Reklama

Grupa nudy i nadziei. Ale najpierw: w ogóle tam awansujmy

Wojciech Górski

05 grudnia 2025, 21:20 • 5 min czytania 5 komentarzy

Holandia, Japonia, Tunezja – zestaw znajomy, trochę nudny, no może poza tymi ostatnimi, z którymi nie graliśmy akurat od czterech dekad. Potencjalna grupa eliminacyjna może nie ekscytuje, ale za to daje spore nadzieje, że możemy zameldować się w fazie pucharowej. Na razie wstrzymajmy konie: najpierw musimy przejść baraże. A to może okazać się znacznie trudniejsze, niż awans do kolejnego etapu.

Grupa nudy i nadziei. Ale najpierw: w ogóle tam awansujmy

– Mówiłem Ronaldowi Koemanowi, że może spotkamy się na mistrzostwach świata i tam ich walniemy – powiedział po listopadowym spotkaniu z Holandią Jan Urban. No to co? Selekcjoner reprezentacji Polski właśnie otrzymał od losu swoją szansę. Jeśli przejdziemy baraże, znów zmierzy się z Koemanem.

Reklama

A poza tym? Chyba jednak trochę nuda. Z Holandią gramy ostatnio co chwilę, z Japonią spotkaliśmy się na mundialu w Rosji (rany, wam też odbiera sił samo wspomnienie tamtego meczu?), zostaje Tunezja. No, z nimi nie graliśmy akurat dawno.

Trudniej awansować na mundial niż wyjść z grupy?

– Uważam, że trudniej będzie pojechać na mistrzostwa, niż awansować do fazy pucharowej – zaznaczał z kolei Zbigniew Boniek w felietonie dla Weszło i chyba patrząc na wyniki losowania można się z nim zgodzić. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że tym razem do dalszej fazy przechodzą nie tylko dwie najlepsze drużyny, ale i osiem z trzecich miejsc. W pierwszej fazie turnieju odpadnie tylko 16 z 48 ekip, a nie jak zwykle to bywało – połowa.

Choć być może jeszcze trudniej niż awansować na mundial było przebrnąć przez ceremonię losowania grup mistrzostw świata. Nie chodzi tylko o skomplikowane zasady i obostrzenia, których nie ogarniali pewnie sami losujący – ale o dłużyznę i festiwal sztuczności, który po raz kolejny zafundowała nam FIFA. Z Donaldem Trumpem zakładającym samemu sobie medal na szyję i zgiętym w pokłonie Giannim Infantino, który wyprostuje się pewnie najwcześniej jutro.

Ale dobra, zostawmy to.

Bo faktycznie – wszystko wygląda na to, że zwycięstwo w barażach otworzy nam realną szansę, by znów zameldować się w fazie pucharowej mundialu.

Holandia, Japonia, Tunezja. Neutralna grupa

Jeszcze przed losowaniem prognozy Bońka potwierdzał nasz redakcyjny kolega AbsurDB, zaznaczając, że statystyka pokazuje, iż wyjście z grupy powinno być dla Polski łatwiejsze niż samo przejście eliminacji. Najłatwiejsza możliwa grupa dawała nam 75% szans na wyjście z niej, najtrudniejsza – 28%. Na awans z baraży mamy 30% szans.

Jeśli już je przejdziemy: grupa, do której trafiliśmy – daje nam 59% szans na awans do play-offów. I jest to, według wyliczeń Absurda, losowanie zupełnie przeciętne. Wpisujące się w sam środek możliwych grup.

Z jednej strony, gdy rozlosowane były już trzy koszyki, a Wayne Gretzky szykował się do wyciągania ostatnich kulek, wydawało się, że może naprawdę sprzyjać nam szczęście. Grupy z Kanadą, Szwajcarią i Katarem czy z USA, Australią i Paragwajem nie wyglądały źle. Pewnie nie obrazilibyśmy się też za dołączenie do grupy H, gdzie czekały już Belgia, Iran i Egipt, ale Holandia, Japonia i Tunezja też nie brzmią przesadnie strasznie.

Mogło być znacznie gorzej – gdybyśmy dołączyli do Brazylii, Maroka i Szkocji albo Hiszpanii, Urugwaju i Arabii Saudyjskiej.

A tak – jest jak jest. Trochę nudno, ale powinno być dobrze.

Nie mamy się kogo bać?

