Mieliśmy nadzieję, że już nigdy tego nie przeczytamy. Ale niestety – pewne opowieści dziwnej treści będą chyba krążyć w nieskończoność. Po kilku latach odżyła plotka o Macieju Nalepie. W “PS” napisano: “Na pewno nikt nie rzuci tak zaporowej ceny jak 2003 roku prezes Karpat Petro Dyminski. Gdy pojawiła się oferta z londyńskiego Arsenalu, wycenił Nalepę na 5 milionów funtów. – Prezes wyjaśnił mi wtedy, że postawił zaporową cenę, ponieważ chciał zostawić mnie w klubie – mówi Nalepa”.
Rozumiemy, że papier wszystko przyjmie, ale trzeba być naprawdę naiwnym, by sądzić, że Arsenal Londyn chciał kupić Nalepę. Naprawdę, wszystko ma jakieś granice. Co najwyżej Arsenał (Kijów), a nie Arsenal. Chociaż oczywiście Arsenał też nie chciał. A to, że mógł tak twierdzić menedżer Grzegorz Bednarz, to już zupełnie inna historia. Niedawno mówił, iż walkę o Seweryna Gancarczyka stoczą trzy kluby ze Stambułu – Galatasaray, Fenerbahce i Besiktas. Najwyraźniej Turcy uznali, że nie ma sensu wywoływać zamieszek na mieście i sobie odpuściły…
W całym tekście czytamy, że Nalepę w zasadzie co chwilę ktoś bardzo chce kupować (aktualnie Wisła Kraków – to był punkt wyjścia), ale dziwnym trafem jedynym klubem, któremu udało się go ściągnąć jest FC Charków. I ani słowa o tym, że Charków to NAJGORSZA drużyna na Ukrainie, a Nalepa na osiemnaście spotkań, zagrał tylko w sześciu. A przecież wypadałoby dodać, że ostatni raz naprawdę regularnie Nalepa grał w piłkę SZEŚÄ† LAT TEMU. Przynajmniej nam się wydaje to dość istotne, w perspektywie transferu do Wisły…
Tak więc, drodzy dziennikarze, nie róbcie z czytelników idiotów. Zasługują chociaż na odrobinę szczerości, nawet jeśli Nalepa jest fajnym gościem, z którym można się napić wódki.OBSTAWIAJ. 100 ZŁOTYCH BONUSU NA GAMEBOOKERS.COM
NAWET 500 DOLARÓW BONUSU! GRAJ W POKERA NA PARTYPOKER.COM
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT