Reklama

Korona nie jest już klubem tworzonym na wariackich papierach

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

14 lipca 2022, 15:34 • 11 min czytania 46 komentarzy

Niewiele klubów przebyło w ostatnich latach tak długą drogę jak Korona Kielce. I nie mamy już na myśli wcale samego faktu spadku i powrotu do Ekstraklasy po dwóch latach w trzymających w napięciu okolicznościach. Bardziej to wszystko, co wydarzyło się dookoła i o czym pewnie jeszcze wielokrotnie będziemy wspominać. Dlaczego? Ano dlatego, że to świetny punkt wyjścia, by Korona znów zaczęła pisać całkiem barwne historie – jak choćby tę o mitycznej „Bandzie Świrów”.

Korona nie jest już klubem tworzonym na wariackich papierach

Ekstraklasa. Korona Kielce – zapowiedź sezonu 2022/2023 (skarb kibica)

Korona Kielce nie jest wielkim klubem, nie ma nie wiadomo jak wielkich tradycji, a gdy wspominamy jej przeszłość, to przed oczami mamy zwłaszcza mocne zaznaczenie swojej obecności w aferze korupcyjnej. W ostatnich latach stała się jednak stałym elementem ekstraklasowego krajobrazu, w XXI wieku aż czternaście razy przystępowała do najbardziej elitarnych rozgrywek w tym kraju. To wszystko sprawia, że obok powrotu Korony do ligi – choć, oczywiście, nie jest to wydarzenie na miarę awansu Widzewa – trudno przejść obojętnie.

Jedni myślą sobie właśnie: znowu staną się ogniskiem ligowej patologii.

Drudzy stwierdzają: może tym razem znów będą wartością dodaną.

I to jest właśnie ta droga, którą przebyła przez ostatnie dwa lata Korona. Droga od ligowej patologii do zdrowo prowadzonego klubu, w którym zmieniło się baaardzo dużo. Już nie ma Krzysztofa Zająca, który mógłby napisać książkę „jak nie zarządzać klubem piłkarskim”. Nie ma niemieckich właścicieli, którzy ochoczo poprowadzili go do sportowego upadku. Nie ma wreszcie wszechobecnego niegdyś w Kielcach zmęczenia Koroną, co pokazał zresztą finał baraży, na którym był pełny stadion, pokaże to także ligowa inauguracja, na której również pojawi się komplet widzów. Kielczanie nie są już klubem tworzonym na wariackich papierach. Może z klubowej kasy się nie wylewa, może w poprzednim sezonie było wiele ryzyka, którego skutki poznalibyśmy, jeśli nie udałoby się awansować. Ale jest zdrowo. Rozsądnie. Normalnie. A tego w Koronie brakowało przez lata.

Reklama

Ocena rozdania: 3

Paweł Golański pracuje w Kielcach już trzecie okno transferowe i to wystarczający okres, by wyrobić sobie zdanie o tym, jak sprawdza się w roli dyrektora sportowego. Przede wszystkim – za jego transferami idzie jakaś myśl. Czy idealna, czy w ogóle słuszna? Można dyskutować. Jednego nie można Golańskiemu odebrać – to nie są transfery robione na łapu capu, przeciwnie – jest w nim wiele elementów wspólnych.

Pierwszy? Dość prozaiczny, ale każdy ligowy trener powie, że cholernie istotny – były agent piłkarski obiera sobie za punkt honoru zamknięcie kadry przed wyjazdem na obóz, tak, by szkoleniowiec mógł na spokojnie wszystkich nowych zawodników wkomponować. Tak było poprzedniego lata, tak jest i teraz. Drugi element wspólny – Golański stawia na doświadczenie. Korona zaprosiła do swoich szeregów trzech gości, którzy niejedno na ekstraklasowych boiskach już widzieli.

  • Bartosza Śpiączkę – 153 mecze w ESA
  • Adama Deję – 135 meczów w ESA
  • Saszę Balicia – 130 meczów w ESA

Do tego grona należy dopisać Miłosza Trojaka (wyróżniający się pomocnik z I ligi – a takie idee szanujemy bardziej niż wymyślanie kolejnych Słowaków) i dwójkę młodych: 17-letniego Huberta Szulca z Lecha i 16-letniego Bartosza Sowiźrała, który ma trafić z UKS Młodzik 18 Radom. Trzeci element wspólny – do Kielc nie trafiają wirtuozi, wybujane gwiazdeczki, ekscentryczne osobowości. Raczej są to ludzie, którzy są w swoim zawodzie przez długie lata raczej dzięki osławionej rzetelnej pracy. Harujący wyrobnicy, których ceni sobie Leszek Ojrzyński lepiący zespół w klasycznym, leszkoojrzyńskowym stylu. Co to oznacza? Ano to, że Korona nie będzie stawiała na efektowną piłkę, rzadko będzie wyprowadzała z piątki, nie zakończy akcji tiki-taką. Ale ilu beniaminków w przeszłości chciało to robić, a potem wyszło jak wyszło?

Reasumując: Paweł Golański ściągnął piłkarzy pod określony styl z jasnym profilem charakterologicznym. Nie zrobił przy tym kadrowej rewolucji, a w poprzednich latach beniaminkowie, który oparli ekstraklasowy skład na autorach awansu, nie zawsze kończyli z tarczą. I to w sumie nasza największa wątpliwość – skoro Korona nie przerosła pierwszej ligi, to czy transferów nie jest zwyczajnie za mało?

Nowy as w talii: Bartosz Śpiączka

Jeśli twoim najlepszym transferem jest Bartosz Śpiączka… Nie no, nie, nie uderzamy w takie tony, skoro zadziorny napastnik jest modelową definicją „transferu szytego na miarę”. Korona potrzebuje ludzi, którzy dobrze grają w piłkę, a przy tym oddadzą na boisku serducho? No to nie mogła trafić lepiej.

Reklama

Wiadomo, w przypadku Śpiączki nie zawsze to jest atut, bo mowa o napastniku, którego statystyka strzelonych bramek jest podobna do statystyki złapanych kartek. Były zawodnik Górnika Łęczna ma za sobą solidny sezon, choć tu mamy przed oczami głównie jesień, kiedy był nawet mocnym kandydatem do jedenastki całej rundy. Sam Śpiączka wybierał pomiędzy Koroną, Widzewem a Lechem Poznań, gdzie mógłby pełnić rolę trzeciego snajpera (jeśli „Kolejorzowi” udałoby się pożegnać Artura Sobiecha), ale od początku był mocno nastawiony właśnie na Kielce. Po prostu wiedział, że w takim środowisku odnajdzie się najlepiej.

Blotka: defensywa

Kadra Korony raczej nigdzie specjalnie nie porywa, ale z drugiej strony nie ma też większych luk. Jeśli więc mamy wskazać jakąś bolączkę, to wydaje nam się, że może być nią linia obrony. A wiadomo jak jest z beniaminkami – często ich największym kłopotem jest to, że przecieka z tyłu. Bywa, że nawet sensowna pomoc czy skuteczny atak nie przykryje tego defektu, o czym przekonali się w ostatnich latach choćby w Łodzi, Bielsku-Białej czy Łęcznej. 

Wygląda na to, że filarem linii obrony będzie Kyryło Petrow, który zbiera dobre recenzje po powrocie do Polski. Koronie udało się zatrzymać na dłużej Ukraińca, który uciekł ze swojego kraju, gdy wybuchła w nim wojna. Obok niego zagrają Malarczyk, Zebić lub Balić. Pierwsza dwójka notowała wpadki jeszcze w pierwszej lidze. Sam Malarczyk ma duże doświadczenie w Ekstraklasie, ale rzadko miewał naprawdę solidne rundy. Balić? No cóż, mowa o piłkarzu, którego bez większego żalu oddało Zagłębie i który wyróżnił się w ostatnim sezonie głównie uderzeniem rywala. Czarnogórzec ewidentnie znalazł się na krzywej opadającej. 

Rozdający: Leszek Ojrzyński

Leszek Ojrzyński przez znaczną część swojej kariery, gdy już zagościł w świadomości ekstraklasowego kibica, trzymał się jednej zasady – nie przyjmował ofert z pierwszej ligi. Mógł wejść do klubu w beznadziejnym momencie, mógł podejmować się misji ratowania ligi, mógł nawet z niej spadać (jak z Górnikiem), ale zawsze chciał trzymać się na ekstraklasowej powierzchni. Dla Korony zrobił wyjątek.

Bo Korona to dla tego trenera klub szczególny. To w niej wypłynął – przychodząc jako człowiek bez nazwiska, skreślany, wyszydzany. Stworzył legendarną „Bandę Świrów”, która dziś może stanowić tożsamościowy archetyp, do którego dąży kielecki klub. Osiągnął nie tylko docenienie kibicowskiej Polski, ale i piąte miejsce – najwyższe w historii Korony. Jednym z jego najważniejszych żołnierzy był wtedy Paweł Golański, więc nie ma wątpliwości, że pomiędzy oboma panami jest spora chemia.

Po ostatnim sezonie dopisuje do swojego konta kolejny sukces, choć to nie tak, że Ojrzyński odmienił zespół jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Koronę trawiły podobne problemy, co za Dominika Nowaka – nieregularność (no, poza świetnym startem sezonu), przepychanie meczów kolanem, momentami byle jaka gra. Ojrzyński nie włączył się też realnie w walkę o bezpośredni awans.

I ciekawi nas, jak potoczą się jego losy w Ekstraklasie. Korona chce iść z tym trenerem pod rękę przez długie lata, ale wiadomo, jak bywa z takimi planami. Pod wieloma względami wydaje się być odpowiednim człowiekiem na stołku trenera akurat tego klubu.

Dżoker: Dawid Błanik

Trafił do Kielc w trybie burzliwym i awaryjnym – ostatniego dnia okienka transferowego, a w zasadzie to… nawet po okienku. Gdy poważnej kontuzji doznał Jacek Kiełb, trzeba było szybko znaleźć zastępstwo. Błanik wyróżniał się akurat w Sandecji i miał niewielką klauzulę odstępnego. Korona postanowiła ją aktywować, a potem rozpoczął się lekki prawniczy cyrk. Sandecja za wszelką cenę chciała zatrzymać Błanika, jej prezes zapadł się pod ziemię, by zablokować ustaloną wcześniej formę rozliczenia transferu (poprzez umowę transferową, a nie uruchomienie klauzuli).

Koniec końców sprawa zakończyła się dla Korony dobrze, a sam Błanik szalał w zeszłym sezonie – zakończył go z bilansem ośmiu goli i czterech asyst. To skrzydłowy, który bazuje na dynamice, dryblingu i boiskowej bezczelności. No i ma sporo do udowodnienia – zaliczył już kiedyś bowiem podejście do Ekstraklasy, ma na koncie kilka epizodów w Pogoni. Wymowne, że ta oddała go akurat w momencie, gdy do ligi wchodził przepis o młodzieżowcu. Sam Błanik na zapleczu musiał długo się przebijać, a droga do Ekstraklasy wiodła przez Odrę, GKS Bełchatów i Sandecję.

Świeżak: Marcin Szpakowski

W obszernych kulisach awansu na KoronaTV jest urocza scenka. Cała drużyna cieszy się z sukcesu, a Marcin Szpakowski, mocno podłamany, podchodzi do Pawła Golańskiego, by go… przeprosić. To po jego dwóch kuriozalnych zagraniach Chrobry strzelił dwa gole, co mocno utrudniło Koronie sprawę w finałowym meczu.

Ale na podstawie tego spotkania nie można wyciągać szerszych wniosków co do Marcina Szpakowskiego, który będzie prawdopodobnie podstawowym młodzieżowcem Korony. Za nim sezon… po prostu solidny. Nie zaliczylibyśmy go do czołówki młodzieżowców w pierwszej lidze, ale też nie zaniżał poziomu. Ten środkowy pomocnik dysponuje dobrą techniką, ma ciekawe, otwierające podanie. Jeśli zjedzie z formą, Korona może wstawić w jego miejsce Oskara Sewerzyńskiego.

Ekstraklasa. Korona Kielce – przewidywany skład na sezon 2022/2023

Okiem eksperta: Daniel Baranowski (podcast “To My Scyzory”):

Jak przez ostatnie dwa lata zmieniły się w Kielcach nastroje? Wraca moda na Koronę? Klub odzyskał wiarygodność?

Odzyskiwanie wiarygodności przez Koronę nadal trwa, ale tempo tego procesu w ostatnich tygodniach znacznie wzrosło. Jeśli spojrzeć szerzej, to frekwencja w poprzednim sezonie pozostawiała wiele do życzenia, nawet w ostatnich kolejkach fazy zasadniczej. Punktem zwrotnym były baraże, gdzie na meczu finałowym z Chrobrym Głogów pojawił się komplet widzów. Teraz na spotkanie inaugurujące zmagania w Ekstraklasie również sprzedano wszystkie wejściówki, co spowoduje zapełnienie Suzuki Areny na dwóch meczach z rzędu. Nie przypominam sobie takiej historii na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. To dobrze rokuje, ale mimo tego nie można jeszcze ogłosić, że wróciła moda na Koronę. Kibice w Kielcach są wymagający, dlatego wynik meczu z Legią będzie bardzo istotny pod kątem budowania frekwencji na pozostałą część rozgrywek. Łaska kibica na pstrym koniu jeździ, ale w Kielcach jest to aż nadto widoczne.

