Michał Probierz jest absolutnie niereformowalny. Zawsze był trenerem wojującym. O coś mu chodziło. Niewymuszony humor, naturalna błyskotliwość i niedyskretna erudycja przeplatały się u niego z rozpalającą frustracją, delikatnym zmanierowaniem i widoczną pretensjonalnością. Cały ten bagaż emocjonalny tworzył obraz pełnokrwistego szkoleniowca. Ale od jakiegoś czasu każdy kolejny jego występ medialny kończy się pożarem. No i nic dziwnego, skoro selekcjoner młodzieżówki przychodzi sobie do południowego niedzielnego Cafe Futbol i diagnozuje, że żyjemy w chorym kraju, bo ludzie wolą oglądać El Clasico od Ekstraklasy.
– Jesteśmy chorym krajem, że ekscytujemy się derbami Hiszpanii. Czytamy i śledzimy tamtejszą prasę, dla nas jest wszystko ważniejsze, co tam się dzieje, a mnie interesuje głównie to, co dzieje się w Polsce. Jedynie kibicuję Lewandowskiemu, a mecze Barcelony obserwuję, bo można się dużo nauczyć – rzucił Probierz w Polsacie.
Faktycznie jesteśmy chorym krajem, bo bardziej kręci nas perspektywa goli najlepszego piłkarza w historii polskiego futbolu w prawdopodobnie najbardziej prestiżowym ligowym meczu globu niż perypetie Jona Aurtenetxe i Carlosa Julio Martineza z Miedzi Legnica. Faktycznie jesteśmy chorym krajem, bo zamiast dyskutować o wczorajszych „popisach” Jagiellonii, Lechii, Radomiaka czy Śląska poświęcamy czas na rozmowy o najlepszych piłkarzach z najlepszych lig, żeby chociaż trochę oderwać się od szarości polskiego futbolu. Faktycznie „jesteśmy chorym krajem”. Tak „chorym krajem”, że dopiero Michał Probierz musiał to zdiagnozować.
I to w tak przekonujący sposób!
I to w tak sprzyjających takim tezom okolicznościach!
No bo wcale właśnie Michał Probierz nie zaliczył falstartu na selekcjonerskim stołku młodzieżówki. Wcale nie przegrał z Grecją. Wcale nie zremisował z Łotwą. Wcale wcześniej w tajemniczych okolicznościach nie porzucił Bruk-Betu po kilku dniach pracy. Wcale jeszcze wcześniej nie pogrzebał szkoleniowego projektu życia w Cracovii, gdzie otrzymał władzą absolutną, stołek trenera i wiceprezesa, pieniądze i transfery, czas i możliwości, komunikację i infrastrukturę, dostał wszystko to, o czym marzył, o czym roił, o czym opowiadał przez lata, a Cracovia pod jego wodzą stała się średniakiem. Nudnym, bezpłciowym, wydrenowanym z osobowości średniakiem z fatalnym pijarem.
Wcale.
Wcale.
Wcale.
Taka prawda, panie Probierz, że pan również przyczynił się do tego, że aktualnie diagnozuje pan swoje środowisko jako „chory kraj”. Zresztą, swojego czasu przekonywał nas pan, że nie ma nic złego w topornych środkach gry stosowanych przez pana drużyny. „Czy Liverpool gra bezpośrednio?”, „Czy Liverpool dośrodkowuje?”, „Czy Liverpool operuje długimi podaniami?”, „Czy Liverpool zaczyna od bramkarza długim podaniem?”, pytał pan, a kiedy odpowiedzieliśmy już twierdząco na wszystkie pytania, zaszachował nas pan pięknym sofizmatem: „No i co? Liverpool zdobywa w ten sposób mnóstwo bramek, wygrywa mecze i gra ładnie, więc styl to kwestia patrzenia na piłkę!”.
Więc, tak, warto oglądać lepszych, żeby zobaczyć, jak nie wygląda chory kraj.
Czytaj więcej o Michale Probierzu:
- Młodzieżówka Michała Probierza zremisowała z Łotwą. Szkoda strzępić…
- Ku chwale polskiej piłki. Czy Probierz pasuje do młodzieżówki?
Fot. 400mm.pl