Z reprezentacją Polski jest tak, że wszelkie pochwały dla poszczególnych kadrowiczów szybko mogą się zestarzeć, w dodatku bardzo brzydko. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że Jan Bednarek od jakiegoś czasu pracuje sobie na coraz większe nasze zaufanie. Pisząc „nasze”, mam na myśli wszystkich kibiców Biało-Czerwonych, którzy w piłkarzu FC Porto dostrzec mogą w końcu jednego z liderów drużyny narodowej.

Nasz rodak jest absolutnym pupilem portugalskich mediów. Wszyscy są pod naprawdę ogromnym wrażeniem jego gry, a tamtejszy dziennik „A Bola” celuje w wystawianiu mu po kolejnych spotkaniach Porto pięknych laurek.
– Był niemal nie do przejścia.
– Jest jak skała na środku obrony niebiesko-białych.
– Większość starć wygrywa.
– FC Porto najwyraźniej w końcu znalazło prawdziwego mistrza defensywy.
Istna bednarkomania, a to wszystko na przestrzeni nieco ponad dwóch miesięcy, które Jan Bednarek spędził w Portugalii. Dwa miesiące wystarczyły, żeby kupić sobie serca tamtejszych kibiców i dziennikarzy. Pora na kolejny szturm, którego celem będą serca Polaków.
Czy Jan Bednarek przestał kojarzyć się z beznadzieją? A i owszem
Najpierw trzeba jednak było odczarować wizerunek Jana Bednarka, który jest winnym całego zła w poczynaniach defensywnych reprezentacji Polski. To nie takie łatwe, bo szukając jakichkolwiek pozytywów w jego grze nie mogliśmy się podeprzeć właściwie niczym. Jasne, grał w najlepszej lidze świata, mierzył się z rywalami z najwyższej półki, winnym kolejnych porażek Southampton nie był tylko on. Ale też trudno się było dopatrywać jakichś mocnych stron w jego karierze.
Utrzymywanie się przez lata na całkiem wysokim i aktualnie nieosiągalnym dla innych naszych stoperów poziomie? Nic to, skoro ciągle dostaje na tym poziomie w beret. A jak już gra szczebelek niżej, w Championship, to nie robi takiego wrażenia, bo tam umiał sobie radzić nawet pokierszowany przez kontuzje Krystian Bielik. Gość znany w kadrze z brzęczkowego „Krystian, próbuj” albo powrotu lekkim truchcikiem za kontrą Francuzów na mundialu w Katarze.
Tak patrzył na Bednarka kibic i miał pełne prawo uznawać, że nie ma do czynienia z jakimś kozakiem. Tak patrzył też na Bednarka dziennikarz, bo w gruncie rzeczy tak należało nań patrzeć. Taki był Jan Bednarek w Anglii. W najlepszym wypadku przeciętny, w najgorszym fajtłapowaty. Nie ma jednak wizerunku, którego nie da się zmienić.

Jan Bednarek jest teraz na fali. Reprezentant Polski zbiera świetne noty w Porto
Ze zwycięstwem każdemu do twarzy. Polak już wcześniej dawał znaki
Wystarczy nawet mały pozytywny impuls i już wszystko wygląda inaczej. Tu jego rolę odegrał sam transfer do Porto – trochę zaskakujący, ale momentalnie uznany nad Wisłą za strzał w dziesiątkę. Bo klub fajny, jego cele w kraju i Europie też fajne, perspektywy roztaczające się przed zasiedzianym już w Southampton Bednarkiem równie fajne. Wszystko fajne i trudno się czegokolwiek czepić. A potem doszła do tego świetna gra.
My na Weszło zastanawialiśmy się, jak Bednarek, na pozór pechowy i przytłoczony w ubiegłym sezonie rolą chłopca do bicia, przekonał do siebie Portugalczyków i znaleźliśmy wówczas takie statystyki.
- 4. pod względem przechwytów w całej lidze angielskiej,
- 9. w statystyce bloków,
- 13. pod względem wybić piłki.
Tak całkiem przyzwoicie, jak na piłkarza z absolutnie najgorszej drużyny w stawce. Nie trzeba też chyba dodawać, że pod względem każdej z tych defensywnych statystyk nikt w zespole nie wypadał od Bednarka lepiej. Znaki więc były, trzeba było w nie tylko uwierzyć.
Wygrana lekarstwem na wszystko
W odbiorze Jana Bednarka niesamowicie przydatna staje się nowa perspektywa, nazwijmy ją perspektywą zwycięską. Łatwiej zabłysnąć, gdy obok udanych interwencji nie występuje całe mrowie tych pechowych czy wręcz zawstydzających. A temu sprzyja też rywalizacja na nieco niższym poziomie i w roli zawodnika z jednego z najlepszych zespołów w lidze.
Porto Bednarka straciło w tym sezonie w lidze jednego gola. Jednego – w ośmiu meczach. Punkty zgubiło tylko raz, kiedy naprzeciwko stanął Jose Mourinho i jego słynna taktyka oparta na defensywie nie do sforsowania. Było jednak 0:0, bo Benfica i jej trener trafili na duet Polaków w linii obronnej Porto. Duet, w którym to Bednarek zdaje się na ten moment grać pierwsze skrzypce.
Widzimy więc teraz naszego najlepszego stopera przyjeżdżającego na zgrupowanie reprezentacji w glorii triumfatora, która wcześniej kompletnie się z nim nie kojarzyła. Dziwnie tak, ale też ciekawie, prawda?

