PZPN podpisał dziesięcioletnią umowę ze SportFive, sprzedając za 100 milionów euro prawa telewizyjne i marketingowe. Nie będziemy udawali – nie mamy pojęcia, czy to dużo, czy mało. Problem w tym, że działacze związku też tego nie wiedzą.
Związek miał jeszcze kontrakt na następne pięć lat, więc spieszyć się nie musiał. Tymczasem Grzegorz Lato stwierdził: – Na świecie jest kryzys. Pojawiła się oferta SportFive i dłużej nie mogliśmy czekać…
Z tego względu członkom zarządu zakomunikowano, o co chodzi i z miejsca poddano wniosek o podpisanie umowy pod głosowanie. Bez żadnych analiz prawnych czy marketingowych. Ot tak, po prostu. Oburzeni byli dwaj członkowie zarządu – Jacek Masiota i Marcin Animucki – czyli jedyni inteligentni ludzie w tym gronie. Uznali, że warto byłoby najpierw sprawdzić, czy te 100 milionów odpowiada wartości sprzedawanego pakietu. Głos rozsądku przepadł.
My tak sobie myślimy, że…
1. Jak jest kryzys, o którym mówi Lato, to podpisywanie 10-letnich kontraktów nie jest szczególnie mądre, bo przecież kryzys się za chwilę skończy. To jak z mieszkaniami – wszyscy, którzy chcą się ich pozbyć, liczą, że wartość wkrótce wzrośnie.
2. Skoro bardzo zadowolony jest Andrzej Placzyński ze SportFive, to znaczy, że ubił dobry interes. A to z kolei oznacza, że PZPN ubił interes kiepski. Zgadza się?
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT