Reklama

Zdziesiątkowana Argentyna i bezzębna Brazylia. Wybrakowany hit

redakcja

Autor:redakcja

13 listopada 2015, 18:24 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ściana deszczu sparaliżowała całe Buenos Aires. Niekończące się korki i sukcesywnie pogarszające się warunki atmosferyczne sprawiły, że organizatorzy nie mieli wyboru: spotkanie Argentyny z Brazylią zostało przełożone. O ile? Dokładnie o 24 godziny. Drugie podejście nastąpi dzisiaj w nocy czasu polskiego. I tak się tylko zastanawiamy: może był to jakiś sygnał? Może matka natura nie chciała dopuścić do takiego meczu w TAKIM momencie? Bo nie da się ukryć: to bardzo zły termin na rozegranie południowoamerykańskiego szlagieru.

Zdziesiątkowana Argentyna i bezzębna Brazylia. Wybrakowany hit

Jak Brazylia prezentuje się od jakiegoś czasu – wszyscy wiemy. Każdy mecz to dla Canarinhos pasmo bólu i męki. Przypominamy: mówimy o Brazylii, którą przed całym światem na ich terenie ośmieszyli Niemcy. O Brazylii, która już w ćwierćfinale pożegnała się z tegorocznym Copa America, ulegając Paragwajowi. O Brazylii przeciętnej, żeby nie powiedzieć, że słabej. Brazylii, która nie jest już tą wielką Brazylią. I wreszcie – Brazylii, w której najlepszym nominalnym napastnikiem byłby Robert Lewandowski Arkadiusz Milik Mariusz Stępiński, ponieważ sama nie ma pół klasycznej dziewiątki (no dobra, ma – 35-letniego Ricardo Oliveirę, gratulujemy).

Jakieś pozytywy? Bez wątpienia jest nim powrót Neymara, który odbębnił karę zawieszenia za swoje idiotyczne zachowanie w meczu z Kolumbią, kiedy chwilowo krew przestała docierać do jego mózgu i w efekcie wymierzył soczystego kopniaka w stronę Pablo Armero. Zawodnik Barcelony jest teraz w niesamowitym gazie i jeśli ktoś ma uratować ten mecz, to chyba tylko on (no, po stronie Brazylii liczymy jeszcze na jakiś błysk Douglasa Costy).

A Argentyna? Argentyna to aktualny wicemistrz świata i wicemistrz Copa America. Brzmi nieźle, prawda? Pod tym względem wygląda to naprawdę przyzwoicie. Ale Albicelestes też zmagają się z pewnymi problemami. Największym są kontuzje.

Przede wszystkim – nie zagra on. Leo Messi, najlepszy piłkarz na naszym globie. Czterokrotny zdobywca Złotej Piłki (już niedługo pięciokrotny) podobno ostatnio wrócił do treningów po urazie kolana, ale na zgrupowanie kadry oczywiście nie poleciał. Argentyna jest od niego uzależniona, nie ma tu zbyt wielkiego pola do dyskusji. To on bierze cały wózek na barki, gdy reszta zespołu nie ma siły pchać.

Reklama

Ale to nie koniec. Zabraknie też Aguero, Teveza czy Pastore. Nie zazdrościmy Gerardo Martino. Jego ofensywa została zdziesiątkowana. Jakieś pocieszenie? Może tylko tyle, że Di Maria i Gonzalo Higuain na nic jeszcze nie narzekają, ale znając obecną Argentynę – wczorajszy deszcz mógł u nich spowodować grypę, albo chociaż przeziębienie.

Po dwóch pierwszych kolejkach eliminacyjnych wyżej w tabeli jest Brazylia, bo wygrała chociaż jeden mecz – z Wenezuelą (ale wcześniej dostała bęcki od Chile). Argentyna przegrała u siebie z Ekwadorem i wyszarpała (ha, dobre słowo) remis z Paragwajem. Wnioski? Pozostawiamy już do waszej prywatnej analizy.

Nie zrozumcie nas źle. Nie chcemy zniechęcać was do tego meczu – sami go pewnie obejrzymy. Argentyna zawsze pozostanie Argentyną, a Brazylia – Brazylią. Niezależnie od tego, w jakim aktualnie położeniu znajdują się te reprezentacje – zawsze budzą wielkie emocje. Ale przyznajcie sami: to wszystko nie wygląda najlepiej.

Hit? Bez dwóch zdań, ale jednak mocno wybrakowany.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...