Z Holandią co prawda nie wygraliśmy od 46 lat, mimo że ostatnio graliśmy z nimi co kilka miesięcy. Los skojarzył nas w Lidze Narodów i za Brzęczka (to wtedy było blisko, do przerwy prowadziliśmy nawet 1:0, a Robert Lewandowski miał odmówić wyjścia na połowę w głośnej ostatnio historii), i za Michniewicza (w Rotterdamie zremisowaliśmy 2:2). Z Holendrami graliśmy też na Euro 2024 i w ostatnich eliminacjach.

Bilans siedmiu meczów w ciągu ostatnich sześciu lat nie jest za dobry – czterokrotnie przegraliśmy, trzy razy zremisowaliśmy. Jednak tylko jedna porażka miała miejsce różnicą dwóch goli, pozostałe – były jednobramkowe. A trend jest pozytywny – Jan Urban pokazał, że ma pomysł, jak grać z Holendrami, a drużyna potrafi go realizować.

Ale jasne – eliminacje to eliminacje, a wielki turniej to wielki turniej. Pomarańczowi podejdą do czerwcowego spotkania już w zupełnie inny sposób.

Japonii też przesadnie bać się raczej nie musimy. To zespół o podobnej klasie do Polski, choć pewnie w starciu z nami to on będzie faworytem. W niedawnym sparingu potrafił pokonać Brazylię 3:2, ale chwilę wcześniej w meczach o stawkę przegrywał z Australią (0:1) i remisował z Arabią Saudyjską (0:0).

Nie mają gwiazd z najwyższej półki, ale oparci są na wielu ciekawych piłkarzach grających w Bundeslidze – jak Ritsu Doan, Kaishu Sano, Shuto Machino czy Ko Itakura lub grającymi w niej w przeszłości – jak Daichi Kamada i Wataru Endo. Największą gwiazdą  jest zaś Takefusa Kubo z Realu Sociedad.

No i Tunezja – przeciwnik dla nas dość egzotyczny, z którym o punkty dotychczas mierzyliśmy się tylko raz. Na mundialu w 1978 pokonaliśmy ich 1:0 po bramce Grzegorza Laty, a na boisku obok niego biegali wówczas: Adam Nawałka, Zbigniew Boniek, Kazimierz Deyna czy Włodzimierz Lubański.

Sparingowo graliśmy tylko dwukrotnie – po raz ostatni w 1985 roku, gdy przegraliśmy 0:1. Zresztą w tym meczu zagrał… Jan Urban – obecny selekcjoner. Będzie miał więc za co się rewanżować. Zwłaszcza, że Tunezja to kolejny rywal, przed którym nie powinniśmy mieć kompleksów – w teorii słabszy od Japonii, choć w praktyce – mogący oczywiście załatwić nas bez mrugnięcia okiem.

Najpierw w ogóle tam awansujmy

Nie ma co jednak dzielić skóry na niedźwiedziu. Bo choć trudno dziś oczami wyobraźni nie oglądać już wychodzących na amerykańskie murawy Biało-Czerwonych, to najpierw musimy skupić się na tym, co najważniejsze – i wygrać marcowe baraże.

A w nich wcale nie będzie łatwo. Patrząc na to, jakie ekipy potrafiły awansować na mistrzostwa – Haiti, Curacao czy Wyspy Zielonego Przylądka – nie będzie żadną przesadą stwierdzenie, że o awans gramy z zespołami, które jakością przewyższają niektórych finalistów.

Marzenia o wyjściu z grupy schowajmy więc na razie do szafy, a spotkania z Holandią, Japonią i Tunezją obierzmy jako cel. Skupmy się najpierw na Albanii, a później na Szwecji lub Ukrainie.

I niech znów okaże się, że baraże zakończymy z szerokimi uśmiechami na ustach.

CZYTAJ WIĘCEJ O MŚ 2026 NA WESZŁO:

Fot. Newspix.pl

5 komentarzy

Uwielbia futbol. Pod każdą postacią. Lekkość George'a Besta, cytaty Billa Shankly'ego, modele expected Goals. Emocje z Champions League, pasja "Z Podwórka na Stadion". I rzuty karne - być może w szczególności. Statystyki, cyferki, analizy, zwroty akcji, ciekawostki, ludzkie historie. Z wielką frajdą komentuje mecze Bundesligi. Za polską kadrą zjeździł kawał świata - od gorącej Dohy, przez dzikie Naddniestrze, aż po ulewne Torshavn. Korespondent na MŚ 2022 i Euro 2024. Głodny piłki. Zawsze i wszędzie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama