazji pokazuje to też, że Zagłębie nie jest drużyną budowaną z przypadku, lecz mamy tu starannie przemyślaną i konsekwentnie realizowaną koncepcję.

Co dalej? Do końca sezonu pozostały trzy mecze i na nich trzeba się skupić, ale z pewnością w głowach lubińskich kibiców coraz mocniej przebijają się myśli o Europie. A żeby jakkolwiek w niej zaistnieć, Zagłębie musiałoby dokonać punktowych wzmocnień oraz – co nawet ważniejsze – zrobić co w swojej mocy, by utrzymać obecną kadrę. Najtrudniej będzie rzecz jasna ze Starzyńskim, którego cena może przerosnąć możliwości lubińskiego klubu. Spekuluje się też, że jedną z opcji może być też kolejne wypożyczenie. Jakkolwiek spojrzeć, w kontekście potencjalnej gry w pucharach, równie ważne co trzy ostatnie mecze, będzie starcie po sezonie, właśnie o Filipa Starzyńskiego.

MS

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Michał Trela
1
Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...