Reklama

Mateusz Gamrot wraca! Druga walka Polaka w UFC już w kwietniu

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

02 marca 2021, 14:58 • 3 min czytania 7 komentarzy

Po przegranym w kontrowersyjnych okolicznościach debiucie w UFC Mateusz Gamrot wraca do klatki. Już 10 kwietnia zmierzy się ze Scottem Holtzmanem (14-4, 5 KO). To, że ma walczyć akurat z Amerykaninem, świadczy o dwóch rzeczach. Po pierwsze, nie ma zamiaru odpuszczać i nie boi się wyzwań. Po drugie w federacji wierzą w umiejętności Polaka i porażka na start niczego tu nie zmieniła. Dla Gamrota zbliżająca się walka może w tej sytuacji być bardzo ważnym pojedynkiem. Z pewnością warto będzie na niego poczekać. 

Mateusz Gamrot wraca! Druga walka Polaka w UFC już w kwietniu

Gamrot w UFC debiutował niedługo po stoczeniu dwóch pojedynków w KSW, którymi wypełnił kontrakt z polską federacją. Potem ruszył na podbój największej federacji świata. Pierwszy pojedynek stoczył 17 października. Pierwotnie miał zawalczyć z Magomedem Mustafaevem, ostatecznie jednak napotkał w klatce Gurama Kutateladze, innego debiutanta. Obaj stoczyli naprawdę świetny, trzyrundowy pojedynek, w którym wielu ekspertów widziało wygraną Polaka. Ba, widział ją nawet jego rywal, który przyznał, że to Gamrot był lepszym fighterem.

– To nie moja walka. To bzdury. Jestem uczciwym człowiekiem. Ten gość wiele razy mnie sprowadził do parteru. Przykro mi to powiedzieć, ale to nie była moja walka. Dziękuję bardzo. Nie jestem szczęśliwy, ponieważ nie na to czekałem. Gamrot, jesteś wojownikiem. To była twoja walka – powiedział Kutateladze, oddając Polakowi, co jego. Nie zrobili tego jednak sędziowie, którzy wypunktowali wygraną rywala Gamrota. Temu na pocieszenie została nagroda za najlepszy pojedynek wieczoru.

https://twitter.com/gamer_mma/status/1366721975574528001

To ostatnie było istotne. Bo Polak mimo porażki – raz jeszcze podkreślmy, że dyskusyjnej – pokazał, że potrafi dać show. A w MMA, na czele z UFC, i to się liczy. Nie dziwi więc, że jego kolejne wyzwanie też ma być z naprawdę wysokiej półki. Jasne, Scott Holtzman nigdy nie walczył o pas największej organizacji świata, ale potrafi dać w klatce prawdziwy popis, co udowadniał niejednokrotnie. Weźmy galę z początku 2020 roku, którą dobrze pamiętamy – gdy Jan Błachowicz po raz drugi walczył (i wygrał) z Coreyem Andersonem. To właśnie Holtzman, wraz z Jimem Millerem, mimo że nie znaleźli się nawet w karcie głównej, dali najlepszą walkę całego wieczoru.

Reklama

Amerykanin to przy okazji fighter już naprawdę doświadczony. W UFC jest od 2015 roku, stoczył tam już 11 walk, z których wygrał siedem. Pod tym względem Polaka wręcz przygniata. Dlatego właśnie jeśli Gamrot zdoła z nim wygrać – a umiejętności wystarczające do tego z pewnością ma – będzie to wygrana, która z miejsca powinna zwrócić na niego uwagę większej liczby osób. Holtzman do UFC trafiał jeszcze głównie kickbokser, choć od tego czasu naprawdę się rozwinął i aktualnie jest też całkiem niezłym zapaśnikiem. Natomiast wciąż ma w tym elemencie braki, a Gamrot – znakomity technicznie – może z tego skorzystać. Zresztą w stójce też powinien być w stanie zapewnić sobie wygraną – jest szybszy i sprawniejszy od Amerykanina. Ten dysponuje jednak mocnym ciosem, na który trzeba uważać.

Jednak jeśli wszystko pójdzie dobrze – a biorąc pod uwagę, że tym razem Polak ma sporo czasu na przygotowania, to powinno – mamy podstawy, by spodziewać się, że Mateusz Gamrot już 10 kwietnia zaliczy pierwsze zwycięstwo w UFC. A za nim niech idą kolejne.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

7 komentarzy

Loading...