Reklama

Odczuli efekt nowej miotły, czy zwolnili poprzedniego trenera?

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2015, 10:50 • 3 min czytania 0 komentarzy

Po efektownym zwycięstwie nad Zawiszą spokojnie można już mówić o wielkiej metamorfozie, jaka nastąpiła przy Kałuży pod wodzą Jacka Zielińskiego. Cracovia jako drużyna osiągnęła chyba najwyższą formę w całej lidze. W pięciu ostatnich meczach zdobyła trzynaście goli, czterokrotnie wygrała i ani razu nie zaznała smaku porażku. Zewsząd płyną więc pochwały i słowa uznania, zresztą jak najbardziej zasłużone, bo na na grę krakowian patrzy się z dużą przyjemnością. Nie ukrywamy jednak, że tak znaczący postęp w bardzo krótkim czasie skłania nas do refleksji.

Odczuli efekt nowej miotły, czy zwolnili poprzedniego trenera?

Bo czy wszystko można tłumaczyć efektem nowej miotły? Czy to naprawdę Jacek Zieliński sprawił, że Rakels zaczął trafiać w bramkę, przebudził się Budziński, a Sretenović nagle stał się nie do przejścia? Czy poprzedni szkoleniowiec był aż tak słaby, że nie potrafił wykorzystać drzemiących w swoich piłkarzach umiejętności? A może to Robert Podoliński ma rację i słuszne są słowa, które wypowiedział na łamach Faktu już po pożegnaniu z drużyną: Denerwuje mnie, że piłkarze szepczą, gadają, zastanawiają się. Kibice liczą, że oni po prostu ciężko trenują i nie skupiają się na tym, kiedy zwolnią trenera.

A potem jeszcze dodał, iż kiedyś usłyszał od piłkarzy, że jeśli wraz z całym sztabem nie okaże im więcej szacunku, to momentalnie go zwolnią. Czy tak się naprawdę stało, ciężko powiedzieć, bo – jak już wspomnieliśmy – nie da się wykluczyć, że praca w Ekstraklasie całkowicie przerosła Podolińskiego. Jeśli jednak jest w tym jakieś ziarno prawdy, to mamy tu do czynienia z sytuacją starą jak świat – ale wciąż bulwersującą i patologiczną – w której piłkarze wybierają sobie trenerów i kręcą całym klubem od dołu.

Sprawdźmy, na których piłkarzy najlepiej wpłynął efekt nowej miotły lub, jak kto woli, którzy piłkarze zwolnili poprzedniego szkoleniowca. Mamy tu na myśli gości, którzy brali udział w pucharowej kompromitacji z Błękitnymi, a później – w ostatnim miesiącu pracy Podolińskiego – potrafili wywalczyć punkty tylko w jednym z czterech meczów. A potem zaczęli grać jak z nut…

Posłużmy się tu naszymi notami i weźmy ostatnie 30 dni Podolińskiego oraz pierwsze 30 dni Zielińskiego. Największy wzrost zaobserwowaliśmy u Sretena Sretenovicia, który najpierw zapracował na średnią  4,00, by teraz grać na 6,20. Na przestrzeni jednego miesiąca Serb poprawił się więc o 2,20 punktu, co w tym przypadku stanowi ogromną różnice. Tuż za jego plecami mamy Adama Marciniaka ze wzrostem o 1,87 oraz Denissa Rakelsa z 1,15. Jakkolwiek patrzeć, to właśnie ci piłkarze mogą być postrzegani jako główni winowajcy zwolnienia poprzedniego trenera.

Reklama

Rzecz jasna nie można odbierać Jackowi Zielińskiemu zasług, bo swoją pracę zaczął od kilku rozsądnych ruchów. Zmienił system gry, odsunął Żytkę i Rymaniaka, a postawił na Deleu czy Cetnarskiego. Spokój obecnego szkoleniowca Cracovii może mącić jedynie fakt, że pracuje z ludźmi o dwóch obliczach, którzy w tajemniczy sposób, i to z dnia na dzień, potrafią złapać formę lub kompletnie ją zagubić. Dziś Zieliński w efektowny sposób kontrastuje z Podolińskim i odbudowuje swoją pozycję na rynku, ale musi pamiętać, że życie trenera – zwłaszcza w naszej lidze – jest mocno przewrotne. I że do nie dawna w Ruchu Chorzów to Jan Kocian efektownie kontrastował z nim samym.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...