Wybuchło zamieszanie, bo Perquis urażony słowami Jana Tomaszewskiego, postanowił wytoczyć mu proces. Podobno przejął się aż tak bardzo, że na zgrupowaniu kadry był smutny i przygaszony. Szybko jednak znalazł pocieszycieli, a najbardziej gorliwym okazał się Roman Kołtoń. Musimy jednak zmartwić to całe towarzystwo, bo zadzwoniliśmy do Janka i nie dość, że z niczego się nie wycofał, to jeszcze dorzucił do pieca. Kolejne farbowane lisy, mogą więc już szykować podobne pozwy…
Damien Perquis – jak to bohatersko ujął w swoim felietonie Kołtoń – jest pierwszym, który postanowił „powstrzymać chamstwo”. Farbowany lisek będzie domagał się przed sądem przeprosin za nazwanie go śmieciem. Rozumiemy, że przed polskim sądem?
– Jeśli sąd mi nakaże, to naturalnie, że go przeproszę. Tylko – jeszcze raz to powtórzę – ja nie oceniałem tego Francuza jako człowieka. Nie znam go i nawet nie chcę znać. Natomiast powiedziałem, że to sfrustrowany, futbolowy odpad. Po prostu: francuski, futbolowy śmieć, który – i to jest moje zdanie jako członka Klubu Wybitnego Reprezentanta – nie powinien grać w koszulce z białym orłem na piersi. W koszulce, w której my – prawdziwi Polacy – zdobywaliśmy medale na mistrzostwach świata i Igrzyskach Olimpijskich – komentuje były bramkarz.
Po chwili dodaje: – Poza tym, on zdradził też francuski futbol. Przecież grał dla Francji, a dopiero jak się nie załapał do ich pierwszej reprezentacji, to sobie wybrał Polskę. To dla niego już ostatni dzwonek, żeby się wypromować. I proszę zauważyć, że jakieś dywagacje na temat jego potomków spaliły na panewce u wojewody warszawskiego, który nie dał mu obywatelstwa.
– Wojewoda nie przyznał mu obywatelstwa, więc widocznie nie było do tego podstaw. Prezydent jednak uznał inaczej i dał mu ten paszport. Sprawiło mi to ból i uważam, że pan prezydent sprofanował koszulkę z białym orłem. No ale taką podjął decyzję, a on może przecież robić, co mu się tylko podoba. Ale dla mnie, w dalszym ciągu jest to piłkarski odpad, który zaśmieca reprezentację Polski. To jest tylko moje zdanie. Jeżeli kibice i wy, dziennikarze, będziecie chcieli, to przyznajcie mu nawet Nobla. Albo niech prezydent go odznaczy orderem. Ja chcę tylko, żeby nie zabierał miejsca Polakom, którzy od początku dla nas grają – tłumaczy i przypomina, w jakich okolicznościach Perquis otrzymał ten paszport.
– Na przełomie sierpnia i września, w Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad z niejakim Tadeuszem Foglem. On powiedział, że może „ten Francuz” nie dostał polskiego obywatelstwa od wojewody, ale to i tak nie ma większego znaczenia. I dał do zrozumienia, że Smuda był w komitecie poparcia Bronisława Komorowskiego i wystarczy, że teraz tylko do niego zadzwoni i wszystko będzie załatwione. Zatelefonowałem do „Wyborczej” i spytałem, czy to co napisali, to prawda. Odpowiedzieli, że prawda, więc to jest dla mnie żenujące i całkowicie nie do przyjęcia. Tym bardziej, że dwa dni później, prezydencki minister Sławomir Nowak, napisał gdzieś tam na swoim blogu, że temu zawodnikowi gratuluje, bo właśnie został Polakiem. Dwa dni później! – opowiada, cały czas uważając, żeby nie wypowiedzieć nazwiska „Perquis”.
Oczywiście, nie zamierza też niczego odwoływać, ani wycofywać się z żadnych słów na temat obrońcy. Mało tego – mówi to samo o inny graczach drużyny Franciszka Smudy. I tutaj nasza rada: chłopaki, pokażcie jak mocna z was ekipa. Udowodnijcie wszystkim niedowiarkom i krytykantom, że jesteście naprawdę zgraną drużyną. Ł»e stanowicie monolit – i wszyscy wzorem kolegi Damiena, pozakładajcie procesy Tomaszewskiemu. To was jeszcze bardziej zjednoczy przed Euro. Musicie przecież trzymać się razem. Zobaczcie, co on gada na waszego kumpla i na was samych…
– Tylko jeszcze raz powtórzę, że nie chcę go oceniać jako człowieka, ale pod kątem piłkarskim, to jest dla mnie zdrajca i zwyczajny piłkarski śmieć, który przypomniał sobie o naszym kraju, gdy już nie miał szansy zagrać w kadrze Francji. Takie samo zdanie, mam też o tych Niemcach, którzy grali wcześniej dla Niemiec. Co więcej, jeden z tych Niemców powiedział pół roku temu, że on się czuje Niemcem i w meczu Polska – Niemcy będzie sercem za Niemcami. A teraz taki Niemiec ma grać w reprezentacji Polski? To nie jest moja reprezentacja – kończy człowiek, który osiągał z nią największe sukcesy w historii.
TOMASZ KWAŚNIAK