WTOREK: Zimnej wojny Wojciechowski vs Lubański ciąg dalszy…

redakcja

Autor:redakcja

03 stycznia 2012, 10:22 • 4 min czytania

Nikt nie zaatakuje otwarcie, choć Józek daje do zrozumienia, że dni Włodka są policzone. Więcej – w Gazecie Wyborczej i w Przeglądzie Sportowym.
FAKT

WTOREK: Zimnej wojny Wojciechowski vs Lubański ciąg dalszy…
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Rzut oka wystarczy, by dowiedzieć się, o czym dzisiaj pisze Fakt. Poza tekstem o nowym nabytku Polonii, Aviramie Baruchyanie, kolejne spekulacje transferowe.

GAZETA WYBORCZA

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Przyzwyczajcie się, że jeśli chcecie więcej poczytać o piłce w GW, to do kiosku warto się pofatygować tylko w poniedziałek. W dzisiejszym wydaniu mamy wzmiankę o tym, że „Turbokozak” z udziałem Nakoulmy robi furorę w Burkina Faso i tekst na temat fuzji platformy N i Cyfry+. No i w dodatku stołecznym kilka tysięcy znaków o transferze Baruchyana i przy okazji… o malejących akcjach Włodzimierza Lubańskiego.

Nie zmienia się natomiast nastawienie Wojciechowskiego do wymiany kadr, zwłaszcza jeśli ktoś go zawiedzie. Transfer Baruchyana negocjował osobiście prezes Polonii, a nie odpowiedzialny za to wiceprezes ds. sportowych Włodzimierz Lubański. – Nie ma go w pracy. Muszę dowiedzieć się dlaczego – mówi właściciel „Czarnych Koszul”.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Przede wszystkim – ciekawy wywiad z Przemysławem Tytoniem.

I nagle budzi się pan w szpitalu.
Pierwsza myśl: co ja tu robię? Nie przypominam sobie, byśmy po meczu mieli zaplanowane jakieś badania w szpitalu. W końcu ktoś mi mówi, że doznałem urazu i przedwcześnie opuściłem boisko. Pytam lekarza, jaki był wynik. 2.0 Dla nas? Tak. Leżę zatem zadowolony i za jakiś czas przychodzi moja dziewczyna. Mówię jej na wstępie, że najważniejsze, że wygraliśmy, a ona zdziwiona odpowiada: „Jak to, przecież był remis 2:2”.

Może źle zrozumiał pan lekarza.
Nie, na pewno dobrze usłyszałem. Dwa razy dopytywałem. To wszystko, co pamiętam z tamtych chwil.

(…)

Usłyszał pan kiedyś, że miał mnóstwo szczęścia, bo mocniejsze kopnięcie mogłoby zakończyć się dramatyczniej?
Wiele razy. Były bramkarz AZ Joey Didulica dwa razy został kopnięty w głowę, w wyniku czego ucierpiał także jeden z kręgów szyjnych. Miał przez to chroniczne bóle głowy i zakończył karierę w wieku 34 lat, choć spokojnie mógłby kontynuować grę jeszcze przez kilka sezonów. Jak z nim rozmawiałem, powiedział: „Wiesz, od dwóch tygodni nic mnie nie boli, więc zamierzam zakończyć karierę”. Zdziwiłem się, bo skoro nie odczuwał bólu, to powinien grać. Ale on poczuł się tak szczęśliwy, kiedy dolegliwości ustąpiły, że uznał, iż jest to najlepszy moment na odejście. Widocznie nie chciał zostać kaleką i codziennie rano brać proszków przeciwbólowych.

Image and video hosting by TinyPic

Kilka słów o relacjach Wojciechowski – Lubański (do sprawy będziemy wracać):

– O całej sprawie (czyli o transferze Baruchyana – przyp. red.) dowiedziałem się z mediów. Nie ma mnie w tej chwili w Warszawie, więc ciężko powiedzieć, czy te informacje są prawdziwe – szybko uciął rozmowę wiceprezes ds. sportowych.

Image and video hosting by TinyPic

I krótki, ale interesujący tekst o… związku Prejuce’a Nakoulmy z Renatą Papurzyńską…

Jak się poznali? Pani Renata prowadzi w Łęcznej duży sklep z odzieżą sportową i garniturami. Prejuce przyszedł na zakupy raz, potem drugi, trzeci. – W końcu zgodziłam się pójść z nim na randkę. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby wszystkie pieniądze u mnie wydał – śmieje się na wspomnienie tamtych wizyt.

SPORT

Image and video hosting by TinyPic

Jak co dzień – nuda i sztampa. Jedyny tekst, przy którym ewentualnie warto się zatrzymać, to wywiad z wiceprezydentem Zabrza, Krzysztofem Lewandowskim.

Jaki to będzie rok dla Górnika Zabrze, czyli spółki, której – jako gmina – jesteście właścicielem?
Nie ma sensu się oszukiwać. Trudny, ale na szczęście… ostatni tak trudny. Jestem przekonany, że za rok będziemy już grać na nowym stadionie, a wtedy sytuacja finansowa Górnika diametralnie się poprawi. Inne niż dziś będą przychody spółki z biletów czy reklam.

(…)

Rozumiem, że brak śniegu nie jest dla was problemem.
Niech pada w górach… Czasami sobie myślę, że Pan Bóg jest zabrzaninem, skoro „funduje” nam najłagodniejszą zimę od lat. Przecież wykonawca musiał zakładać – i wiemy, że zakładał – przerwanie prac zimą nawet na dwa miesiące. Tymczasem nikt nie zwalnia, zyskaliśmy listopad, grudzień, nie zanosi się na mrozy i śniegi w styczniu. Następna zima już nie będzie takim problemem, bo będą trwały prace wykończeniowe pod dachem. Budowa powinna się skończyć wcześniej. Jestem niemal pewny, że rundę wiosenną w 2013 roku zaczniemy na nowym stadionie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama