Reklama

Sagan w Klubie Stu, dzieciarnia z Legii lepsza od tragicznej Korony

redakcja

Autor:redakcja

24 sierpnia 2014, 18:04 • 4 min czytania 0 komentarzy

Henning Berg, wzorem wielu piłkarzy, którzy sporą część swojej kariery spędzili na Wyspach, ma w sobie duszę hazardzisty. Dziś po raz kolejny zadrwił sobie z ligowego przeciwnika. Spojrzał na tabelę – oho, przyjeżdża ostatnia w stawce Korona Kielce – no to sprawimy im figla. I chociaż jeszcze w pierwszej połowie wydawało się, że Norweg mocno przeszarżował ze składem, bo goście mogli i powinni prowadzić, koniec końców wyszło na jego. Postawił na dzieciarnię, zgarnął trzy punkty, a rezerwowy Saganowski, który dla Bielika mógłby być ojcem, strzelił setnego gola w Ekstraklasie…

Sagan w Klubie Stu, dzieciarnia z Legii lepsza od tragicznej Korony

Wstydzić się powinna Korona i to bardzo. Nie dość, że na legionistów wyszli z nastawieniem – hmm… panów z budowy – czyli murowanie, murowanie i znów murowanie, to dostali w łeb 0:2, a na każdej pozycji mieli gościa starszego średnio o trzy lata. OK – o ile o wyniku do przerwy przesądził bęben maszyny losującej, o tyle jednak po zmianie stron jakiekolwiek poczynania ofensywne gości przypominały rzucanie papierowymi kulkami w trakcie osiedlowej bójki. Jeśli kielczanie w grudniu znajdą się poza strefą spadkową, oj – zdziwimy się wyjątkowo.

Ale przeczucie podpowiada nam, że nie, że nie zdziwimy się ani trochę…

Janota bezproduktywny, Kiełb momentami bardziej wcielał się w rolę sabotażysty aniżeli kreatywnego pomocnika. A reszta? Szkoda gadać. Przecież niewiele to wszystko miało wspólnego z piłką nożną. Nie ma praktycznie żadnej różnicy, czy z przodu jest surowy jak mięso na tatara Chiżniczenko, czy dziadzia Kapo, który pojawił się na boisku w końcowej fazie meczu. Obaj po jedynce, kompromitowali się z godną podziwu konsekwencją, natomiast należałoby zadać dodatkowe pytanie: czy tam to by się wyróżniał sam McGyver? Raczej nie, mimo że w każdym odcinku potrafił zrobić coś z niczego…

Dobra, parę słów o Legii. O tym, że za pierwsze 45 minut powinni przybić piątkę przeciwnikom i dać parę złotych na tacę, wspomnieliśmy wcześniej. Po zmianie stron było nieco lepiej, chwilami wręcz zdecydowanie lepiej. Tak czy inaczej ani mistrzowie Polski do końca nie przekonali nas, że ta młodzież jest naprawdę świetna i co najważniejsze – że oni są „na już”, ani tym bardziej nie dajemy wiary w to, że którykolwiek z zagranicznego zaciągu Korony posiadł umiejętności adekwatne do nazwy ligi. Ekstraklasa? Bądźmy poważni.

Reklama

Okalające boisko bandy raz po raz reklamowały legijne przedszkola. Zrządzenie losu, co?

Podobały nam się niektóre interwencje Wieteski. Widać, że technicznie jest ogarnięty, tyle tylko że Kamiński i Wilusz również, a jak im ostatnio idzie – przez przyzwoitość nie chcemy przypominać. Z poważnym przeciwnikiem obcinka 17-letniego stopera skończyłaby się tragicznie, zaś fakt, że akurat dziś rywalami byli leszcze, usprawiedliwia go jedynie częściowo. Ale jedźmy dalej. Ryczkowski? Łatwo drybluje, lecz zdecydowanie brakuje mu przełożenia na ostatnią decyzję – zarówno strzał, jak i podanie. Tak, wtedy po prostu się gubi. Moneta? Milionów monet póki co nikt za niego nie da. Do przodu jako tako, w tyłach jak dziecko we mgle.

I Bielik, o nim było najgłośniej, wszak od czasów Borysiuka (16 lat, 4 miesiace i 5 dni) to najmłodszy debiutant Legii w lidze. Kiedy oglądaliśmy jego poczynania w środę, w rezerwach, najczęściej łapaliśmy się za głowę. Pewnie już się domyśliliście – nie, wcale nie z zachwytu. Przeciw Koronie młody wypadł o niebo lepiej, a z pewnością pewniej. Bielik nielotem nie jest, aczkolwiek orłem jeszcze też nie. Sporo pracy przed nim. Zresztą kontaktowaliśmy się dziś z Borysiukiem, który podzielił się z nami fajnym, znamiennym poglądem. Otóż: nie wolno za wcześnie kreować 16-latka na zbawiciela naszej piłki. A skoro mówi to on sam z autopsji, podzielamy tę opinię. Jakże rozsądną opinię.

Ręce na kołderkę. Apelujemy z troski: nie róbmy chłopakowi wody z mózgu zanim porządnie kopnął futbolówkę.

Przy okazji warto odnotować, że Bielik – numer na koszulce 31 – został dziś 31. piłkarzem Legii w tym sezonie, który wystąpił w oficjalnym spotkaniu tego sezonu. Dla porównania u Franza Smudy ta liczba jest ponad dwukrotnie niższa i wynosi 14… Właśnie z uwagi na tak skrajnie szeroką kadrę, w składzie warszawian o minuty w meczach niełatwo. Ciekawie wygląda to zwłaszcza w ataku, gdzie z ławki rzadko podnosi się Sa (znów strzelił). Piech był bliski płaczu, partaczył każdy kontakt z piłką, ale w końcu od jedynki w naszych notach uchronił się przytomną asystą. A Saganowski? A Marek to dziś Pan Marek. Pan Sto. Ogromny szacunek, patrząc na jego drogę do Klubu Stu…

Fot. FotoPyK

Reklama

TCdQrnb

Fot.FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
0
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Piotr Rzepecki
5
Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Komentarze

0 komentarzy

Loading...