Blisko dwa miesiące kibice Pogoni Szczecin czekali na debiut w oficjalnym meczu Benjamina Mendy’ego. Francuski obrońca wszedł w końcówce meczu z Jagiellonią Białystok, który Portowcy w niesamowitych okolicznościach przegrali 1:2 po golu Oskara Pietuszewskiego w ostatniej akcji.

Mimo to Mendy indywidualnie jest zadowolony, bo wreszcie osiągnął dyspozycję, która pozwala mu na normalną rywalizację. A właśnie tej cierpliwości potrzebował od nowego pracodawcy.
Benjamin Mendy: Nie chciałem grać od razu po podpisaniu kontraktu
– Bardzo zależało mi na tym, żebym dostał czas na powrót do formy fizycznej. Żeby nie było tak, że zaraz po podpisaniu kontraktu będę musiał grać. Nie chciałem wchodzić na boisko nieprzygotowany, byle wejść. To nie byłoby dobre dla nikogo. Ani dla mnie, ani dla klubu – mówi Mendy w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z Goal.pl.
– W Pogoni spotkałem się z pełnym zrozumieniem tej sytuacji. Klub nie dość, że zgodził się spokojnie poczekać na mój powrót do formy, to jeszcze udało się wspólnie opracować świetny plan moich przygotowań. Pod tym względem, w sensie specjalistów, Pogoń też jest top. Poza tym kwestia wyzwania, w sensie dążenie do zdobycia trofeum… – dodaje mistrz świata z 2018 roku.
Ekstraklasą jest pozytywnie zaskoczony. – Powiem tak: nie spodziewałem się tego! Liga jest mocno fizyczna, dynamiczna, ale i na dobrym poziomie. Wielkie wrażenie zrobiły też na mnie stadiony Ekstraklasy – podkreśla Francuz.
Pogoń Szczecin dwa ostatnie mecze w lidze przegrała, przez co zajmuje dopiero czternaste miejsce w tabeli z przewagą czterech punktów nad strefą spadkową. W pierwszej kolejce po przerwie reprezentacyjnej Portowcy zmierzą się u siebie z Zagłębiem Lubin.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Kolejny trener łączony z Legią. Aktualnie jest selekcjonerem
- Jagiellonia ukarana za transparenty kibiców o Bartoszu Frankowskim
- Oskar Pietuszewski wzbudził zainteresowanie belgijskiego klubu
Fot. Newspix