Reklama

Czy Fabrizio Romano wszystkich oszukał?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

15 marca 2024, 15:12 • 8 min czytania 18 komentarzy

Fabrizio Romano to transferowy guru. Z dziennikarza dostarczającego plotki z rynku stał się największym hubem gromadzącym piłkarskie informacje. W trakcie letniego okienka stał się największym kontem na X — zasięg jego postów sięgnął 4,2 miliarda. W przypadku Włocha sukces goni sukces, ale w ostatnim czasie coraz głośniej robi się o metodach, jakie stosuje influencer. Kolejne kluby ujawniają, że Romano zgłasza się do nich poprzez zewnętrzną firmę, oferując swoje usługi za opłatą.

Czy Fabrizio Romano wszystkich oszukał?

20,1 miliona obserwujących na X. 27 milionów followersów na Instagramie. 10,4 miliona na TikToku. 16,5 miliona polubień na Facebooku. W internecie i mediach społecznościowych nie ma większego konta, które informuje o piłkarskich transferach. Angielskie media informują, że same wpisy na portalu Elona Muska gwarantują mu około milion euro przychodów rocznie. Do tego dochodzą liczne współprace, czy to dziennikarskie — Romano występuje gościnnie w mediach z całego świata oraz pisze transferowe artykuły dla różnych portali — czy typowo reklamowe.

Fabrizio Romano stał się marką globalną, nawet oficjalny profil Księgi Rekordów Guinnessa w osobnym wpisie stwierdził, że jeśli Włoch dzieli się ze światem jakąś wiadomością, to można brać to za pewnik. To przesada, bo Romano myli się jak każdy, rynek transferowy bywa przewrotny. Czym innym jest jednak zawierzenie informatorowi, który był w błędzie, czy podanie plotki, która szybko się zdezaktualizowała, a czym innym celowe tworzenie narracji na jakiś temat.

A takie sugestie wysunięto pod jego adresem, gdy w Danii i Norwegii kluby zaczęły ujawniać, że Fabrizio Romano za pośrednictwem firmy Memmo oferuje swoje usługi za „drobną” opłatą.

Afera z udziałem Fabrizio Romano. Dziennikarz oferuje klubom płatną współpracę

– Fabrizio Romano składa klubom oferty wykupienia reklamy dla szerokiego grona odbiorców za pośrednictwem jego profili. Widzieliśmy maile, które firma reprezentująca Romano wysłała do duńskich i norweskich klubów. Nie wiemy, ile jeszcze klubów otrzymało podobne propozycje – informują dziennikarze portalu „Idrettspolitikk.no”, którzy wspólnie z kolegami po fachu z „Tipsbladet” ujawnili metody działania Włocha.

Reklama

Tekst nie jest oparty na dywagacjach i przypuszczeniach. Opowiada o nich Mehran Amundsen-Ansari, były dyrektor marketingu i sprzedaży w Valerendze Oslo, obecnie pracownik norweskiego HamKam.

– Przez siedem lat pracy w piłkarskiej elicie otrzymałem wiele dziwnych ofert, ale żadna nie ocierała się nawet o coś takiego. To jeden z najbardziej znanych „dziennikarzy”, ale to nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. To biznes, w którym kluby i agenci płacą za dotarcie do odbiorców. Nie powinno to tak wyglądać, na pewno nie w świecie mediów. Po tej ofercie przestałem go obserwować i śledzić jego informacje.

Amundsen-Ansari przedyskutował ofertę złożoną przez firmę Memmo, która reprezentuje Romano. W klubie zapadła decyzja, żeby przeprowadzić fortel i „wejść” w grę Fabrizio. Zobaczyć, jak daleko zabrną oferty od influencera.

– W mailach oprócz ofert były linki do formularzy, które klub mógł wypełnić. Przykładowo można było napisać, jaką konkretną wiadomość Romano ma przekazać w swoim wideo i kiedy miałaby ona się ukazać. Przedstawiciel formy Memmo kontaktujący się z klubem stwierdził, że wiadomości trafiają bezpośrednio do Fabrizio, że to z nim dogadywana jest treść postów – relacjonuje „Idrettspolitikk.no”.

Podążając śladem wiadomości i ofert, dziennikarze ustalili „cennik” Fabrizio Romano. Memmo oferuje popularne w ostatnich latach wiadomości od celebrytów. Możesz tam zamówić pozdrowienia, życzenia i nagrania od gwiazd sportu, komików czy aktorów. Włoski dziennikarz za coś takiego oczekuje ok. 800 zł. To jednak oferta dla zwykłego użytkownika. Kluby otrzymywały specjalne propozycje.

  • wiadomość w social mediach — ok. 4300 zł
  • nagranie wideo z konkretnymi informacjami — ok. 23,5 tys. zł

Reklama

Portal oferuje też specjalne rozszerzenia. Można dopłacić, jeśli informacja ma ukazać się szybciej. Można też przekazać więcej konkretnych wskazówek. Z maili ujawnionych przez Norwegów wynika wprost, że nie chodzi o żadne niewinne pozdrowienia.

– Zapytanie trafia bezpośrednio na telefon Fabrizio, więc możecie umieścić tam informacje transferowe i treść do nagrania wideo z „here we go” – czytamy.

FC Kopenhaga i Valerenga Oslo ujawniają oferty od Fabrizio Romano. „Oferuje zaangażowanie PR-owe”

Tropem maili i ofert Fabrizio Romano podążyli dziennikarze duńskiego Tipsbladet, których zaciekawiło, że Włoch ni stąd, ni zowąd zamieszczał informacje o konflikcie zarządu FC Kopenhaga z największym talentem tego klubu — Roonym Bardghjim. Sprawa miała dotyczyć przedłużenia umowy z wychowankiem, który — według relacji Romano — został odsunięty od drużyny. Duńscy żurnaliści twierdzili jednak, że to kompletna bzdura. Byli bliżej klubu, wiedzieli, że nic takiego nie ma miejsca. FCK też zaprzeczała tej wersji wydarzeń.

Tipsbladet już wcześniej przyłapało Włocha na szerzeniu nieprawdziwych informacji. Kilka tygodni wcześniej portal ujawnił, że rzekome konflikty Leonardo Bonucciego w Unione Berlin są plotką wyssaną z palca. W podobnym tonie komentował to sam Bonucci. Teraz chodziło jednak o coś więcej, w postach Romano dziennikarze dostrzegli drugie dno.

– Dokumenty, które widzieliśmy, jasno wskazują na to, że Fabrizio Romano usiłuje zawierać z klubami — także duńskimi — umowy reklamowe. Tipsbladet posiada informacje potwierdzające, że firma Memmo oferuje klubom „kupienie” zaangażowania Romano i PR-owy przekaz dotyczący transferów oraz potencjalnych transferów. Procedura może dowodzić, że Romano udostępnia informacje transferowe w momencie, kiedy klub chciałby nadać im rozgłos.

Duńczycy twierdzą, że Fabrizio Romano może pomagać w „hajpowaniu” pewnych informacji. Gdy wybuchła afera z udziałem Włocha, zwrócili uwagę na to, w jaki sposób Romano opisywał sagi transferowe z udziałem niektórych zawodników. Zanim Dusan Vlahović trafił do Juventusu, Fabrizio co chwilę wspominał o nim na swoim profilu, łącząc go z kolejnymi klubami. Stworzono całą kompilację wpisów Romano na ten temat, zaznaczając, że później Serb nagle zniknął z radaru dziennikarza.

Zdaniem użytkowników X szczególną uwagą cieszył się także Jonathan David z Lille. „Śledztwo” prowadziło także do Andreya Santosa czy Deivida Washingtona, młodych Brazylijczyków z Chelsea, których łączy ta sama agencja menedżerska.

Gdy Idrettspolitikk ujawniło informacje o ofertach Fabrizio Romano dla klubów, link do formularza, który otrzymała Valerenga Oslo, nagle wygasł. Tipsbladet potwierdza, że FC Kopenhaga także otrzymała zapytanie o współpracę reklamową z włoskim influencerem. Również w tym przypadku mówią o tym przedstawiciele klubu. Duńczycy mieli zyskać dzięki temu większe zainteresowanie klubem w ujęciu globalnym.

– Z komercyjnego i marketingowego punktu widzenia takie rzeczy działają, generują większą liczbę odbiorców i obserwujących, sprawiają, że rośnie wartość reklamowa klubu. Etycznie jest to jednak wątpliwe. Fabrizio Romano staje się chodzącą reklamą, nie dziennikarzem — uważa Mehran Amundsen-Ansari. Podobnego zdania jest duński ekspert transferowy, Troles Bager Thogersen, z którym rozmawia Tipsbladet:

– Firma, która stoi za Fabrizio Romano, ewidentnie szuka współpracy z klubami, to mówi nam wiele. Nie należy tego ignorować i przymykać na to oka, bo skoro tak jest, to jego wpisy mogą mieć charakter reklamowy, komercyjny. Musimy o tym pamiętać, musimy patrzeć na niego jak na osobę, której dziennikarstwo może być podszyte komercyjnymi interesami.