Korona będzie dążyła do tego, żeby stworzyć w Ekstraklasie coś na wzór drugiej Bandy Świrów?

W Kielcach od zawsze przywiązywano dużą wagę do charakteru i waleczności, a kibice uwielbiają zawodników, którzy oddają serce na boisku i utożsamiają się z klubem także poza nim. Problem w tym, że praktycznie cały czas, szczególnie po powrocie Leszka Ojrzyńskiego i Pawła Golańskiego, jest przywoływany temat Bandy Świrów, która funkcjonowała w naszych barwach dekadę temu. Wydaje mi się, że dla wszystkich jest już to trochę męczące. Jestem przekonany, że zarówno piłkarze, trenerzy jak i kibice chcieliby nowej ekipy, która miałaby te cechy jakimi obdarzona była tamta drużyna, ale też takie, które pozwoliłyby im na zawsze odciąć od tamtej ekipy i stworzyć własną, piękną historię.

Jak oceniasz dotychczasową pracę Leszka Ojrzyńskiego?

Przyjściu trenera Ojrzyńskiego towarzyszyły ogromne oczekiwania, proporcjonalnie do obaw, jakie pojawiały się u dużej części kibiców. Jeśli spojrzymy na dyspozycję drużyny w fazie zasadniczej, to można czuć spory zawód, ale patrząc już na rezultat końcowy, to świadczy on tylko o tym, że plan postawiony przez zarząd klubu został w stu procentach zrealizowany. Pierwsza liga jest bardzo ciężkim polem bitwy i tylko nieliczni potrafią z niego wyjść obronną ręką. Trenerowi Ojrzyńskiemu się to udało i należy to docenić. Teraz może być tylko lepiej, bo Korona wraca tam, gdzie jej szkoleniowiec czuje się najlepiej.

Po którym z letnich transferów obiecujesz sobie najwięcej?

Tutaj niespodzianki nie będzie i wskażę bez zawahania na Bartosza Śpiączkę. Korona nie miała napastnika gwarantującego zdobycie dwucyfrowej liczby bramek od 2019 roku, kiedy to Elia Soriano zakończył sezon z 14 golami. Teraz ma się to zmienić, bo Bartek to solidny i doświadczony ligowiec, o którego walczyło kilka innych klubów Ekstraklasy. Pokuszę się o stwierdzenie, że brak takiego zawodnika w poprzednim sezonie był największą bolączką Korony i istnieje duża szansa, że gdyby trener Ojrzyński dysponował podobnym napastnikiem już wtedy, to Korona do Ekstraklasy dostałaby się bez konieczności rozgrywania barażu.

Korona jest gotowa na Ekstraklasę? Jakiego sezonu się spodziewasz?

Chyba nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy Korona jest już gotowa na Ekstraklasę. Chciałbym wierzyć, że tak, ale już mocniejsze kadrowo zespoły zderzały się z tą rzeczywistością w bolesny sposób. Sezon na pewno nie będzie należał do łatwych i obawiam się, że do końca będziemy walczyć o ligowy byt, ale wyjdziemy z tego obronną ręką i w przyszłym sezonie również będziemy występować na boiskach Ekstraklasy. A jeśli zapytasz kibiców Korony o to czego chcieliby teraz najbardziej, to odpowiedź będzie prosta – chcemy spokoju, którego tak bardzo nam brakowało w ostatnich latach. Tylko tyle i aż tyle.

Okiem ankietowanych:

Gdyby rozdanie było GIF-em:

via GIPHY

Ekstraklasa. Korona Kielce – prognoza Weszło na sezon 2022/2023

W Kielcach bardzo trzeźwo podchodzą do nadchodzącego sezonu. Prezes Korony mówi otwarcie: cel jest taki, żeby… nie było wstydu. Innymi słowy – celem jest godne utrzymanie. Niewiele argumentów przemawia za tym, by Korona grała o coś więcej niż obecność na najniższych, bezpiecznych rejonach tabeli. Na jej korzyść działa to, że nie buja w chmurach i utrzymanie chce sobie po prostu wywalczyć – w dosłownym tego słowa znaczeniu.

WIĘCEJ O KORONIE KIELCE:

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

46 komentarzy

Loading...