Reklama

Lechia i Termalica zagrały dla Jagiellonii. Piękny gest!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 marca 2016, 18:09 • 3 min czytania 0 komentarzy

Lechia Gdańsk Piotra Nowaka ma rozdwojenie jaźni, to ekstraklasowy Dr. Jekyll and Mr. Hyde. Raz coś w nią wstępuje i staje się nieuchwytna, raz sprawia wrażenie drużyny będącej w zasięgu wszystkich ekip (włącznie z Górnikiem Zabrze), a te chętnie z tego korzystają. Do dziś podział był prosty – gorsze oblicze Lechia pokazywała na wyjazdach, lepsze u siebie. Jej dotychczasowi wiosenni rywale wyjazd nad morze będą wspominać trochę gorzej niż wycieczkę w tym kierunku z czasów podstawówki, ale już Termalice uprzykrzyć życia się nie udało. 

Lechia i Termalica zagrały dla Jagiellonii. Piękny gest!

Przypomnijmy: Podbeskidzie – abstrahując od okoliczności – opuszczało Wybrzeże z bagażem pięciu goli. Piast – jeszcze wtedy lider – przyjął trójkę i był to tzw. najmniejszy wymiar kary. Jagiellonia? Znów piątka. Na tle tych drużyn beniaminek z Niecieczy wypada świetnie – tylko jedna stracona bramka, tyle samo strzelonych. I punkcik, który wciąż pozwala myśleć o grupie mistrzowskiej.

Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami – Lechia miała przewagę. W czasie wywiadu w przerwie meczu Wojciech Kędziora sprawiał nawet wrażenie gościa, który nie wytrzyma i słynne “parę męskich słów” powie już przed kamerą, a nie w zaciszu szatni. W sumie ciężko mu się dziwić – w pierwszej części był całkowicie odcięty od piłek, futbolówka rzadko znajdowała się nawet w jego okolicy. Cała drużyna Termaliki wyglądała słabo, ale na szczególne wyróżnienie zasłużył Elvis Bratanović. W sumie nie pamiętamy, kiedy ostatni raz byliśmy świadkami takiej sytuacji: absolutnie wszyscy ludzie będący świadkami tego  widowiska – od komentatorów, przez kibiców, po stewardów stojących tyłem do płyty boiska – wiedzieli, że gość po prostu nie ma prawa wyjść na boisko po przerwie. Losowo wybrany mieszkaniec Niecieczy nie zagrałby gorzej. Z kolei bohaterem pierwszej połówki był – zero zaskoczenia – Michał Chrapek. To właśnie będący w świetnej formie pomocnik wyprowadził Lechię na prowadzenie i rządził w środku pola.

Niestety dla kibiców zgromadzonych w Gdańsku, po przerwie Lechia pokazała to oblicze z wyjazdów. Mecz nam się wyrównywał, lechiści oddali inicjatywę, trener Nowak nie pomógł zmianami, ściągając Milę i Chrapka. A Termalica szukała tego gola i – podobnie jak w Szczecinie – znalazła. Strzelił go Smuczyński, chłopak, który wypłynął właśnie w Lechii. Naprawdę ciężko wytłumaczyć postawę gospodarzy.

No rozdwojenie jaźni – raz świetnie, raz do dupy. Albo czarne, albo białe. Brakuje Lechii stabilizacji na przyzwoitym poziomie. Sami jesteśmy ciekawi, jak skończy się to szaleństwo – nad kreską czy może pod. Dziś największym wygranym meczu pomiędzy Lechią a Termalicą jest Jagiellonia, która dzięki remisowi utrzymała miejsce w ósemce. Uznajmy, że to piękny gest wsparcia w kierunku drużyny Probierza, która przeżywa po ostatnim meczu ciężkie chwile.

Reklama

a72018ae3c3a4

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Inne kraje

Dzika karta na mundial dla Rosji. “To możliwe, choć trudne do załatwienia”

Antoni Figlewicz
11
Dzika karta na mundial dla Rosji. “To możliwe, choć trudne do załatwienia”
Inne kraje

“Reprezentacje muszą lepiej dbać o piłkarzy”. Agent grzmi po kontuzji Daviesa

Antoni Figlewicz
1
“Reprezentacje muszą lepiej dbać o piłkarzy”. Agent grzmi po kontuzji Daviesa

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...