Co dalej z karierą Fabrizio Romano?

Według relacji duńskich i norweskich mediów obydwa kluby, które zdecydowały się ujawnić metody Fabrizio Romano, nie zdecydowały się na współpracę z nim. Kto się zdecydował? Nie wiadomo. Ani włoski influencer, ani firma Memmo nie zdecydowały się odpowiedzieć na pytania dziennikarzy dotyczące tej sprawy. Romano zaczął też rozdawać bany na X, gdy pod jego postami pojawiają się wpisy nawiązujące do informacji Tipsbladet i Idrettspolitikk.

Zły PR towarzyszy Włochowi od lat, ale dotychczas był on związany raczej z zarzutami o przepisywanie informacji od innych, które łatwo podważyć. Ciężko sobie wyobrazić, żeby Fabrizio Romano nie miał żadnych kontaktów w świecie piłkarskim, a swoją pracę opierał na sprawdzaniu, co takiego pisali o poszczególnych zawodnikach i klubach mniej znani dziennikarze, to absurd. Tak, Romano stał się hubem piłkarskich informacji; tak, zdarza mu się podać coś po kimś, ale nie wygląda to na plagiat ani kopiowanie.

Zresztą — co okienko dostajemy od niego masę wieści z pierwszej ręki, które się potwierdzają.

Pozostaje więc tylko (i aż) kwestia tego, w jaki sposób je pozyskuje, jak wiele z nich ma źródło w ofertach, które ujawniły Valerenga i FC Kopenhaga.

Jeśli jednak ktoś liczy, że afera z ofertami składanymi klubom zagrozi karierze Fabrizio Romano, jest naiwny. Włoch jest już zbyt dużym graczem, żeby takie wstrząsy zniszczyły jego reputację. Do mainstreamu temat w zasadzie się nie przebił. Poza tym influencer przez lata budował swój wizerunek zgoła odwrotny od tego, który teraz poznajemy.

Fabrizio Romano przedstawiał się jako skromny gość, pracoholik. Sam obsługuje swoje konta w mediach społecznościowych, wisi na telefonie całą dobę, śpi krótko i nieregularnie. W “Meczykach”, z którymi współpracuje, pokazywał swoje niewielkie mieszkanie i tłumaczył, że to właśnie jego biuro, w którym na co dzień pracuje. To zwykły pokój z ławą i kilkoma niezbędnymi rzeczami.

Niektórzy lubią być w dużym środowisku, tradycyjnym biurze. Nigdy tego nie lubiłem, cierpiałem tam, myślałem, że tracę czas. Siedziałem tam osiem godzin, pracowałem dwie. Tutaj czuje się bardzo dobrze – opowiadał.

Podobny materiał ukazał się w 2022 roku w “New York Times”. Fabrizio pozuje tam na tle telewizora i meblościanki, na której wypatrzymy liczne koszulki piłkarskie. Poznamy tam kulisy początków kariery Romano.

Aspirujący agent z Barcelony chciał przekonać dwóch prospektów z La Masii do podpisania z nim umowy: Gerarda Deulofeu i Mauro Icardiego. Romano napisał ich profile, agent podpisał umowy i pozostali w kontakcie. W 2011 roku Fabrizio przekazał informację, że Icardi trafi do Sampdorii. Dziś chwali się, że to był jego pierwszy news. W 2013 agent w podziękowaniu za pomoc przekazał mu, że Icardi przeniesie się do Interu. Wtedy wszystko się zmieniło: przeprowadził się z Neapolu do Mediolanu, zaczął pracować jako freelancer i występować w Sky Sports – czytamy.

Fabrizio Romano rósł powoli. Najpierw musiał zamienić prywatne konto na Instagramie w służbowe, bo ludzie pod zdjęciami z wakacji pytali o transfery. Włochy to rynek, który szaleje na punkcie mercato, pojawia się tam zawrotna liczba plotek i wiadomości. Z czasem influencer wykroczył jednak poza włoski rynek.

Karuzela rozkręciła się na dobre i już się nie zatrzyma. Duńczycy i Norwegowie może i zdemaskowali Romano, ale to nie Scooby-Doo. Rozwiązania zagadki nikt nie ogłosi. Ogłaszał będzie za to Fabrizio, który wciąż będzie patrzył na świat z pozycji transferowego bożka.

WIĘCEJ O TRANSFERACH:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix; screeny: Idrettspolitikk.no

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

18 komentarzy

Loading...