Reklama

Przeglądamy letnie transfery: świetne okienko w wykonaniu polskich klubów

redakcja

Autor:redakcja

06 października 2015, 15:25 • 6 min czytania 0 komentarzy

Niedługo upłyną trzy miesiące od startu ligi, więc można pokusić się o pierwsze podsumowanie letniego okienka transferowego, które obfitowało w bardzo dobre ruchy. Ekstraklasę zasiliło kilkunastu interesujących piłkarzy, a kilku innych wydatnie zyskało na transferze wewnętrznym. Tak naprawdę z najlepszych zakupów można stworzyć bardzo silną jedenastkę, która spokojnie mogłaby grać o najwyższe cele. Niepokojące jednak, że z jedenastu najlepszych ruchów tylko jeden był udziałem kogoś z trójki Legia, Lech lub Lechia, czyli tych najbogatszych i posiadających największe możliwości. Zapraszamy do przeglądu najlepszych transferów z podziałem na pozycje:

Przeglądamy letnie transfery: świetne okienko w wykonaniu polskich klubów

Bramkarz: Emilijus Zubas (nota 5,56) z Bełchatowa do Podbeskidzia

U Zubasa z grą na bramce jest jak z jazdą na rowerze – tego się nie zapomina. Litwin wiosną 2013 roku z rewelacyjnej strony pokazał się na boiskach Ekstraklasy, po czym podjął szereg złych lub fatalnych decyzji. Najpierw wybrał cypryjski AEK (0 meczów), potem duński Viborg (1 mecz) oraz łotewską Daugavę (0 meczów). Następnie wrócił do Bełchatowa, co też nie było najlepszym posunięciem, bo musiał rywalizować z mającymi znacznie lepszą pozycję Malarzem czy Trelą. Tak naprawdę dopiero w Bielsku po raz pierwszy zdecydowanie postawiono na Zubasa, odkąd dwa lata temu wyjeżdżał na podbój Europy. Chociaż nie zapominajmy, że Litwin także i ten sezon zaczynał na ławce, a pomogła mu dopiero czerwona kartka Wojciecha Kaczmarka w meczu z Cracovią. Od tamtej pory – no może poza masakrą z Wisłą – broni naprawdę dobrze i ma najwyższy współczynnik obronionych strzałów w całej lidze (80 procent). Pod względem not Weszło Zubas jest wiceliderem, nieznacznie ustępując Grzegorzowi Kasprzikowi z Górnika. Widać więc doskonale, że Litwin świetnie odnajduje się w drużynach dołu tabeli, kiedy ma pełne ręce roboty. Wystarczy tylko, że czuje zaufanie trenera.

Środkowy obrońca: Jarosław Fojut (6,56) z Dundee do Pogoni
Środkowy obrońca : Jakub Czerwiński (5,91) z Termaliki do Pogoni

Pogoń Szczecin popisała się genialnym posunięciem, bo w jednym okienku zakontraktowała dwóch stoperów, którzy z miejsca stali się czołowymi postaciami całej ligi. Pod względem not Weszło to zdecydowanie najlepsi obrońcy w stawce, a potwierdza to także ligowa tabela, bo „Portowcy” są drużyną, która jak dotąd straciła najmniej goli. Znamienne, że jeszcze wiosną o grze obronnej Pogoni decydował Wojciech Golla, u którego boku grywali cofnięty z drugiej linii Matras lub młody i nieopierzony Sebastian Murawski. Wyglądało to mocno przeciętnie, a kiedy okazało się, że ten jedyny, który trzymał jako taki poziom, odchodzi do Nijmegen, zapowiadało się na prawdziwy dramat. Tymczasem okazało się, że odejście od jakiejkolwiek ciągłości i zatrudnienie starannie wyselekcjonowanych ludzi z zewnątrz to strzał w dziesiątkę. Jakkolwiek patrzeć, największą siłą dzisiejszej Pogoni wydają się właśnie jej stoperzy.

Reklama

Lewy obrońca – Patrik Mraz (5,64) z Górnika Łęczna do Piasta
Prawy obrońca – Marcin Pietrowski (5,13) z Lechii do Piasta

Tak jak Pogoń wyszukała świetnych środkowych poza Ekstraklasą, tak Piast zabezpieczył sobie boki obrony przy użyciu niedocenianych ligowców. Mraz był kompletnie ignorowany przez największych, z mającą ogromne problemy ze znalezieniem lewego obrońcy Legią na czele, a gliwiczanie stoczyli o niego zacięty bój z Wisłą. Wygrali i nie mogą żałować, bo Słowak jest dziś najlepszy na swojej pozycji w całej lidze i notuje kapitalne liczby – dwa gole i sześć asyst. Z kolei Pietrowski był niechciany w Gdańsku, a Gliwicach błyskawicznie dostosował się poziomem do reszty drużyny. Obaj grają świetnie i obaj idealnie sprawdzają się w niełatwej taktyce Latala, w której płynnie przechodzą z systemu 5-3-2 do 3-5-2. Mraz i Pietrowski to jedni z najważniejszych piłkarzy, dzięki którym ta wielka metamorfoza w ogóle mogła mieć miejsce. Jeżeli wciąż macie wątpliwości, wyobraźcie sobie, jak wyglądałby gliwicka maszynka z Klepczyńskim i Brożkiem na bokach obrony.

