Zdziesiątkowana Korona, białostocki dżem i chimeryczny Makuszewski – co nas czeka w sobotę?

redakcja

Autor:redakcja

22 marca 2014, 01:19 • 3 min czytania

Po spotkaniu z piątkową Ekstraklasą, które wybudziło nas z ligomistrzowego snu ostrym trzaśnięciem w mordę, nieco obawiamy się sobotnich meczów. Niby już przyzwyczailiśmy się, że zamiast tradycyjnego zaciskania zębów i trójspotkaniowego maratonu, otrzymujemy dwa, zazwyczaj dość znośne spotkania. Niby wiemy, że Lech to nie Widzew, a Lechia to nie Zagłębie, ale i tak… No nie przekonują nas te „hity”. Lech wygląda jak pijany linoskoczek w cyrku, który zwyczajnie musi w końcu wyrżnąć orła, a dotychczasowe balansowanie na krawędzi to raczej wyraz farta, aniżeli umiejętności. Lechia – wcale nie lepiej. Poza ograniem Widzewa (co należy do obowiązków każdego człowieka uważającego się za zawodowego piłkarza) – raczej bryndza. Jaga? Chimeryczna. Korona? Przebłyski, poza tym plaża. Niby 180 minut, niby dwa mecze, a jesteśmy zlani zimnym potem na samą myśl o tych widowiskach. Czy słusznie?

Zdziesiątkowana Korona, białostocki dżem i chimeryczny Makuszewski – co nas czeka w sobotę?
Reklama

1. Jak zdziesiątkowana Korona zagra w meczu roku?

Nie chcielibyśmy być w skórze Pachety, skoro nawet my – nałogowcy oglądający każdy mecz ekstraklasy – mieliśmy problem ze skleceniem jedenastki Korony na mecz z Jagą. Mecz roku – jak ujął to sam Hiszpan. Przypomnijmy: na boisko nie wybiegną dziś Malarczyk, Kiełb, Lenartowski, Cebula, Kiercz, Lisowski i Pyłypczuk, a na uraz narzeka też Małkowski. Wiadomo, większość z tych nazwisk nie jest z gatunku tych nie do zastąpienia, ale już tacy Malarczyk, Pyłypczuk czy Kiełb to jednak NA OGÓŁ solidny, ligowy poziom. Kto ich zastąpi? Jak wypadną zmiennicy? Ł»eby się nie okazało, że kolejny mecz roku w wykonaniu Korony czeka nas za tydzień…

Reklama

2. Czy błyśnie któryś przedstawiciel białostockiego dżemu?

Walka o nagrodę dla klubu z najgorszą polityką transferową trwa i nagle, na cztery kolejki przed końcem sezonu zasadniczego, na prowadzenie wysuwa się Jagiellonia. Indolencję białostockich działaczy punktowaliśmy parę dni temu (TUTAJ), wczoraj parę groszy dorzucił „Przegląd Sportowy“ i tylko się zastanawiamy, jak takie teksty wpłyną po pierwsze na duet Kulesza&Wołoszyn po drugie na trenera Stokowca. Czy znów w jedenastce wybiegnie Rajalakso? A może szansę dostanie Perovuo? Czy prezesi wymogą na trenerze wystawienie niechcianych Portugalczyków? Dyskusja trwa i trwa mać.

3. Z jakiego powodu rozbeczy się Arboleda?

Bo z jakiegoś musi. Ł»eby polały się kolumbijskie łzy, wystarczy, że Rumak nie wystawi Maniusia, albo że sędzia pokaże mu żółtą kartkę. Wszystkie osoby działające na niekorzyść Arboledy zostaną oczywiście posądzone o rasizm i zazdrość, czyli najgorszą chorobę ludzkości. I tak się czasem zastanawiamy… Czy jest w całej lidze piłkarz bardziej ograniczony intelektualnie od Arboledy? Propozycje wpisujcie w komentarzach, bo nam tak na szybko nic do głowy nie przychodzi.

4. Czy Makuszewski pokaże, że jest czymś więcej, niż tylko ligowym szarakiem?

Jedno z największych rozczarowań wiosny w Ekstraklasie. A może to my za wysoko zawiesiliśmy mu poprzeczkę? Może Makuszewski to żadna nadzieja Lechii, tylko chłopak, który wypalił w jednej rundzie i dzięki temu ustawił się finansowo na całe życie? Zupełnie nie dziwimy się „Makiemu“, że wyjechał do Tereka – każdy na jego miejscu by tak zrobił (poza Nakoulmą) – ale ten rok bez gry odbił się na nim brutalnie. Pierwszą próbkę skilla Maćka obejrzeliśmy przed tygodniem, ale wtedy po pierwsze Lechia grała z Widzewem, a po drugie – choć wiemy, że takie stawianie sprawy nie jest do końca uczciwe – poza asystą i kluczowym podaniem chłopaka na boisku nie było. Stadion Lecha to idealne miejsce, by przypomnieć się szerszej publiczności.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama