Reklama

Liga bardziej polska? 106 obcokrajowców w całej Ekstraklasie

redakcja

Autor:redakcja

24 lipca 2015, 12:53 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dzień po tym, jak nasza europejska reprezentacja zmniejszyła się o połowę, trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywy, czy przekonywać, że w naszej lidze dobrze się dzieje. My jednak zwróciliśmy uwagę na pewien aspekt, który w dłuższej perspektywie może okazać się istotny. Mamy tu na myśli drastycznie spadającą liczbę zagranicznych piłkarzy.

Liga bardziej polska? 106 obcokrajowców w całej Ekstraklasie

No bo jeśli mielibyśmy doszukać się jakichkolwiek prawidłowości w trwającym okienku transferowym, byłby to fakt, że nasze drużyny przewietrzyły swoje szatnie właśnie z obcokrajowców, których jakość często pozostawiała wiele do życzenia. W całej Ekstraklasie nie ma ani jednego klubu, który w obecnej kadrze miałby większą liczbę zagranicznych piłkarzy, niż to miało miejsce jeszcze na wiosnę. Status quo zachowały pod tym względem jedynie Lechia i Ruch, a cała reszta zmieniła proporcje w szatni na korzyść Polaków. Nie wszystkim udało się to, jeśli prześledzimy wyjściowe jedenastki, ale całe kadry – owszem.

Liczbowo wygląda to tak, że jeszcze dwa miesiące temu w kadrach naszych drużyn mieliśmy 140 obcokrajowców, a teraz jest ich już tylko 106. Oznacza to, że w każdym zespole średnio zrobiły się minimum dwa miejsca dla krajowych zawodników, którym – jak wyrecytowaliby prezesi – łatwiej będzie się teraz przebić, i którzy w mniejszym stopniu obciążą klubowe budżety.

Największe czystki poczyniono w Kielcach, gdzie po zagranicznych piłkarzach zwolniło się aż pięć miejsc. Natomiast w Górniku Łęczna, Lechu, Śląsku i Zagłębiu pozostały cztery wakaty. A skoro jesteśmy przy beniaminkach, to warto podkreślić, że Termalica i „Miedziowi” wprowadzili do ligi tylko ośmiu stranierich, a z Bełchatowem i Zawiszą zleciało ich aż czternastu.

Wypada więc tylko podziękować takim gościom, jak Bożok, Josu, Sawickij, Ouattara, Porcellis, Keita, Djoum, Ubiparip, Bougaidis, Miranda, Malbasić, Cifuentes, Izvolt, Nieves, Horvath, Martinez, Cisse, Pesković czy Kamess. To głównie na ich przykładzie prezesi naszych klubów przekonali się, że masowe ściąganie noname’ów z zagranicy zwyczajnie się nie opłaca.

Reklama

Z naszej ligi odeszło o 34 obcokrajowców więcej, niż do niej przybyło. Jak to będzie wyglądać jakościowo, czas pokaże, ale chyba są powody, by optymistycznie spojrzeć w przyszłość. W najlepszych klubach raczej nie żałują, bo w takim Lechu niewielu wolałoby wymienić Robaka i Thomallę z powrotem na Sadajewa i Ubiparipa. W Legii również nie tęsknią już za Orlando Sa, bo obiecująco wygląda nowy duet Nikolić-Prijović. Tak naprawdę z całej gromady pogonionych stranierich jak dotąd nie udało się wypełnić luki przede wszystkim po Semirze Stiliciu i Marco Paixao. Jak sądzimy, w Zabrzu mogę też tęsknić za Steinborsem, jednak to już zupełnie inna historia.

Jeśli kolejne dwa, trzy okienka będą wyglądały podobnie, to – kto wie – być może tak często stosowany u nas zwrot „zagraniczny szrot” stanie się archaizmem.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
3
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...