Reklama

Nie róbmy z Peszki ostatniej pierdoły

redakcja

Autor:redakcja

29 marca 2015, 17:25 • 3 min czytania 0 komentarzy

Są takie nazwiska w reprezentacji, na które kibice zdają się reagować alergicznie. Nie ma znaczenia aktualna forma, nie ma znaczenia ile w danym momencie mogą dać drużynie – ich obecność budzi śmiech, a u niektórych nawet panikę. Tak jest na pewno choćby z Kubą Wawrzyniakiem, a w ostatnich dniach zauważyliśmy, że podobnie traktuje się Sławka Peszkę.

Nie róbmy z Peszki ostatniej pierdoły

Gdy pada temat “Peszko w kadrze” przeciętny kibic wyświetla sobie w głowie film ze zmarnowanymi setkami Sławka z Niemcami. Gdy trwa dyskusja “Peszko w klubie” przypomina sobie lawirowanie “Peszkina” między ławką rezerwowych a składem w 2.Bundeslidze. Zawsze jego image okraszony jest jeszcze aferą taksówkową, względnie – jakąś głupią kartką.

Nie zrozumcie nas źle: będziemy ostatnimi osobami, które zapiszą się do fanklubu Sławka. Apelujemy tylko o to, by potraktować jego kandydaturę na skrzydło uczciwie. A uczciwość wymaga by mówić – i pamiętać – o plusach. A tych wcale nie jest na ten moment tak mało, bo nie znajdziecie wielu kadrowiczów, którzy byliby w lepszej formie.

Screen Shot 03-26-15 at 11.41 AM

Sławek gra regularnie w Bundeslidze, zbiera przyzwoite noty, a w klubie na tyle podbił sobie reputację, że klubowy magazyn poświęcił mu czołówkowy materiał (macie zajawkę powyżej). Oglądaliśmy go ostatnio między innymi w starciu z BVB. Grał na Reusa i Schmelzera. Nie będziemy was kitować,  że wciągnął ich nosem, że robił z utytułowanych kolegów po fachu pajaców. Ale nie odstawał, dawał sobie radę, a to już coś biorąc pod uwagę klasę rywali. Szczególnie, że raz zakręcił Schmelzerem jak na treningu, odstawiając go na kilka metrów i dając początek bardzo groźnej kontrze (więcej o tamtym meczu TUTAJ) – jego dynamika wciąż potrafi robić różnicę.

Reklama

Peszko mógłby też uczyć praktycznie wszystkich polskich skrzydłowych zasuwania w defensywie. Ma naprawdę imponujące statystyki pod względem odbiorów, przechwytów, a to wszystko widać po jego grze – tyra w tyłach jak mało który skrzydłowy. Kto wie, może ten renesans formy wynika po części z towarzystwa Olkowskiego na prawej flance, bo gołym okiem widać jak dobrze się rozumieją, jak asekurują się w obronie i szukają przy przejściu do ataku. Tak czy inaczej – współpraca daje efekty i czy się komuś podoba czy nie, dobra gra Olkowskiego to też argument za tym, by grać Peszką.
Image and video hosting by TinyPicPeszko czterdziestym czwartym najlepiej odbierającym zawodnikiem Bundesligi. Również przed Olkowskim

Nie zapominamy o minusach Sławka. Widzieliśmy bardziej zaawansowane technicznie pachołki treningowe. W Dublinie trzeba grać o pełną pulę, a na ten moment według nas Peszko lepiej nadawałby się do meczu, w którym trzeba się bronić. Liczby w tym sezonie? Dajcie spokój, ledwo jedna asysta. Nie ma o czym gadać.

Ale z drugiej strony, “Grosik” ma jeszcze gorsze staty klubowe, a jakoś nie przeszkodziło mu to wnieść wiele życia i wartości do drużyny Nawałki. Peszko wciąż ma depnięcie, które pozwala odstawić poważnej klasy obrońców, gra regularnie, jest w formie, najlepiej rozumie się z reprezentacyjnym partnerem z boku obrony. Ma dość argumentów, by nie traktować go z góry jako zło konieczne, dyżurnego kozła ofiarnego.

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...