Reklama

W Częstochowie żałują, że odszedł. Awansował w hierarchii Jagiellonii

Mikołaj Duda

02 listopada 2025, 12:43 • 3 min czytania 3 komentarze

Jagiellonia do sezonu przystępowała z wykrystalizowaną hierarchią na pozycji bramkarza. Pierwszym wyborem Adriana Siemieńca był Sławomir Abramowicz, którego zmiennikiem miał być powracający z wypożyczenia Miłosz Piekutowski. Z kolei w roli „trójki”, występującej w głównej mierze w trzecioligowych rezerwach miał odnaleźć się Adrian Damasiewicz. 17-latek przez kilka lat zbierał doświadczenie w drużynach juniorskich Rakowa Częstochowa. Teraz znajdzie się w kadrze meczowej na spotkanie z byłym klubem w Ekstraklasie.

W Częstochowie żałują, że odszedł. Awansował w hierarchii Jagiellonii

Wydawało się, że sytuacja między słupkami Jagiellonii jest wyjątkowo spokojna. Wtedy jednak na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji Polski Sławomir Abramowicz nabawił się kontuzji, która wykluczyła go z gry na następne tygodnie. To był duży cios, bo to zawodnik, który wybronił wiele punktów. W meczu z Legią (0:0) był bezbłędny – zanotował 8/8 obron. Legia wg statystyki xG powinna była z tych sytuacji zdobyć dwie bramki!

Reklama

Hierarchia w Jagiellonii się przesunęła

Klub z Białegostoku miał zatem możliwość dokonania transferu medycznego, jednak finalnie zdecydowano o postawieniu na zaledwie 19-letniego wychowanka – Miłosza Piekutowskiego, mającego za sobą udaną rundę na wypożyczeniu do broniącej się przed spadkiem z zaplecza Ekstraklasy Stali Stalowa Wola.

Hierarchia przesunęła się więc o „oczko”. Naturalnie zmiennikiem Piekutowskiego został Adrian Damasiewicz, który do Jagielloni trafił na wiosnę tego roku z Podhala Nowy Targ. Bramkarz wypracował sobie pozycję i dostał nawet szansę między słupkami w rezerwach, występujących na czwartym poziomie rozgrywkowym. W bieżących rozgrywkach zaliczył tam pięć występów, a trzy razy zagrał w meczu drużyny młodzieżowej w Centralnej Lidze Juniorów.

Dołączyłem do Jagiellonii bardzo późno, na ostatnią chwilę przed zamknięciem okienka, więc ta runda była krótka. Potrzebowałem trochę czasu, żeby się zaadaptować, zaaklimatyzować w drugim zespole. Zaczynałem w drużynie CLJ U-19, tam złapałem kilka meczów i myślę, że moją ciężką pracą i dobrą postawą na treningach udało się zadebiutować w trzeciej lidze w rezerwach. I bardzo fajnie przypieczętowałem tę rundę meczem w finale Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim – mówił w lipcu w wywiadzie dla klubowych mediów o swoich początkach w Jagiellonii, Adrian Damasiewicz.

Dla 17-letniego golkipera najbliższy mecz z Rakowem Częstochowa będzie szczególny. Spędził on kilka lat w zespole ,,Medalików”, jednak tam nie był w stanie się przebić. Zdecydował, by swoją karierę kontynuować w Nowym Targu. Jak podaje portal ,,Nawylot”, obecnie pod Jasną Górą żałują wypuszczenia uzdolnionego bramkarza. Miał on przypominać swoim stylem gry Vladana Kovacevicia, który w Częstochowie pokazał się ze świetnej strony, czym wypromował się do wielomilionowego transferu do lizbońskiego Sportingu.

Pierwszy gwizdek starcia przy Słonecznej – z Damasiewiczem najprawdopodobniej w gronie zawodników rezerwowych – już o 17:30.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. 400mm.pl

3 komentarze

Legenda w rodzinie głosi, że piłka podobno towarzyszyła mu już podczas narodzin. Jego pierwsze wspomnienia sięgają do MŚ w Brazylii w 2014 roku, kiedy jako siedmiolatek z zafascynowaniem oglądał jak przyszły piłkarz Górnika Zabrze sięga po trofeum. 100% na 100% jego uwagi zajmuje polska piłka. Przy trzeciej godzinie monologu o rezerwowym Radomiaka jego słuchacze często tracą cierpliwość. We wtorek i środę zbiera siły przed czwartkowym wieczorem, spędzanym wspólnie z jego ulubioną Ligą Konferencji. Gdy ktoś się go zapyta o piłkarza o imieniu Lamine, to bez zawahania odpowie Diaby-Fadiga

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama