Marcel Łubik to fajny chłopak i obiecujący bramkarz, ale fakty są takie, że mało kto w ostatnim czasie popełniał na jego pozycji tyle poważnych błędów, co on. Powoli trzeba zacząć zadawać sobie pytanie, czy w najbliższym czasie między słupkami Górnika Zabrze nie powinno dojść do jakichś rotacji.

Łubik, mimo że rozgrywa dopiero swój drugi sezon w seniorskiej piłce, bez wątpienia wyróżnia się pewną naturalną charyzmą. Z tego względu już po kilku miesiącach pobytu w GKS-ie Tychy zaczął zakładać opaskę kapitańską. W Górniku z kolei to on często przemawia w szatni przed meczami.
Do tego 21-latek niezaprzeczalne potrafi zaimponować grą nogami. Mierzone dogranie na kilkadziesiąt metrów nie stanowi dla niego większego wyzwania. Gdyby koledzy lepiej korzystali z takich podań, Łubik mógłby już mieć na koncie nawet kilka asyst. W tym elemencie gry jest stuprocentowym przedstawicielem nowej generacji bramkarzy.
Pokaźna lista poważnych błędów Marcela Łubika
Te wszystkie atrybuty bledną jednak, jeśli nie zgadza się rzecz podstawowa, czyli samo bronienie i interwencje mające kasować akcje rywali. To trochę tak, jak ze stoperem, który najbardziej kojarzony jest z dobrego wyprowadzenia piłki, a nie wygrywania pojedynków z napastnikami. Na dłuższą metę ktoś taki może irytować kibiców.
I powoli zaczyna to dotyczyć Łubika. Jeszcze przed startem sezonu można było zakładać, że jest postacią wartą obserwacji i potencjalnym odkryciem ligi – sam tak zapowiadałem. Zrobił obiecujące pierwsze wrażenie i bardzo szybko utkwił w świadomości ekstraklasowych obserwatorów. Jeśli jednak podsumujemy jego dotychczasowe poczynania, robi się niepokojąco słabo.
Marcel Łubik w tym sezonie Ekstraklasy zawalił już w sposób rażący trzy gole.
W 3. kolejce z Lechem Poznań w sposób zupełnie nieopanowany wyszedł na przedpole, przez co Leo Bengtsson miał otwartą drogę do bramki i z tego skorzystał. Pawłowi Olkowskiemu trudno było ukryć złość na młodszego kolegę.
W 14. kolejce z Arką Gdynia zakiwał się z piłką przy nodze i nabił na gola atakującego go Nazarija Rusyna. Górnik koniec końców wygrał 5:1, więc ten błąd nie był tak analizowany.
W 15. kolejce z Zagłębiem Lubin Łubik skompromitował się po leciutkim strzale głową Leonardo Rochy – nie utrzymał piłki i napastnik Zagłębia posłał mu ją do siatki między nogami.
Błędy na przedpolu, babole w rozegraniu
To te największe wielbłądy. Pomniejszych wpadek także nie brakowało, że wspomnimy mecz z Legią Warszawa. Tuż przed przerwą Łubik wypuszcza piłkę po interwencji na przedpolu, ale wspaniałą interwencją na linii bramkowej ratuje go Jarosław Kubicki.
A i tak przeciwko Legii 21-latek swoje zdążył zepsuć. Przy jedynym trafieniu dla gości na pewno mógł zrobić więcej, Wahan Biczachczjan zdecydowanie nie oddał strzału nie do obrony.
W Tychach Łubik generalnie pozostawił po sobie bardzo korzystne wrażenie – nie przez przypadek latem cieszył się dużym zainteresowaniem na transferowym rynku – ale i w barwach pierwszoligowca nie uniknął koszmarnych pomyłek. W przypadku GKS-u gubiła go zbytnia pewność w rozgrywaniu.
Jesienią z Ruchem Chorzów z sobie tylko wiadomych powodów zagrał do Nemanji Nedicia, mimo że już niemalże doklejony do niego był Łukasz Moneta. Zawodnik Niebieskich skorzystał z tego faktu, przejął piłkę i zdobył zwycięską bramkę dla gości.
Wiosną, gdy GKS był rozpędzony i mógł znów zacząć myśleć o dostaniu się do baraży, Łubik zawalił drużynie wyjazdowy mecz ze Zniczem Pruszków. Niedługo po zmianie stron wysoko podszedł z piłką i… podał ją do Wiktora Nowaka, który doprowadził do wyrównania. Tyszanie roztrwonili dwubramkową zaliczkę i tylko zremisowali.
Być może Marcel Łubik musi zapłacić frycowe, jak wielu innych młodych zawodników. Jeśli tak, policzono mu je naprawdę wysoko. Od bramkarza trzeba wymagać przede wszystkim stabilizacji, dawania pewności zespołowi i powtarzalności na solidnym poziomie. Tu mamy już pięć „wielbłądów” przez niecałe półtora roku i sporo błędów mniejszego kalibru.
Co nie znaczy, że nie było też dobrych chwil. Nie rekompensują one jednak tego, co na minus. Do tej pory Łubik w koszulce Górnika wyraźną różnicę na plus w bronieniu zrobił tylko raz – z Koroną Kielce, gdy w dużej mierze dzięki niemu udało się zremisować z rozpędzonymi gospodarzami.
Mimo wszystko – wpadek ma za dużo, zwłaszcza jak na kogoś tak wykreowanego medialnie pod kątem charyzmy i silnej mentalności.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Babol Łubika tym razem więcej kosztował Górnika
- Cracovia na zakręcie, a Radomiak z Feio w gazie!
- Zaskakujący kandydat na trenera Legii. „Bardzo kusząca oferta”
- Ale Ale AleSondre. Liseth błyszczy w Górniku
Fot. Newspix