Martwiliśmy się o herszta ołomuńskiej ośmiornicy. Po pożegnaniu Wrocławia miał wylądować w Omonii, potem w Slavii, ale nic z tego nie wyszło i słuch o nim zaginął. Z troską rozesłaliśmy swoich skautów po lokalach socjalnych, rozpytywaliśmy na mieście o zaimprowizowane wytwórnie wywaru z myszy. Pytaliśmy, czy gdzie kto nie widział jego charakterystycznego roweru marki Wigry 3 ze scentrowanym kołem i przyczepką jednoosiową na wyposażeniu, ale wszystko jak fioletowa ambrozja w piach. Wreszcie jednak Staszek Levy wypłynął. Złowrogi pisk Skody 130 L na ołomuńskiej rejestracji usłyszano w Albanii, pod stadionem Klubi Sportiv Flamurtari Vlorë.
Słynna arena Flamurtari w pełnej krasie. Nie ustalono, czy wraz z Levym do Vlore pojechał kulawy Zdenek
Flamurtari to szósty zespół albańskiej Kategoria Superiore, w składzie tej ekipy jest rodzynek z polską przeszłością – Bedi Buval. Dzięki albańskiemu portalowi gazetadita.al dowiedzieliśmy się, że Staszek dostał robotę bo zna tamtejsze realia, ale także dlatego, że był tańszy niż jego bezpośredni konkurent, Serse Cosmi. Plan powinien mu przypaść do gustu – na początek totalna rozpierducha. Flamurtari jest najwyraźniej całe w ekskrementach, bo książę brzeszczotu ma zresetować szatnię i zacząć od podstaw. Oby tylko nie potraktował zaleceń prezesa zbyt dosłownie, bo przypominamy, że po jego zwolnieniu ze Śląska pisaliśmy tak:
3 września 2012 roku Stanislav Levy przejął drużynę MISTRZA POLSKI i od tamtej pory poprowadził ją w 50 spotkaniach ligowych, z których wygrał zaledwie 16. Bilans 16 zwycięstw, 17 remisów i 17 porażek dla drużyny, która przed przyjściem Czecha była w tabeli albo pierwsza, albo druga, to całkowity wstyd. Levy doprowadził Śląsk najniżej jak się dało – ledwie trzy punkty nad strefę spadkową. Wydaje się, że może polecieć jeszcze w poniedziałek, czego tak naprawdę mu życzymy: dość już tej błazenady. Pośmialiśmy się, poopowiadaliśmy dowcipy, było wesoło, ale czas przyjąć do wiadomości, że są na tym świecie ludzie, którym dobro Śląska leży na sercu.
Chyba nie tylko my więc nie byliśmy pod wrażeniem trenerskiego kunsztu The Social One, skoro tak długo czekał, a na koniec zgłosił się tylko klub z albańskich Pabianic (Vlore ma 80 tysięcy mieszkańców).