Gdyby dwa lata temu, podawał quesadillę w barze tapas, nikt by nie powiedział – ej, ten gość to przecież bramkarz Sevilli. Nikt nie poprosiłby go o autograf czy wspólne zdjęcie. Bo Javi Varas był absolutnym anonimem. Błąkał się po ogórkowych klubach na przemian z rezerwami Sevilli. W końcu, w wieku 28 lat, zdecydowano się na niego postawić i nie zawiódł. A od wczoraj jest na ustach całej Hiszpanii. Wróć – całego piłkarskiego świata.
Przed starciem z Barceloną, jak można było się spodziewać, był bardzo powściągliwy w wypowiedziach. Opowiadał, że Messi jest nieprzewidywalny, ale postara się stawić mu czoła itp. Typowa przedmeczowa papka. Pokorę zostawił jednak w szatni i po wyjściu na boisku rozpoczął swój spektakl. W pojedynkę zatrzymał Blaugranę, a zwieńczeniem genialnego występu była… Co będziemy wam opowiadać. Jeśli jeszcze tego nie widzieliście, to odpalcie.
A tak ocenił swój występ…
Krótkie streszczenie dla tych, którzy nie znają hiszpańskiego. – Nie chcę odbierać sobie zasług. Bronienie karnego nigdy nie jest łatwe. 50% szans ma bramkarz, 50% strzelający. Wiedziałem, w którą stronę uderzy, wyuczyłem się tego – powiedział po meczu bohater Varas. A o antybohaterze, Messim, „Sport” napisał, że udowodnił, że jest istotą ludzką, bo… też się myli.
„Mundo Deportivo”, dla porównania, wolał już skupić się na MVP konfrontacji. – Barcelona zderzyła się z murem, którym był Varas – tytułuje swoją relację kataloński dziennik.
Nieco dalej posunął się „Diario de Sevilla”… – Javi Varas to Leonidas, a Marcelino (trener Sevilli) to strateg, który wysłał swych Spartan do Termopil, aby zatrzymać perskie wojsko Kserksesa.
Barcelona to jednak nie pierwsza armia, z którą uporał się Varas. Wcześniej swoją markę potwierdzał, a raczej budował przeciwko Atletico, Osasunie i Valencii, czym zapracował sobie na nowy kontrakt, do 2015 roku. Ogółem w ośmiu meczach puścił tylko cztery gole, wyrównując tym samym rekord klubowy Rodriego z sezonu 1970/71. Liczby liczbami, zostaną zapisane w rejestrach i kiedyś może jakiś statystyk do nich wróci, ale to właśnie na taki fenomenalny mecz, one man show, Javi Varas czekał latami. Szkoda, naprawdę szkoda, że tak długo…
TOMASZ ĆWIÄ„KAŁA
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]