Lider naszej defensywy teraz zdaje się mieć o wiele łatwiej. Kolejne dobre mecze w Portugalii pomagają mu zyskać pewność siebie.
Jan Bednarek w Portugalii. Lider, którego potrzebuje także reprezentacja
Opinie dziennikarzy to jedno, ale Jan Bednarek zalicza w Porto doskonały start poparty niezłymi liczbami. Na ten moment nie plasuje się w ścisłej czołówce ligi pod wieloma względami, ale już dlatego, że wcale nie musi. Czasem sporo zależy od tego, w jak dobrym klubie grasz. W Anglii Bednarek wykręcał defensywne statystyki jak Virgil van Dijk, a chyba nie musimy was przekonywać, że mimo całej sympatii do rodaka, jako lepszego z takiej pary należy wskazać Holendra.
Nie zmienia to faktu, że Polak robi swoje i kiedy trzeba, staje na wysokości zadania.
Statystyki Jana Bednarka w lidze portugalskiej:
- 4,8 wybicia na mecz,
- 0,9 bloku na mecz,
- 1,5 przejęcia na mecz,
- 0,1 błędu prowadzącego do strzału rywali,
- 0,12 gola straconego na mecz.
Ponadto taki Fotmob wymienia Polaka w gronie pięciu najwyżej ocenianych obrońców w lidze. Podstrona Polaka na Flashscore niemal cała świeci się na zielono, co też zdradza, że i tam Bednarek dostaje wysokie noty. Podobnie jest na Sofascore. Nie są to najbardziej adekwatne źródła informacji o piłkarzu i jego formie, ale w dużym stopniu kształtują one opinię publiczną.
Czytaj: „pompują” Jana Bednarka w oczach kibiców. Ułatwiają uwierzenie w niego jako lidera reprezentacji Polski.

Jan Bednarek jeszcze przez kilka lat może być filarem polskiej defensywy
Lepszego obrońcy nie mamy. Może teraz wchodzi na swój szczyt?
Niewiele czasu minęło w sumie od publikacji naszego corocznego rankingu polskich piłkarzy na poszczególnych pozycjach. W nim Paweł Paczul, któremu akurat przypadło w udziale omówienie środka obrony, trochę narzekał na całe zestawienie, ale koniec końców na szczycie umieścił właśnie stopera grającego aktualnie dla Porto.
Środkowi obrońcy. Ranking polskich piłkarzy za rok 2024 [SPRAWDŹ]
– Jan Bednarek i jego sportowe ograniczenia to temat powszechnie znany, obudzonym w środku nocy da się wymienić, jakie błędy lubi popełniać – tu źle się ustawi, tam skiksuje, gdzie indziej nie nadąży. Tylko: co z tego? I tak jest najpewniejszym polskim obrońcą – pisaliśmy w grudniu ubiegłego roku. I to wszystko jest znana powszechnie prawda. Ale też jesteśmy w momencie, w którym kariera Bednarka otwiera się na całkiem nowy rozdział, taki, którego chyba jeszcze nie przerabialiśmy.
Można więc, na razie trochę na próbę, wyrzucić z pamięci te wszystkie nieudane interwencje, błędy czy pechowe zagrania, z którymi kojarzyliśmy Polaka do tej pory. Z tyłu głowy mieliśmy cały czas, że byle cienias nie trzymałby się w Anglii tak długo, nie zanotowałby w swojej karierze 184 spotkań na poziomie Premier League. Ale to był tył głowy.
Teraz odwróćmy trochę nasze myślenie, bo nowy rozdział to i nowe zasady. Z tyłu głowy trzymajmy te wszystkie kiksy, a na przodzie niech zostaną świetne, okraszone pięknymi pochwałami występy w Porto i imponująca jak na obrońcę rodem z Polski kariera zagraniczna. Z takim podejściem będziemy mogli zobaczyć w Janie Bednarku jednego z liderów reprezentacji Polski. Wreszcie mającego wszystko, by faktycznie się tym liderowaniem zająć.
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Oskar Pietuszewski powinien dostać powołanie? „Ma mental dorosłego gościa”
- Dumny reprezentant. Michał Skóraś szczęśliwy po powołaniu
- Deszcz przywitał kadrowiczów. Mała zmiana planów reprezentacji
Fot. Newspix