Defensywny pomocnik – Jacek Góralski (6,00) z Wisły Płocka do Jagiellonii
Defensywny pomocnik – Krzysztof Mączyński (5,27) z Guizhou Renhe do Wisły

Zaczynali z różnych pułapów, bo Góralski był wyróżniającym się pomocnikiem pierwszej ligi, natomiast Mączyński, jako reprezentant Polski, wracał z Chin, gdzie solidnie podbudował domowy budżet. I obaj zdecydowanie się sprawdzają, co tylko pokazuje, że przy transferach do klubu nie ma reguły, a decydować powinny wyłącznie umiejętności. Góralski robi prawdziwą furorę, z meczu na mecz gra coraz lepiej i sami zastanawiamy się, gdzie ten chłopak się zatrzyma. Według not Weszło to dziś najlepszym pomocnik całej ligi. Z kolei Mączyński uporządkował grę Wisły, a według słów Pawła Brożka, jest typem piłkarza, którego Wiśle najbardziej brakowało. W Krakowie mogą tylko żałować, że nie udało się zatrzymać Semira Stilicia, bo taki duet w środku pola byłby wielką siłą całej drużyny.

Prawy pomocnik – Krzysztof Janus (5,55) z Wisły Płock do Zagłębia
Lewy pomocnik – Piotr Grzelczak (5,36) z Lechii do Jagiellonii

Reklama

Skrzydła zestawiamy z graczy, którzy mają już swoje lata, ale do gry na najwyższym poziomie w lidze predysponują ich umiejętności. Janus ostatni raz w Ekstraklasie kopał pięć lat temu, zupełnie bez rewelacji, a potem odbył zasłużoną tułaczkę po pierwszej lidze. Do grania na najwyższym poziomie wrócił dopiero jako 29-latek, co jednak nie przeszkadza mu pokazywać młodzieńczej fantazji i po prostu dobrze grać w piłkę. W tym sezonie w czternastu meczach we wszystkich rozgrywkach zaliczył już pięć bramek i sześć asyst, a wciąż mamy wrażenie, że on się dopiero rozkręca. Z kolei Grzelczak w Jagiellonii częściej grywa na szpicy, chociaż po transferze Cernycha obserwujemy coraz większą rotację. Wydaje się, że byłemu piłkarzowi Lechii to nie zmiana pozycji pomogła, a okazane zaufanie. Dziś to jeden z ważniejszych graczy nieźle radzącej sobie Jagiellonii.

Ofensywny pomocnik – Konstantin Vassilijev (5,60) z Piasta do Jagiellonii

Jeżeli Grzelczak jest ważnym piłkarzem dla Jagiellonii, to Vassilijev jest tym najważniejszym. Również w tym przypadku zachodzimy w głowę, jak piłkarz o tak dużych umiejętnościach mógł zostać olany przez nasze największe kluby. Michał Probierz już po kilku treningach orzekł, że Estończyk to piłkarz kompletny i z miejsca zaczął kombinować, jak ułożyć pod niego grę i najlepiej wykorzystać jego umiejętności. Ostatnio szkoleniowiec Jagiellonii przyznał nawet, że chyba za bardzo uzależnił drużynę od Vassilijeva, chociaż – jak przypuszczamy – takie problemy chciałoby my mieć wielu ligowych trenerów. Jakkolwiek patrzeć, lepiej mieć w swoich szeregach gwiazdę, pod którą grają wszyscy, niż takiej gwiazdy nie mieć.

Napastnik – Nemanja Nikolić (6,09) z Videotonu do Legii

W letnim okienku transferowym do naszej ligi trafiło wielu obiecujących napastników, ale żaden z nich nie może się równać z węgierskim snajperem. Niektórzy twierdzą, że bez niego Legia wyglądałaby tak samo jak Lech i – patrząc po liczbach Nikolicia – trudno taką ewentualność zupełnie odrzucić. Nemanja w jedenastu meczach, w których przecież nie zawsze grał pełne 90 minut, zdobył dwanaście goli, a kilka kolejnych wypracował. Jeżeli utrzyma skuteczność, na koniec sezonu zakręci się koło 40 trafień, choć oczywiście jest to mało prawdopodobne. Tak czy inaczej dawno w Legii nie oglądaliśmy napastnika z tak ułożoną stopą. I wciąż nie możemy zrozumieć, co Henning Berg wymyślił przed meczem z Napoli, że posadził napastnika w takim gazie na ławce. Czy istnieją jakiekolwiek założenia taktyczne, które uzasadniałyby taką decyzję?

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...