Reklama

Stanisław Czerczesow. Kim jest i czego się po nim spodziewać…

redakcja

Autor:redakcja

28 września 2015, 17:41 • 7 min czytania 0 komentarzy

Dyscyplina, dyscyplina i jeszcze raz dyscyplina. To są fundamenty warsztatu Czerczesowa. Piłkarze mają chodzić jak w zegarku, bez mrugnięcia okiem wpisywać się w jego system i filozofię, a do tego imponować siłą i wybieganiem. Efektem tego ma być doskonale zorganizowany zespół, monolit trudny do sforsowania przez każdego. Krytycy Czerczesowa wskazują natomiast, że jego taktyczne więzy sprawiają, iż nie ma wiele miejsca na kreatywność, a on sam rządzi autorytarnie. Oba te teoretyczne minusy mogą być też w odpowiednim ujęciu plusami – rządy twardej ręki w wielu przypadkach przynieść mogą wiele dobrego, natomiast zawodnik mający boiskowy luz, ale podejmujący złe decyzje, zrani zespół.

Stanisław Czerczesow. Kim jest i czego się po nim spodziewać…

***

Karierę Czerczesowa trzeba podzielić na trzy etapy: tę piłkarską, trenerskie początki, po których wylądował w prowincjonalnym Soczi, a wreszcie osobno należy potraktować cztery ostatnie sezony w rosyjskiej Premier Lidze.

CHERCHESOV

Piłkarsko był z pewnością jednym z najlepszych rosyjskich golkiperów lat dziewięćdziesiątych. Mistrzostwa Związku Sowieckiego, a później też Rosji ze Spartakiem (również Liga Mistrzów, podczas której mierzył się z Legią), gra w kadrze na Euro 92 i 96, mundial w USA, wyjazd do Korei i Japonii. Czerczesow był na tyle rozpoznawalną postacią, że dostawał powołania na w swoim czasie dość prestiżowe towarzyskie spotkania reprezentacji FIFA czy kadry Europy. W tej pierwszej zagrał w 95 (przeciwko Japonii), w tej drugiej pod okiem Rinusa Michelsa. Na stare lata wyjechał do Austrii, gdzie zagrał półtora setki meczów dla Tirolu Innsbruck, a gdzie jego kumplami z szatni byli między innymi Gilewicz czy Brzęczek. Kariera piłkarska nie ma takiego znaczenia dla trenera, ale na pewno Czerczesow swoje widział, parę niezłych kontaktów złapał.

Reklama

d7bc0c02a41a46b842fa3fac3f4c67c1

To w Austrii zaczął karierę trenerską, ale bez wielkich sukcesów. Wkrótce wrócił do domu, czyli do Spartaka, w którym ma status legendy. W sezonie 06-07 objął rolę dyrektora sportowego – wtedy klub Moskwy z Wojtkiem Kowalewskim w składzie awansował do Ligi Mistrzów, gdzie w fazie grupowej zajął trzecie miejsce, za Bayernem i Interem, a przed Sportingiem. W lidze Spartak o włos przegrał mistrzostwo z CSKA, co jednak wystarczyło, by Czerczesow sam przeniósł się na trenerski stołek.

Tu miał mocne wejście, golił wszystkich jak leci. Grająca system wiosna-jesień liga nie została jednak uratowana, Spartak osiągnął tylko wicemistrzostwo za Zenitem. W Pucharze UEFA odpadł z Marsylią, natomiast katowski topór przyszedł latem 2008: to wtedy na przestrzeni miesiąca przegrał 1:5 w śmiertelnym pojedynku z CSKA (u siebie), by potem zaprzepaścić Ligę Mistrzów z Dynamem Kijów, dostając 1:4 (też u siebie). Pamiętano mu również konflikty z liderami szatni – Titowem i Kaliniczenką.

Następnie udał się na prowincję, bo wybrał nieistniejące już dziś Zhemchuzhina Soczi. To był projekt budowany od podstaw, w który najpierw zaangażował się jako członek szeroko pojętego gabinetu, a później też jako trener. Gdy Soczi zaczęło się zwijać, trafił do Tereka i tu dochodzimy do clue całej opowieści.

***

Gdy objął Terek, był wielkim znakiem zapytania. A jednak zagrało. Wypaliło. Klub z Groznego szybko stał się ekipą, z którą należało się liczyć. Trudną do pokonania, zwartą, z zawodnikami może nie posiadającymi wielkich umiejętności, ale walecznymi, zdyscyplinowanymi, wybieganymi. Z nimi w drugim sezonie otarł się o europejskie puchary, o które bił się do samego końca.

Reklama

Kadyrowowi, kontrowersyjnemu właścicielowi Tereka, wyniki przewróciły w głowie. Zaczął uważać, że to nie solidna praca Czerczesowa pozwoliła na takie rezultaty, ale że kadra jest dostatecznie mocna, by było nawet lepiej. Zapalnym tematem był Puchar Rosji, którego finał rozgrywano właśnie w Groznym, a więc stolicy „królestwa” Kadyrowa. Dostanie się tam było priorytetem, ale ferajna Czerczesowa doszła tylko do ćwierćfinału. Wkrótce zaczęły się niesnaski między oligarchą a autorytarnym trenerem. Gdy ten pierwszy zaczął otwarcie krytykować niektóre posunięcia szkoleniowca, narzekając na taktykę i to, że nie stawia się w Tereku na rodzimych zawodników, stało się jasne, że współpraca wkrótce się skończy.

635130525128594055-640x416„Szkoda tylko, że znajdujemy się w takim miejscu. Żal, że po historycznym sezonie – gdy zajęliśmy najlepsze miejsce w dziejach klubu – zwolniono trenera Czerczesowa” – Maciej Rybus w rozmowie z Weszło.

Sezon później Kadyrow musiał zweryfikować swoje opinie. Terek szorował dno tabeli przez wiele kolejek, wygrzebał się dopiero pod koniec, a w tym czasie Amkar z Czerczesowem na pokładzie bił się o puchary mimo przeciętnej kadry („W Amkarze nie mamy np. takich możliwości, jak w Tereku i musimy szukać tańszych opcji” wywiad z Czerczesowem dla Weszło).

I w Amkarze i w Tereku spotkał Polaków. W Groznym mocno stawiał na Rybusa i Komorowskiego, którzy grali praktycznie wszystko. W Permie Janusz Gol był nie do ruszenia, od niego Czerczesow praktycznie zaczynał skład. W rozmowie dla „Przeglądu Sportowego” chwalił Polaków, mówił, że ceni naszą mentalność, pracowitość. Rybus w wywiadzie z Tomkiem Ćwiąkałą wspominał, że trzeba było strasznie zapieprzać u Rosjanina, nie tylko na obozach ale także w sezonie, ale cóż – z tego wychodziły wyniki, więc wszyscy podporządkowywali się: – Przeskok był ciężki, ale potem w meczach nie czuło się zmęczenia. Tak samo gra teraz Amkar. Sprawdź, ile zdobyli bramek w końcówkach. Tak, jak my za Czerczesowa. Każdy mógł coś na niego powiedzieć pod nosem, ale skoro przynosiło efekty…”.

To jest też ważna kwestia – w Tereku i Amkarze podporządkowywano mu się, nie miał, by tak rzec, konkurencji w szatni. To się zmieniło w Dynamie Moskwa, Dynamie, które walkę o Czerczesowa wygrało na ostatniej prostej ze Spartakiem (Amkar tymczasem przestał mieć pucharowe ambicje, a Gol stracił pewny skład).

Tu trafił do szatni pełnej uznanych zawodników. Dostał zespół, który miał wywalczyć awans do Ligi Mistrzów, więc należało skończyć z przeciętniakami. Byli Kokorin, Dzsudzak, Kuranyi, Valbuena, Żirkow, Denisov, Hubocan, Samba. Konkretni zawodnicy, mający znacznie większe ego niż Gol czy Thomas Phibel.

Na początku, jesienią, współpraca wyglądała znakomicie. Jak zwykle – wyniki robią najlepszą atmosferę, a Dinamo jechało wszystkich równo z trawą. Drugie miejsce, tylko za mającym fantastyczną formę Zenitem, a w fazie grupowej LE  komplet punktów na PSV, Estoril i Panathinaikosie. 18 oczek, najlepszy rezultat fazy – imponująco.

Wiosna nie była już jednak tak udana. Porażka z Napoli w fazie pucharowej, ale przede wszystkim zjazd w lidze. Zjazd, który wiązano z utarczkami w szatni.

Pojawiła się sprawa Borisa Gutenberga juniora, syna wszechwładnego oligarchy… Borisa Gutenberga, prezesa Dynama. Dwudziestoośmiolatek, który nigdy furory nie zrobił, nagle wygryzł ze składu reprezentanta Rosji, Kozłowa. Niektórym nie było to w smak. Igor Denisow nazwał Czerczesowa klaunem chodzącym na pasku prezesa. Trener się nie patyczkował: wyrzucił Denisowa, jednego z liderów drużyny, do rezerw, na takie nieposłuszeństwo u niego po prostu nie ma miejsca. Gdy Kuranyi wkurzył go na treningu, wpuścił Niemca w 85 minucie, by zdjąć go po 60 sekundach. Taka nauczka. Zawsze i wszędzie – nie podskakuj.

6fW Rosji Staszek ma dziś taką renomę, że… reklamuje zegarki

Niektórzy zaczęli mówić, że Dynamo mimo tylu potencjalnie świetnych graczy, gra archaicznie, by nie powiedzieć – prymitywnie. Krytykowano, że to zbyt wielki konserwatysta, że nie otwiera się na nowe trendy. Ma swoją wizję i trzyma się jej bez względu na wszystko, nie idzie na kompromisy, a jego dyscyplina niszczy kreatywność, różnorodność. Koniec końców jednak czwarte miejsce, które osiągnęło Dynamo, to i tak niezły jak na ten klub rezultat – znowu europejskie puchary, a więc bez dramatu. Problem w tym, że zaczęły się kłopoty finansowe. Manuel Veth z portalu Futbolgrad, specjalista od piłki na wschodzie, powiedział nam tak: „moim zdaniem Czerczesow to dobry szkoleniowiec, ale ma pecha do wybierania klubów, które zaraz wpadają w problemy finansowe”.

Dynamo zostało wyrzucone z pucharów ze względu na łamanie zasad Financial Fair Play. Pozbyło się wielu znanych graczy, z Valbueną czy Kuranyim na czele, nie ściągnęło właściwie nikogo. Zaczęły się nowe czasy, bez takiej kasy i bez takich ambicji. Na tydzień przed startem sezonu rozwiązano kontrakt za porozumieniem stron – sam Czerczesow powiedział, że kierunek, w którymi zmierza Dynamo mu nie odpowiada, z kolei Manuel Veth wyraził opinię, że to był właściwy człowiek na właściwym miejscu i nie winą Czerczesowa, że klubem rządzą – uwaga, cytat – idioci.

***

Trzeba zauważyć jedno: to facet, który jest na wznoszącej. Nie jakiś trener, który milion lat temu gdzieś odnosił sukcesy, ale który tu i teraz, przed chwilą, miał poważne wyniki w poważnej lidze. Nie wyrzucano go za złe wyniki (jeśli nie cofać się w czasy prehistoryczne), ma warsztat, który potrafi być bardzo efektywny, także w ograniczonych warunkach finansowych.

Nie należy do miłośników kontaktów z prasą. Wymaga absolutnego posłuchu i zawodników o określonej mentalności. Przychodziłby z Dynama, które rok temu miało wielkie pieniądze, a więc tani pewnie by nie był. Zbyt pięknej gry niech nikt się nie spodziewa, jego ulubieńcami są tacy jak Janusz Gol, zapieprzający od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty destruktorzy, a nie bajeczni kreatorzy. Bezkompromisowa postawa w pierwszej chwili wygląda obiecująco, sugeruje zagonienie wszystkich do ciężkiej pracy i wprowadzenie sprawdzonego planu, ale na długą metę trudno nie widzieć ewentualnych punktów zapalnych. Nasze czysto teoretyczne typy: tarcia w szatni. Niesnaski z dziennikarzami w czasie kryzysu. Toporna gra, która nie każdemu będzie w smak.

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
3
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...