Reklama

Świeży start Fabio Quagliarelli. Byczek pokazuje rogi

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2014, 11:17 • 6 min czytania 0 komentarzy

W lecie tego roku został oddany bez żalu. W drużynie Juventusu nie było już dla niego miejsca i za mierne 3,5 mln euro zmienił jeden koniec Turynu na drugi. Transfer ten nie odbił się szerokim echem w mediach, a fani bianconeri odetchnęli z ulgą, że pozbyto się niechcianego piłkarza, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei. I o ile mistrzowie Italii raczej nie tęsknią za Quagliarellą, to Fabio na pewno nie żałuję przeprowadzki z Juventus Stadium na Stadio Olimpico. Piłkarz, który w jednym zespole był wyborem numer sześć do gry w ataku, w Torino stał się motorem napędowym drużyny i najgroźniejszą bronią Granata. Wraz z przeprowadzką do Byków popularny „Eta Beta” odnalazł dawno zagubioną powtarzalność i okazał się być transferowym strzałem w dziesiątkę.

Świeży start Fabio Quagliarelli. Byczek pokazuje rogi

Stara Dama wydawała w sumie na Quagliarellę 15 mln euro, a ten miał się stać snajperem piemonckiej jedenastki. Problem polega na tym, że Fabio nigdy nie był uosobieniem skuteczności i jeszcze nie zdarzyło mu się strzelić więcej niż 13 bramek w sezonie. Kiedy napastnik zasilał ekipę bianconeri wielu marzyło, że będzie osławionym „top playerem”, który będzie zdobywał powyżej dwudziestu goli w lidze rocznie. O ile można powiedzieć, że trafienia Quagliarelii zapadają w pamięć, to trzeba dodać, że chodzi tu o samą urodę tych bramek, a nie o ich liczbę. 31-letni reprezentant Włoch ma to do siebie, że potrafi pokonać bramkarza rywali z niemalże każdej pozycji na boisku, jednak kiedy trzeba tylko dołożyć nogę, bądź znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie to ma z tym spore problemy.

W Juventusie Quagliarella strzelił 30 goli w ponad stu występach i nie jest to statystyka, której mógłby się wstydzić. Jego problemem były rozdmuchane oczekiwania tifosich, które co ciekawe spełniał na samym początku swej przygody w zespole bianconeri. Fabio strzelił 9 bramek w rundzie jesiennej sezonu 2010/2011 i wyrastał na pierwszoplanową gwiazdę w ataku Starej Damy. Jego świetną dyspozycję przerwała jednak kontuzja, której nabawił się w meczu z Parmą. Quag zerwał więzadła w kolanie i do końca rozgrywek oglądał poczynania kolegów z zespołu w telewizji. Gdy wrócił do zdrowia musiał walczyć o pierwszy skład najpierw z Vuciniciem i Matrim, potem z Giovinco, a następnie z Tevezem, Llorente i Osvaldo.

Okres, w którym Quagliarella był najlepszym napastnikiem Juve i nie miał praktycznie konkurencji pechowo zakończyła straszna kontuzja. Po powrocie na murawę ciągle strzelał bramki, ale robił to rzadziej, bo i rzadko dane było u występować w pierwszym składzie. Fabio dokładał cegiełki do zwycięstw turyńczyków i mistrzowskich tytułów, ale nie był już zawodnikiem od którego zależała gra zespołu. Gdy w lutym 2014 roku nie załapał się na listę zgłoszonych do gry w Lidze Europy, wiedział że przyszła pora opuścić Juventus. Mimo, że już w kwietniu mówiło się o jego wstępnej umowie z Lazio, „Eta Beta” przeniósł się do Torino i było to miękkie lądowanie.

TRANSFER

Reklama

– Powiedziałem mojemu agentowi, że pierwszeństwo mają Napoli i Torino – zdradził Quagliarella. Mariaż z azzurri nie był możliwy z wielu powodów. Po pierwsze zawodnik nie miałby szans w walce o pierwszy skład z Gonzalo Higuainem, po drugie relacje pomiędzy oboma klubami raczej wykluczały rozpoczęcie rozmów, a po trzecie fani Partenopei szczerze nie przepadają za byłym napastnikiem Starej Damy, o czym przypominają mu gwizdami z trybun. Wątpliwe też, by działacze błękitnych byli nawet zainteresowani jego powrotem na stadion Świętego Pawła, a fakt, że Fabio jest kibicem Napoli nie miałby tutaj najmniejszego znaczenia.

Torino było dla Quagliarelli zdecydowanie bardziej realistycznym rozwiązaniem. Z jednej strony tifosi nie mieli mu za złe bronienia barw Juventusu i pamiętali, że to właśnie w Granata stawiał swoje pierwsze kroki w zawodowej piłce. Z drugiej strony Byki szukały napastnika, który zastąpiłby w drużynie sprzedanego do Borussii Dortmund Ciro Immobile. Działacze Starej Damy szybko doszli do porozumienia z dyrektorami drugiej turyńskiej drużyny i po dziewięciu latach Fabio powrócił do zespołu siedmiokrotnych mistrzów Italii.

ŚWIEŻY START

W pierwszych trzech kolejkach nowego sezonu nic nie szło po myśli naszego bohatera. Quagliarella nie potrafił wpisać się na listę strzelców w starciach przeciwko Interowi, Sampdorii i Hellas Werona, a oceny wystawione mu przez włoska prasę były lekko mówiąc nie najlepsze. Przełamanie nastąpiło w pojedynku z Cagliari wygranym przez Torino 2:1. Nie dość, że Fabio zdobył gola to drużyna wygrała pierwszy mecz w rozgrywkach, zrzucając z siebie ciężar krytyki. W kolejnych potyczkach „Eta Beta” pokonał bramkarzy Fiorentiny, Napoli i Udinese, czyli trzech klubów, w których występował w przeszłości. Do swego imponującego dorobku dodał ponadto dwa trafienia w Lidze Europy, a trener Giampiero Ventura musiał tłumaczyć się prasie, że rezultaty Torino absolutnie nie stały się zależne od formy 31-letniego snajpera.

Wyniki mówią jednak co innego. Toro zdobyło jak do tej pory sześć bramek w ośmiu meczach Serie A, z czego cztery to trafienia Quagliarelli. Fabio z miejsca stał się kluczowym graczem turyńczyków i jednym z najczęściej desygnowanych do gry piłkarzy. Na krajowym podwórku napastnik wystąpił we wszystkich dotychczasowych spotkaniach, przebywając na murawie przez 674 minuty na 720 możliwych. W całym zeszłym sezonie w Juventusie Antonio Conte pozwolił mu jedynie na 402 minuty gry! W swym nowym klubie Quagliarella występuje częściej od kapitana zespołu Kamila Glika, a więcej czasu na boisku z całej kadry otrzymał tylko Emiliano Moretti.

Reklama

Można powiedzieć, że cała ofensywna gra Torino opiera się obecnie na Quagliarelli. Napastnik dostał od trenera Ventury dużo swobody dzięki czemu może w końcu rozwinąć skrzydła. W biało-czarnej części Turynu Fabio był strofowany przez Antonio Conte za jego liczne próby strzałów z dystansu, w tym uderzeń z okolic środkowej linii boiska. W Granata piłkarz może robić to co w danym momencie przyjdzie mu do głowy. Quagliarella rzadko notuje celne podania, często oddaje strzały z różnych pozycji i potrafi irytować, ale jest nieoceniony dla klubu. Osiem punktów zdobytych przez turyńczyków to w dużej mierze jego zasługa. Gdyby wyjąć tego napastnika z tej drużyny Torino walczyłoby z Parmą o miano najgorszej ekipy początku sezonu.

– Pierwszą bramkę w nowych barwach zadedykowałem samemu sobie, gdyż po prostu na nią zasłużyłem. Po długim okresie, w którym byłem głównie krytykowany potrzebowałem nowego otwarcia – ocenił Quagliarella, a jego dobra forma szybko została zauważona. „La Gazzetta dello Sport” uznała, że Fabio obok Jose Marii Callejona (Napoli), Carlosa Teveza (Juventus)i Keisukę Hondy (Milan) ma największy wpływ na wyniki meczów w lidze. Pomeczowe noty, które dostaje w „łososiowym” dzienniku mogą budzić zazdrość największych gwiazd Serie A, a fani na Półwyspie Apenińskim masowo kupują go do swoich drużyn w grach typu Fantasy.

Kibice Torino mają nowego ulubieńca i trudno im się dziwić. Quagliarella strzelił ostatnio po bramce w pięciu meczach z rzędu, notując najlepszy start sezonu w swojej karierze. Torino wróciło po długim czasie do europejskich pucharów, a pierwszą bramkę na międzynarodowej arenie po dwudziestu latach dla Granata zdobył właśnie Fabio. 31-latek podkreślał, że transfer na Stadio Olimpico to wybór serca, ale my możemy już ocenić, że jego decyzja to przykład zdrowego rozsądku.

Piotr Ziemkiewicz (agencja AsInfo)

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...