Reklama

Jak co wyjazd: Cracovia bez punktu. Swoje jednak dołożył również sędzia

redakcja

Autor:redakcja

25 października 2014, 21:25 • 3 min czytania 0 komentarzy

Siódmy wyjazd, siódma próba i siódmy raz fiasko. Cracovia nadal bez zwycięstwa na wyjeździe, nadal powtarzająca większość swoich błędów, nadal pechowa i z błyskiem dopiero w końcowych minutach. Tym razem krakowskich piłkarzy pokonał Murayama wspomagany delikatnie przez Murawskiego, Małeckiego i… arbitra spotkania, rozgrywanego podczas gdy pół świata wlepiało wzrok w hiszpański klasyk.

Jak co wyjazd: Cracovia bez punktu. Swoje jednak dołożył również sędzia

Ustalmy na początku: to nie był zły mecz „Pasów”. Szesnaście strzałów, dziewięć celnych, kilka naprawdę znakomitych sytuacji, w tym zmarnowane setki Zjawińskiego i Rakelsa, plus niezłe „centrostrzały” Dialiby i Rymaniaka. To wszystko druga połowa, podczas której Cracovia desperacko walczyła o punkt, spychając Pogoń pod samą linię bramkową Janukiewicza. Ten zaś wyczyniał między słupkami cuda, raz po raz ratując swój zespół od straty gola.

Mało? Dodajmy jeszcze wybicie z linii bramkowej Golli, podobną interwencję Hernaniego i kilka innych akcji, w których Pogoń miała naprawdę dużo szczęścia. Co z tego jednak, skoro Cracovia znowu powtórzyła sporo z typowych dla siebie błędów. Weźmy choćby pierwszy gol Murayamy i jego szczere zdziwienie, że mimo przebiegnięcia sporego dystansu, nadal nikt go nie atakuje. Cała flanka odsłonięta, obrońcy bezradni, debatujący gdzieś w środku, który z nich powinien zejść do boku. Kabaret. A gdyby japoński zawodnik Pogoni był nieco precyzyjniejszy – już w pierwszej połowie mógł coś ukłuć.

W ostatnich trzydziestu minutach jednak role się odwróciły – to Pogoń coraz częściej gubiła się w tyłach, to Cracovia coraz częściej błyszczała ofensywnym arsenałem, w którym nawet Rymaniak miał kilka fajnych zagrań. By nie skłamać – wyrównującym trafieniem pachniało mniej więcej od rozpoczęcia z linii środkowej po golu Murayamy. Dwa kwadranse, podczas których Janukiewicz bardzo uczciwie zapracował na miano plusa meczu. Cóż jednak z tego, skoro okres bezdyskusyjnej dominacji „Pasów” zakończył… gol ze spalonego dla Pogoni. Podcięcie skrzydeł wprawdzie niepełne – Cracovia zdążyła jeszcze wcisnąć kontaktowe trafienie – ale na tyle skuteczne, że podopieczni Podolińskiego znów wracają do domu bez punktów.

Najbardziej szkoda Budzińskiego, który zagrał naprawdę fajny mecz. Nieco trudniej żałować Zjawińskiego, Rakelsa czy innego Kity – oni mieli swoje sytuacje, po których nawet dwa trafienia szczecinian ze spalonych nie byłyby w stanie zagrozić drużynie gości.

Reklama

Czy ci, którzy postawili na El Clasico mają czego żałować? Cóż, niekoniecznie, ale zaznaczmy też, że na tle ekstraklasowej mizerii mecz wyglądał naprawdę znośnie. Fajne widowisko, z kilkoma zwrotami akcji, naprzemienną dominacją, sporą liczbą strzałów z obu stron. Aha, trzeba jeszcze dodać, że wreszcie udział przy golu miał Patryk Małecki, a i jedna akcja Zwoliński-Kun-Murayama (pięta, podcinka, strzał) zasługuje na osobne wyróżnienie.

Niezłe spotkanie. Szkoda, że w takim momencie…

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]
Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...