Nieprawdopodobnym gestem firmy ABTEC GmbH pochwaliła się Cracovia na swojej oficjalnej stronie. Dobroczyńcy z Berlina wsparli klub – uwaga – zestawem trzydziestu piłek. Specjaliści od zabezpieczeń przeciwpożarowych wydali pewnie jakieś pięć tysięcy złotych, czyli równowartość jednej pensji informatyka z Comarchu. Zasilili ekstraklasowy klub dwoma workami piłek, a Cracovia – chętnie uprawiająca na swojej stronie propagandę sukcesu – wysmarowała tekst o współpracy z zagranicznym partnerem. Umieszczając go do tego wśród najbardziej eksponowanych newsów.
Choć tak naprawdę, nawet nie o te piłki tu chodzi…
Po prostu – Cracovia to dziś w każdym calu kompletna amatorka. Kibice z ul. Kałuży domagali się niedawno dymisji wiceprezesa Jakuba Tabisza. Pierwszego po „Bogu”, klakiera Janusza Filipiaka. Tymczasem dostali: klub bez dyrektora sportowego, bez rzecznika prasowego, a teraz prawdopodobnie bez kierownika stadionu. On też miał ponoć wymianę zdań z Tabiszem, co zwykle kończy się źle tylko dla drugiej strony.
Tamci odeszli, nowych nie ma do dziś.
Dochodzi więc do sytuacji, że trener Pasieka sam otwiera i zamyka sobie konferencje prasowe. Za chwilę nie będzie miał kto zrobić transferów – jak zwykle zresztą – a jak tak dalej pójdzie, nie będzie komu wyprać strojów. No, chyba, że pan wiceprezes sam weźmie je do domu.